2017-09-06 08:25 Jan Rędzioch , PC Jan Rędzioch

Poziomka z Kielc

Czy 26-letni piłkarz może być odkryciem ligi i kandydatem do reprezentacji? Nie tylko przykład Henryka Kasperczaka pokazuje, że jak najbardziej tak. Dziś, w dobie znakomicie rozwiniętego skautingu, jest to już trudniejsze, ale przed laty wcale nie takie rzadkie w rodzimej ekstraklasie. Kiedy Michał Marcin Gębura został latem 1990 roku zaproszony do Poznania na rozmowy w sprawie przejścia do Lecha, nie zdawał sobie z pewnością sprawy, jak szybko i barwnie potoczy się jego dalsza piłkarska kariera.

Pochodzi ze Starachowic, gdzie urodził się 10 listopada 1964 roku i w miejscowym Starze jako dziesięciolatek rozpoczął treningi w grupie trampkarzy. Jego pierwszym trenerem był Jerzy Glibowski, prawdziwa historia starachowickiego futbolu. Michał, choć zawsze wyróżniał się wzrostem, rwał się do gry w ataku i zdobywania goli. Dopiero z czasem zaczął występować w obronie, gdzie zwykle szufladkowano wysokich zawodników. Początkowo niechętnie zmieniał barwy klubowe i w rodzinnych Starachowicach pozostał do 1982, gdzie posmakował gry w drugiej lidze. Skusiła go jednak ciekawa propozycja z Błękitnych Kielce, najsilniejszego wówczas klubu w regionie, występującego na zapleczu ekstraklasy. To tam zetknął się po raz pierwszy z utalentowanym juniorem Błękitnych, a dziś właścicielem Korony Kolporter Kielce – Krzysztofem Klickim. Znajomość zaowocowała po latach współpracą w Koronie.

W gwardyjskim klubie z Kielc grał do 1988, po czym przeniósł się do Siarki Tarnobrzeg, z którą po 10 miesiącach awansował do II ligi. W pierwszym roku występów, jeszcze w III lidze, dokonał niezwykłego wyczynu w meczu ze Stalą Nowa Dęba, wygranym przez tarnobrzeżan 5:0. Sam zdobył wszystkie gole i później należał zwykle do najskuteczniejszych w drużynie, strzelając w sumie 30 bramek. Kolejne 11 zdobył dla Siarki w drugoligowych już grach. To między innymi zaważyło, że na bramkostrzelnego piłkarza zwrócili uwagę piłkarscy szperacze z Bułgarskiej. Miał zastąpić odchodzących z Kolejorza Czesława Jakołcewicza i Damiana Łukasika. Obaj jednak ostatecznie zostali, więc Gębuś miał niemały dylemat, bo nie zamierzał wyłącznie siedzieć na ławce rezerwowych. Szkoleniowy duet Lecha, Kopa i Strugarek, znalazł dla niego właściwą pozycję na boisku – defensywnego pomocnika - i Michał zaczął grać jak z nut. Oczywiście miał obawy, bo trafiał do Mistrza Polski, w którego barwach czekał go wkrótce start w PEMK.

Debiutował 30 czerwca 1990 w Izraelu w meczu Pucharu Lata z Bnei Yehuda Tel-Awiw (4:2). Cała ta edycja Intertoto była wielce udana dla Kolejorza i Gębury, bo pierwsze miejsce w grupie przyniosło satysfakcję i finansową nagrodę, a Michał strzelił 3 ważne gole. Miesiąc później nastąpił jego debiut ligowy, który nie był już, niestety, tak radosny. Lech, choć wzmocniony także supersnajperem Kazimierzem Moskalem z krakowskiej Wisły, przegrał niespodziewanie u siebie ze Śląskiem Wrocław 1:2. Mimo że Gębura zagrał poprawnie, to jedynym pocieszeniem dla niego był fakt, iż został dwusetnym piłkarzem grającym dla Lecha w ekstraklasie. Również kolejne mecze nie były udane dla Kolejorza, bo w 5 grach odniósł tylko jedno zwycięstwo.

