W 29. kolejce PKO BP Ekstraklasy Lech Poznań wykorzystał potknięcia dwóch rywali w walce o tytuł, Rakowa Częstochowa i Jagielloni Białystok. Poniedziałkowe zwycięstwo 2:1 przeciwko Cracovii pozwoliło Niebiesko-Białym zrównać się w tabeli z drużyną spod Jasnej Góry. - Koncentrujemy się tylko na tym, na co mamy wpływ, a więc własnym przygotowaniu do kolejnych meczów i ich wygrywaniu - stwierdził trener Kolejorza, Niels Frederiksen.
Kończąca się we wtorek seria gier może zostać zaliczona przez lechitów do jednej z najbardziej udanych w trwającej kampanii. Wcześniej bowiem nie zdarzyła się sytuacja, w której zarówno Raków Częstochowa, jak i Jagiellonia Białystok przegrywały swoje ligowe spotkania, a równocześnie Kolejorz sięgał po zwycięstwo. Taka jednak miała miejsca właśnie w minionych dniach, ponieważ najpierw w Wielką Sobotę drużyna Marka Papszuna uległa Pogoni w Szczecinie, a następnie już w Poniedziałek Wielkanocny ekipa z Podlasia na własnym terenie musiała uznać wyższość Zagłębia Lubin.
Na niepowodzenia bezpośrednich konkurentów Niebiesko-Biali zareagowali najlepiej, jak tylko się dało, bo ograniem przy Bułgarskiej Cracovii 2:1. To sprawiło, że zrównali się w tabeli punktami z Rakowem, zwiększając również dystans nad Jagiellonią do czterech "oczek".
Zapytany na pomeczowej konferencji o nastawienie przed poniedziałkowym starciem z Pasami szkoleniowiec Frederiksen podkreślał, że jego piłkarze pozostawali skupieni tylko i wyłącznie na wykonaniu swojego zadania.
- Nie widziałem nadmiernej ekscytacji u moich zawodników z powodu chociażby przegranej Rakowa, dobra atmosfera przed naszym spotkaniem wynikała bardziej z tego, że sami wygraliśmy dwa poprzednie mecze. Nasza radość jest tym większa, że w poniedziałek sięgnęliśmy po trzecie kolejne zwycięstwo. Koncentrujemy się na własnym przygotowaniu do kolejnych spotkań i odpowiedniej postawie w nich, bo na to mamy wpływ - tłumaczył Duńczyk.
W podobnym tonie wypowiadał się krótko po końcowym gwizdku Antoni Kozubal, który gościł na łączeniu w programie Liga+Extra. Młody pomocnik zaznaczył, że wcześniejsze rezultaty rywali z ligowego podium nie spowodowały u niego czy jego kolegów dodatkowej presji.
- Świadomość wyników Rakowa i Jagielloni nie wywołała u nas większych emocji, nikt w szatni czy na odprawach tego nie komentował. To naturalne, że poniekąd czekasz na błędy rywali, ale jeśli miałbym oceniać, dały nam one bardziej większego kopa, żeby wyjść na swój mecz i wygrać - dzielił się swoimi wrażeniami wychowanek Kolejorza.
Do zakończenia sezonu 2024/25 pozostało pięć kolejek. W nadchodzącej Niebiesko-Biali ponownie powalczą o punkty po Rakowie Częstochowie, który zagra w piątek. Lech będzie rywalizował z Radomiakiem w Radomiu w niedzielę o godzinie 17:30, natomiast termin przełożonego z powodu żałoby narodowej pojedynku Jagielloni Białystok poznamy w najbliższych dniach.
Zapisz się do newslettera