- Praca w Akademii Lecha Poznań wzbogaciła mnie jako człowieka, trenera czy osobę zarządzającą akademią. Grupa ludzi, z którą przyszło mi funkcjonować w tym miejscu przez ostatnie siedem lat była kapitalna, mogę to powiedzieć o każdej z osób, które tu poznałem - mówi Rafał Ulatowski. Zapraszamy na rozmowę z człowiekiem, który pełnił w klubowej szkole piłkarskiej funkcje dyrektora szkolenia, trenera drugiej drużyny i szefa rozwoju indywidualnego zawodników, a po zakończeniu sezonu pożegna się z Kolejorzem.
Prawie siedem lat objął pan stanowisko szefa szkolenia Akademii Lecha Poznań i to będzie pierwsza kwestia, którą chciałbym poruszyć. W jakich elementach ten obszar zmienił się najmocniej w klubowej akademii na przestrzeni tego okresu?
- Wymieniłbym w pierwszej kolejności kontynuowanie spójnych działań programowych w akademii. Wspólnie wypracowaliśmy model, który jest tożsamy z tym stosowanym w pierwszym zespole. Taki stan rzeczy utrzymuje się do dziś, wszystkie młodzieżowe drużyny oraz nasze rezerwy grają w podobny sposób do seniorów przy Bułgarskiej. To dotyczy nie tylko preferowanego ustawienia, ale także samej filozofii gry, bo wszystkim tym ekipom przyświecają te same cele. Chcemy być proaktywni na boisku, dominować, stwarzać dużo sytuacji strzeleckich, nie wyczekujemy na to, co zrobi przeciwnik, a sami dążymy, by prowadzić mecze według własnych zasad. To przynosiło nie tylko efektywny rozwój poszczególnych wychowanków, ale także wymierny wynik sportowy, bo w tym czasie zdobywaliśmy mistrzostwo Polski w każdej możliwej kategorii wiekowej. W tym aspekcie cenię sobie wyjątkowo tytuł dla juniorów starszych z roku 2018, który otworzył drzwi do rywalizacji w Lidze Młodzieżowej UEFA i możliwość sprawdzenia się na najwyższym poziomie na międzynarodowej arenie. Mam nadzieję, że i w tym sezonie nasz zespół do lat 19 powtórzy to osiągnięcie.
Nie ukrywam, że w mojej pracy bardzo ważne jest budowanie relacji z osobami, z którymi funkcjonujemy na co dzień. Przewinęło się przez tych 7 lat bardzo wielu zawodników, trenerów i innych osób współpracujących bezpośrednio z Akademią. I to jest mój powód do dumy i radości, że z każdą z nich udało się wartościowo podnosić standard naszej pracy na coraz wyższy poziom każdego dnia.
Coraz większą uwagę przywiązywało się w minionych latach w akademii do zagadnienia indywidualizacji szkolenia. Jaka jest tego przyczyna oraz które projekty w tym kontekście możemy wyszczególnić?
- Nie brakuje nam inicjatyw, w których stawiamy najpierw na rozwój konkretnej jednostki, taka jest filozofia akademii. Naszym celem nie jest budowanie drużyn, by te tylko wygrywały mecze i ograniczały się do wymiaru wynikowego. Chcemy przekazywać najbardziej wyróżniających się młodych zawodników na potrzeby pierwszej drużyny. Od początku zakładaliśmy sobie, żeby takich graczy było na początku każdego okresu przygotowawczego dwóch. Oni musieli być odpowiednio wyszkoleni, silni mentalnie, posiadać określoną jakość, ale i cechować się określonymi wartościami w wymiarze społecznym.
Sam miał pan okazję pracować z zawodnikami na tym kluczowym etapie przejścia do piłki seniorskiej, gdy prowadził drugą drużynę Lecha Poznań. Ten czas zwieńczony został najpierw historycznym awansem na szczebel centralny, a następnie utrzymaniem wywalczonym w nowym środowisku. Jak pan wspomina te dwadzieścia miesięcy w charakterze szkoleniowca rezerw?
- Było to bardzo intensywne ponad półtora roku. Sytuacja wiązała się z odejściem trenerów Dariusza Żurawia i Karola Bartkowiaka do pierwszej drużyny. Obejmowałem rezerwy na trzynaście meczów przed końcem sezonu w trzeciej lidze i wszyscy wtedy wiedzieliśmy, że nigdy wcześniej żaden drugi zespół nie awansował na poziom krajowy. Potrafiliśmy zjednoczyć w tamtym okresie wszystkich trenerów oraz osoby funkcyjne w akademii, każdy dołożył swoją niemałą cegiełkę do tego sukcesu. Nie ukrywam, że stanowił on pochodną świetnej współpracy pomiędzy poszczególnymi sztabami, która usprawniło proces przechodzenia zawodników do wyższych kategorii wiekowej oraz seniorów. To w kontekście awansu okazało się bezcenne. Ten czas ponownie wyzwolił we mnie adrenalinę związaną z wygrywaniem oraz stresem spowodowanym przegrywaniem meczów. Do ostatniej kolejki w pierwszym sezonie w drugiej lidze walczyliśmy o utrzymanie, to stanowiło trudne, ale cenne doświadczenie dla każdego członka tej drużyny. W pierwszych trzech sezonach naszej gry w drugiej lidze opuściłem tylko jeden mecz oglądany z wysokości trybun, to też olbrzymie doświadczenie jeśli chodzi o spojrzenie na każdego zawodnika, czy trenera i jego sztab w różnych sytuacjach zależnych od wyniku i nie tylko.
