W składzie Lecha w porównaniu z pierwszym meczem zajdą aż cztery zmiany.
Po porażce 0:1 w pierwszym meczu lechici muszą dziś wygrać dwoma bramkami. W przeciwnym razie drużyna Franciszka Smudy pożegna się z Pucharem Intertoto już w drugiej rundzie i to po dwumeczu z przedstawicielem kraju, który w europejskim rankingu jest piętnaście pozycji za Polską. Smuda nie uważa jednak, że taki scenariusz byłby blamażem Lecha. - Przygotowujemy się tak, jakby tego Intertoto w ogóle nie było i szykujemy formę dopiero na ligę - mówi wyraźnie zdenerwowany. - Moglibyśmy trenować lekko, popracować nad taktyką i wtedy pewnie przeszlibyśmy do trzeciej rundy. A jeśli tam powinęłaby się nam noga, to nie mielibyśmy ani Pucharu UEFA, ani sił na grę w ekstraklasie i w lidze byłaby tragedia. Efekt jest taki, że piłkarze muszą teraz grać, choć są bardzo zmęczeni ciężkimi treningami.
Poznański trener podkreśla, że trzeba mu dać trochę czasu na zbudowanie drużyny. Uważa też, że na efekty trzeba będzie poczekać nawet do grudnia. - Mówi się, że Smuda czyni cuda. Ok, ale nie w jeden tydzień. Zapewniam, że ten zespół będzie miał charakter. Ale tego się nie da zrobić natychmiast, a jeszcze do tego przygotować chłopaków i mieć w ekipie atmosferę - mówi szkoleniowiec Lecha i podkreśla: - Bardzo się bałem, że w drużynie stworzą się grupki, będą niesnaski. A teraz najbardziej cieszy mnie, że atmosfera jest kapitalna.
Smuda chce więc pogodzić dwa cele. Dobrze przygotować zespół do rundy jesiennej ekstraklasy, a jednocześnie zajść jak najdalej w Pucharze Intertoto. Tu wystarczy pokonać dwie przeszkody i awansować do Pucharu UEFA. Tyle że ryzykuje się reputację Lecha i złośliwe uwagi z innych stron Polski, jeśliby "Kolejorz" odpadł w starciu z Mołdawianami.
Przez ostatni tydzień poznaniacy trenowali już lżej i to ma być widoczne w dzisiejszym rewanżu. Ma się też poprawić gra obronna, która w Tyraspolu wyglądała kiepsko. - Organizacja gry po stracie piłki będzie lepsza. Pracowaliśmy nad tym. Przerobiliśmy też coś z taktyki - opowiada Smuda i dodaje: - Nie będzie jeszcze super, ale na sobotni mecz powinno starczyć.
Wiadomo, że dziś przeciwko Mołdawianom wybiegnie inny zespół Lecha niż przed tygodniem. - Będą cztery zmiany w składzie - zapowiada Smuda. W pierwszej jedenastce zagrają kapitan "Kolejorza" Piotr Reiss, lewy pomocnik Marcin Wachowicz i prawy obrońca Marcin Wasilewski. Ten ostatni pauzował w pierwszym meczu z powodu czerwonej karki z poprzednich edycji europejskich pucharów. Podobnie jak Radosław Cierzniak, który stanie między słupkami bramki Lecha w miejsce Pawła Linki. Zabraknie Arkadiusza Bąka, który ma kontuzję palca u nogi. Szczególnie cenna wydaje się obecność Wasilewskiego.
Na powrót do składu Bartosza Bosackiego trener Lecha musi jeszcze trochę poczekać. Bohater reprezentacji Polski na mundialu wciąż zmaga się z urazem, którego nabawił się w Niemczech. Bosacki trenuje indywidualnie, chodzi na zabiegi rehabilitacyjne. Ma jednak pojechać z drużyną już w poniedziałek na zgrupowanie do Austrii.
Mecz Lecha z FC Tyraspol rozpocznie się dziś o godz. 18. Bilety kosztują 5 zł i można je kupować na stadionie przy ul. Bułgarskiej od godz. 16. Wtedy też zostaną otwarte bramy stadionu. - Dotychczas sprzedaliśmy 2 tys. biletów - informuje Joanna Dzios, pełniąca obowiązki rzeczniczki prasowej Lecha.
Spotkanie poprowadzi trójka arbitrów ze Słowenii z sędzią głównym Robertem Krajncem. Ciekawostką jest fakt, że obserwatorem z ramienia UEFA będzie znany przed laty sędzia międzynarodowy, Belg Alexis Ponnet.
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Recommended
Subscribe