Nie przeszkadzało to popisywać się na boisku samemu Gęburze, nazwanym przez kolegów wdzięcznie Poziomką. W meczu z Motorem Lublin (4:0), w trzecim swoim ligowym występie ustrzelił hat-trick, a skutecznością popisywał się do końca sezonu. Zdobył w sumie 11 bramek, tylko o jedną mniej od najlepszego strzelca zespołu Andrzeja Juskowiaka. Później był jeszcze świetny mecz o Superpuchar Polski z Legią, wygrany w Bydgoszczy przez poznaniaków 3:1, tradycyjnie z golem Gębury. Ale punktem kulminacyjnym jesieni 1990 był start w europejskich pucharach, jeden z najbardziej udanych w historii Lecha. W I rundzie PEMK poznaniacy trafili na faworyzowany Panathinaikos Ateny, dwukrotnie zwyciężając rywala 3:0 i 2:1. Szczególne wrażenie na piłkarzach Kolejorza zrobiła oprawa rewanżowego meczu w Atenach, bo przy tak pełnych trybunach (50 tysięcy) nigdy wcześniej i później nie grali. Gdy w kolejnej rundzie Lech zwyciężył naszpikowany futbolowymi gwiazdami Olympique Marsylia 3:2, do akcji musiał wkroczyć „szarlatan” Bernard Tapie – właściciel francuskiego klubu.

W Marsylii niemal wszyscy lechici poruszali się jak senne mary, a co było tego przyczyną, pewności nie ma do dziś, choć podejrzenia do niecnych działań Tapiego pozostają. To był ostatni występ Poziomki w europejskich pucharach. Zaaferowani grą w PEMK poznaniacy pogubili nieco punktów w lidze i na końcu sezonu wylądowali zaledwie na 6. miejscu. Debiutancki start w ekstraklasie dla samego Gębury był bardzo udany. Zagrał we wszystkich 30 ligowych meczach, trafił do jedenastki sezonu, a wiosną 1991 nawet do reprezentacji Polski. W narodowych barwach wiele szans nie otrzymał, ostatecznie rozegrał tylko trzy mecze – z Czechosłowacją, Irlandią w el. do ME i z Walią. Dziś, po latach, sam fakt gry w narodowych barwach napawa go wielką dumą i radością.

W kolejnym sezonie piłkarze Lecha bezapelacyjnie sięgnęli po Mistrzostwo Polski, ale rola Gębury była już nieco inna. Nie należał wszak do pupilów trenera Henryka Apostela i nie zawsze już wybiegał na boisko w pierwszym składzie. Swoje bramki, rzecz jasna, wciąż zdobywał. Na dobre zyskał wśród poznańskich kibiców miano najlepszej „główki” w zespole. Dobra gra spowodowała, że zainteresował się nim angielski zespół Portsmouth, niestety, działacze obu klubów nie dogadali się ze stratą przede wszystkim dla samego piłkarza. Do następnego sezonu 1992/93 nadal przygotowywał się w Kolejorzu. Wystąpił jeszcze w zwycięskim meczu o Superpuchar z Miedzią Legnica (4:2) i w pierwszej kolejce z wrocławskim Śląskiem (3:1), po czym niewidziany w składzie przez trenera Apostela odszedł do poznańskiej Olimpii, gdzie czekał na niego duet dawnych lechitów: Okoński-Pachelski.

W Poznaniu rozpoczynał ekstraklasę od przegranej ze Śląskiem, a kończył na zwycięstwie z tą właśnie ekipą. Na dobre rozstawał się z Kolejorzem, a trzy spędzone w Poznaniu sezony były najpiękniejsze i najowocniejsze w sukcesy w całej jego karierze. Dwa mistrzowskie tytuły, dwukrotnie wywalczony Superpuchar Polski, 68 spotkań w niebiesko-białych barwach (54 w ekstraklasie, 6 w Pucharze Lata, 4 w PEMK oraz po 2 w Superpucharze i w PP) oraz 19 strzelonych goli (15 pierwszoligowych, 3 w Intertoto i 1 w Superpucharze). Zdecydowanie za krótko grał w Lechu. Kto wie, jak potoczyłaby się jego kariera, a i może Kolejorz byłby bogatszy w trofea.

