Lech Poznań w drugim meczu z rzędu w najlepszy możliwy sposób reaguje na straconą bramkę. Niebiesko-biali w spotkaniach z Widzewem Łódź (2:1) i Pogonią Szczecin (2:2) potrafili odrobić gola po kilkudziesięciu sekundach.
Piłkarze Kolejorza po raz pierwszy w tym sezonie odwrócili niekorzystny wynik w krótkim odstępie czasowym pod koniec rundy jesiennej, kiedy zmierzyli się z Jagiellonią Białystok (2:1). Na trafienie Mateusza Skrzypczaka po pięciu minutach odpowiedział Mikael Ishak. Napastnik wykorzystał dośrodkowanie Radosława Murawskiego i pokonał Zlatana Alomerovicia. Jeszcze krócej kibice czekali na wyrównanie w Łodzi. Filip Marchwiński strzelił gola 122 sekundy po bramce Bartłomieja Pawłowskiego.
- To też świadczy o mentalności i o silnej stronie psychicznej zawodników, że potrafią zareagować mimo niekorzystnego wyniku i potrafią odwrócić losy spotkania. W przerwie rozmawialiśmy, że mimo problemów my ten mecz chcemy wygrać i wygramy. Myślę, że moi zawodnicy to pokazali po zmianie stron – mówił po meczu z Widzewem trener John van den Brom.
Lechici po raz kolejny pokazali swoją mocną mentalność w ostatniej kolejce przeciwko Pogoni Szczecin. W drugiej połowie do siatki Kolejorza trafił Alexnader Gorgoń, lecz radość gości trwała w tym przypadku tylko 108 sekund. Ponownie w akcji bramkowej udział wziął Filip Marchwiński, który zgrał piłkę głową do Mikaela Ishaka. Szwed strzelił tym samym swojego jedenastego gola w tym sezonie w lidze.
- Przy stracie gola to my popełniliśmy błąd w rozegraniu, ale jak chcemy grać od tyłu, budować akcje i ładnie grać, to te błędy będą się zdarzały. Oby jednak jak najrzadziej. Cieszy na pewno reakcja na straconą bramkę, bo bardzo szybko odrobiliśmy ten wynik do stanu remisowego. Zabrakło tylko gola na 3:2. Boli nas to, że te trzy punkty nie zostały u nas w Poznaniu. Tempo gry było wysokie, szczególnie w pierwszej połowie. My w przerwie zmieniliśmy pewne rzeczy w ustawieniu i wyglądało to lepiej - opowiada najlepszy młodzieżowiec PKO BP Ekstraklasy w marcu.
Zapisz się do newslettera