Rezerwy pozostają liderem grupy

Przed sobotnią konfrontacją lechici znajdowali się w dobrej sytuacji. Zajmowali pozycję lidera swojej grupy i mieli dwa punkty przewagi nad drugim KKS-em Kalisz. Ten zespół miał otrzymać w tej kolejce trzy punkty bez wychodzenia na boisko za walkower za spotkanie ze Wdą Świecie, która wycofała się z rozgrywek w przerwie zimowej. Żeby myśleć o zachowaniu pierwszej lokaty, rezerwy Lecha musiały więc wywieźć ze Szczecina przynajmniej jedno „oczko”. Gracze Kolejorza jednak mieli jeszcze jedną konfrontację w zanadrzu. Chodzi o zaległy mecz 29. kolejki z Wierzycą Pelplin, który z powodów złych warunków atmosferycznych został przełożony na środę, 5 czerwca.

Pierwsza część gry przyniosła bardzo dużo emocji. Po jedenastu minutach cieszyli się gospodarze, którzy za sprawą dalekiego podania i mocnego strzału zaskoczyli defensywę Kolejorza. Od tego momentu długimi fragmentami tej połowy na murawie przeważali przyjezdni. Bardzo często gościli nie tylko na połowie szczecinian, ale i w okolicach ich pola karnego. Najpierw po rzucie wolnym do dobrej pozycji strzeleckiej doszedł Dariusz Dudka, ale pomylił się nieznacznie. Po chwili z trudnej pozycji uderzał pomocnik Łukasz Norkowski, jednak piłka trafiła jedynie w boczną siatkę.

Nie ulegało wątpliwości, że niebiesko-biali zrobią sporo jeszcze przed przerwą, by doprowadzić do wyrównania. To stało się faktem po upływie pół godziny, kiedy po efektownej solowej akcji Jakuba Kamińskiego i zgraniu futbolówki od Krzysztofa Kołodziej na listę strzelców wpisał się młody skrzydłowy. Przeciwnicy mogli odpowiedzieć błyskawicznie, bo kilkadziesiąt sekund później piłka po "główce" jednego z nich obiła od górnej strony poprzeczkę Szymańskiego. W tej sytuacji golkiper kontrolował jej lot i prawdopodobnie nie dałby się pokonać, nawet gdyby próba okazała się celna.

Po wznowieniu oba zespoły grały bardzo ostrożnie, starając się nie dopuszczać ekipy przeciwnej do stworzenia zagrożenia pod własną "szesnastką". Inicjatywa znajdowała się po stronie gości, ale gracze Świtu udowadniali, że nieprzypadkowo stracili na swoim terenie najmniej goli w całej lidze. Podopieczni szkoleniowca Ulatowskiego szukali swoch szans i środkiem boiska, i jego bokami, a także po stałych fragmentach, ale defensywa drużyny ze Szczecina potrafiła konsekwentnie w ostatnim momencie zażegnać niebezpieczeństwo.

W 70. minucie w polu karnym gospodarzy miała miejsce kontrowersyjna sytuacja, bowiem ściągany do ziemi przez jednego z obrońców Świtu został Norkowski, jednak gwizdek arbitra milczał Po chwili na strzał z rzutu wolnego z trudnej pozycji zdecydował się wprowadzony z ławki pomocnik Bartosz Bartkowiak, ale tym razem piłka minęła lewy słupek o pół metra. Do swoich okazji doszli w końcu również gracze dziewiątej ekipy grupy II. Na przestrzeni 120 sekund raz efektowną paradą popisać musiał się Szymański, a następnie futbolówka przeleciała niedaleko spojenia jego bramki. Mimo otwartej gry z obu stron pod sam koniec spotkania, więcej bramek już nie zobaczyliśmy i ostatecznie lechici udali się do domów z jednym punktem. Punktem, który w dalszym ciągu pozwolił im zachować pozycję lidera swojej stawki.

Świt Skolwin – Lech II Poznań 1:1 (1:1)

Bramki: (11.) – Kamiński (30.)

Lech II Poznań: Karol Szymański – Arkadiusz Kaczmarek, Dariusz Dudka, Wiktor Pleśnierowicz, Jakub Pawlicki – Mateusz Skrzypczak, Łukasz Norkowski, Eryk Kryg (65. Bartosz Bartkowiak) – Paweł Tupaj (73. Filip Szymczak), Krzysztof Kołodziej (83. Jakub Karbownik), Jakub Kamiński