Na Bułgarską Gębura zawitał jeszcze raz w październiku 1992 na derbowy pojedynek, który zdecydowanie (6:1) wygrał jego dawny klub, a on od 70. minuty zagrał na bramce, zastępując ukaranego czerwoną kartką golkipera z Golęcina – Grzegorza Stencla. W Olimpii występował tylko ten jeden sezon, grając w 11 spotkaniach, strzelając bramkę bytomskim Szombierkom.
W tym czasie była szansa na grę w 2. Bundeslidze w VfB Lipsk, ale ostatecznie jesienią 1993 wylądował w szwedzkim FF Södertäjle, gdzie był jedynym zawodowcem w tym amatorskim klubie. Później wrócił już w swoje rodzinne strony na Kielecczyznę, kończąc piłkarską karierę w Bucovii Bukowa (1994-96) i Błękitnych Kielce (1996-98). Dość szybko zajął się pracą szkoleniową jako absolwent warszawskiej Szkoły Trenerskiej, trenując kolejno Pogoń Miechów, Górnik Miedziankę, GKS Rudki, Star Starachowice i Heko Czermno.

Pracował też z reprezentacją młodzieży Świętokrzyskiego ZPN, dalej w Naprzodzie Jędrzejów i ostatnio w Koronie Kielce jako asystent i wcześniej trener II drużyny. Do dziś pozostaje człowiekiem niezwykle sympatycznym, towarzyskim i niekonfliktowym, więc w każdym środowisku i miejscu pozostawiał po sobie dobre wspomnienia. Już jako trener kieleckiego klubu, podczas każdej z ligowych czy pucharowych wizyt w Poznaniu z podziwem zerka na piękniejący stadion przy Bułgarskiej, gdzie wielokrotnie dawał swoją grą radość poznańskim kibicom. Czy oni o tym pamiętają? Z pewnością nikt w stolicy Wielkopolski Poziomki nie zapomniał, a on przynajmniej odrobinę serca tu pozostawił.

Jan Rędzioch

* tekst opublikowany w programie meczowym "Heeej Lech" z informacjami aktualnymi na moment publikacji artykułu.

Next matches

Friday

29.11 godz.20:30
Piast Gliwice
vs |
Lech Poznań

Friday

06.12 godz.20:30
Górnik Zabrze
vs |
Lech Poznań

Recommended

Newsletter

Subscribe

More

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

We use cookie files

We use cookies that are necessary for visitors to our website to take advantage of the services and features available. We also use cookies from third parties, including analytics and advertising cookies. Detailed information is available in "Cookie Policy". In order to change your settings, please use the CHANGE SETTINGS option.

Accept optional cookies

Reject optional cookies

Privacy settings

Required

Necessary cookies enable the correct display of the site and the use of basic functions and services available on the site. Their use does not require the users' consent and they cannot be disabled within the privacy settings.

Advertising

Advertising cookies (including social media files) allow us to present information tailored to users' preferences (based on browsing history and actions taken,advertisements are displayed on the site and on third-party sites). They also allow us to measure the effectiveness of advertising campaigns of KKS Lech Poznań S.A. and our partners.

You can change or withdraw your consent at any time using the settings available in privacy settings.

Analitical

Advertising cookies (including social media files) allow us to present information tailored to users' preferences (based on browsing history and actions taken,advertisements are displayed on the site and on third-party sites). They also allow us to measure the effectiveness of advertising campaigns of KKS Lech Poznań S.A. and our partners.

You can change or withdraw your consent at any time using the settings available in privacy settings.

Save my choices