Sporo uwagi poświęcamy przejściom młodych graczy na Bułgarską, w jaki więc sposób udało się usprawnić ten proces, pomóc im w tak newralgicznym momencie?
- Nie ma w tym kontekście złotego środka. Pokazują to przykłady z ostatnich lat, bo każdy z tych zawodników potrzebował swojej określonej drogi. Cieszy, że dla wielu z nich udało się przygotować odpowiednią ścieżkę rozwoju. Czasem wiodła ona przez wypożyczenia, w innych przypadkach takich jak Kuby Kamińskiego bezpośrednio do pierwszej drużyny. Dla niego ten czas potrzebny do wejścia w buty lidera zespołu przy Bułgarskiej był krótszy, dla innych nieco dłuższy i to też jest naturalna kolej rzeczy. Te rozgrywki doskonale pokazują, że warto było poczekać na uwolnienie potencjału takich wychowanków jak Filip Marchwiński czy Filip Szymczak. Z jeszcze innej strony mamy Michała Skórasia, którego talent eksplodował w wieku 22 lat i też stał się topowym piłkarzem, jego historia jest kapitalna.
Po okresie łączenia funkcji trenera oraz szefa szkolenia wrócił pan do swojej pierwotnej roli, czym było to spowodowane?
- Po tych dwudziestu miesiącach usiedliśmy z prezesem klubu, Piotrem Rutkowskim i odbyliśmy wartościową rozmowę odnośnie dalszej przyszłości. Zatrudniany byłem jako szef szkolenia i cieszyłem się z każdego dnia sprawowania tej funkcji, dlatego ponowną możliwość oddania się jej w stu procentach przyjąłem z dużą radością. Byłem częścią działu sportu, dzięki czemu poznałem od środka wiele procesów zachodzących w klubie. Wzbogaciło mnie to jako człowieka, trenera czy osobę zarządzającą akademią. Grupa ludzi, z którą przyszło mi współpracować w Lechu przez te siedem lat była kapitalna, mogę to powiedzieć o każdej z tych osób. Pozostajemy w dobrych, serdecznych relacjach i to dla mnie ogromna wartość.
Ostatni rok przyniósł panu nowe zadanie skupiające się ściśle na indywidualnym rozwoju zawodników w klubowej akademii. Historia zatoczyła więc niejako koło, bo ponownie przyszło panu pracować z młodzieżą na boisku.
- Jesteśmy na tym polu pionierami, jeśli chodzi o akademie piłkarskie w naszym kraju. Dało nam to nowe spojrzenie, jeśli chodzi o przydatność takiego treningu. To nie tylko doskonalenie umiejętności indywidualnych, ale także możliwość poznania samych zawodników od jeszcze innej strony. Podczas takich zajęć można skoncentrować się nad najmniejszymi elementami, ale i inaczej analizować występ danego gracza już podczas samego meczu. Był to rok, podczas którego codziennie angażowałem się w trening i codzienną pracę bezpośrednio na boisku z piłkarzami, poznałem w tym czasie dobrze praktycznie każdego gracza z wronieckiej części akademii. Mogę o nich powiedzieć, że są wyszkoleni w sposób bardzo kompleksowy, potrafią grać obiema nogami, przyjąć piłkę w pozycji półotwartej czy planować odpowiednio działania z nią. Jeśli chodzi o rozwój umiejętności technicznych, to jest ścisła krajowa czołówka.
Na jakim polu akademia poczyniła największy progres, jeśli weźmiemy pod uwagę ostatnie siedem lat?
- Myślę, że wskazałbym jakość infrastruktury, rozwój bazy treningowej, otwarcie Centrum Badawczo-Rozwojowego oraz oddanie do użytku symulatora Skills Lab. Wprowadziło nas to w nową erę w historii akademii. Mamy wszystkich zawodników skupionych w jednym miejscu, posiadając ich do dyspozycji praktycznie nieustannie, co otworzyło wiele możliwości odnośnie efektywnego planowania ich czasu. Jesteśmy akademią, która bez przerwy się rozwija, na ani moment nie osiedliśmy na laurach z przekonaniem, że wszystko już wiemy i teraz będziemy tylko zbierać owoce naszych wcześniejszych działań. Chcemy się doskonalić, a każdy trener oraz zawodnik ma to w swoim DNA.
Rozmawiał Adrian Gałuszka
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Friday
06.12 godz.20:30Recommended
Subscribe