Przed trwającą rundą trener drugiej drużyny Lecha Poznań, Artur Węska często podkreślał potrzebę pracy nad skutecznością gry obronnej. Słowa zostały przekute w czyny, bo w tym roku Niebiesko-Biali mogą pochwalić się trzecią najbardziej szczelną defensywą całej ligi. W niedzielnym spotkaniu ze Stalą Stalowa Wola zachowali czwarte wiosenne czyste konto, dzięki czemu wyrównali wynik z pierwszej części sezonu.
Jesień lechici zakończyli nad strefą spadkową z dość bezpiecznym zapasem punktowym, ale ich sztab mogła niepokoić postawa w defensywie. W dziewiętnastu meczach tej fazy rozgrywek dała się ona zaskoczyć aż 32 razy, co ex aequo z zamykającą tabelę Olimpią Grudziądz stanowiło najsłabszy wynik na tym szczeblu. Podczas zimowych przygotowań szkoleniowiec Węska oraz jego podopieczni położyli spory nacisk na poprawę w tym elemencie gry, a na efekty już w tym roku nie przyszło nam długo czekać.
W ubiegłych tygodniach gracze drugiego zespołu potrzebowali zaledwie dziewięciu spotkań, by zagrać tyle samo meczów na "zero" z tyłu, co w minionej rundzie. Czyste konto zanotowali bowiem przeciwko Olimpii Grudziądz, Skrze Częstochowa, GKS-owi Jastrzębie oraz w niedzielę w konfrontacji ze Stalą Stalowa Wola. - Stalowa Wola nie stworzyła przeciwko nam praktycznie żadnej sytuacji. Pod kątem taktycznym wiedzieliśmy, czego się po niej spodziewać. Trener przeciwnika miał swój pomysł na to spotkanie, zmienił ustawienie swojej drużyny w chwilach, gdy była ona z piłką, chciał nas tym zaskoczyć, ale przez to, że konsekwentnie gramy w ustawieniu 1-4-3-3, trzymając się obrony strefowej byliśmy w stanie temu przeciwdziałać. Dobrze reagowaliśmy na podania kierowane w nasze pole karne i za plecy obrońców, a środkowi obrońcy pozostawali gotowi, by zebrać drugą piłkę - twierdził po ostatnim z wymienionych starć opiekun Niebiesko-Białych.
Skuteczność w obronie z pięty achillesowej przerodziła się w jeden z największych atutów jego zespołu, który wiosną stracił dziewięć goli. Lepszym rezultatem mogą pochwalić się tylko rewelacyjna w tym względzie Olimpia Grudziądz (cztery stracone bramki) oraz Stomil Olsztyn (osiem). W dalszym ciągu jednak jest nad czym pracować, a potrzebę dalszego doskonalenia się akcentował w niedzielę trener Węska.
- Straciliśmy w tej rundzie tylko jedną bramkę z ataku pozycyjnego, dwie po kontratakach i reszta goli dla przeciwników padły po stałych fragmentach gry. Ze względu na nasze zasady w bronieniu ciężko nam strzelić, to oczywiście napawa optymizmem. Minus oczywiście stanowi to, że często akcje rywali przeradzały się chociażby w niedzielę w stałe fragmenty, których łącznie w meczu było aż dziewiętnaście. To duża liczba biorąc pod uwagę, że niemal w każdym spotkaniu to rywal posiada fizyczną przewagę, a my dysponujemy wciąż dopiero nabierającym doświadczenia zespołem - tłumaczył szkoleniowiec rezerw Kolejorza.
Do pełni szczęścia przeciwko Stali zabrakło Lechowi tylko i wyłącznie wykorzystania jednej z dwóch dogodnych okazji do zdobycia bramki. Przed tymi stanęli lider Niebiesko-Białych w tym sezonie, Maksymilian Dziuba oraz stawiający dopiero pierwsze kroki w seniorach Kamil Jakóbczyk. Intencje młodego napastnika po strzale z jedenastu metrów wyczuł bramkarz Stali, ratując punkt dla swojej ekipy. - Wiemy, jak Kamil przeżył tę sytuację, ale z naszej strony otrzymał tylko i wyłącznie słowa wparcia. Traktujemy to jako proces i oczywiście, teraz doświadczył trudnej lekcji, jednak to ambitny chłopak obdarzony odpowiednim charakterem do sportu i pracy. Od chwili, gdy gra w pierwszym składzie został wyznaczony przeze mnie pod nieobecność Szymona Pawłowskiego do wykonywania rzutów karnych. Jesienią był w tym elemencie w Centralnej Lidze Juniorów bezbłędny, uderzał je bardzo pewnie. Jako drużyna idziemy w jednym kierunku, to się nie zmieni - podsumował tę sytuację trener obecnie jedenastej drużyny drugiej ligi.
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Recommended
Subscribe