Mistrzowie pierwszego kwadransa

Rezerwy Kolejorza kapitalnie spisały się w krótkiej serii wyjazdowej. Wywalczyły dwa skromne, ale bardzo cenne zwycięstwa w Pruszkowie ze Zniczem (1:0), a także w Jastrzębiu z GKS (1:0). Teraz wróciły do Wronek i liczyły na podtrzymanie dobrej passy. Trener Artur Węska dokonał początkowo tylko dwóch zmian w wyjściowej jedenastce w porównaniu do boju sprzed tygodnia. Wskoczyli do składu pauzujący wcześniej za kartki Antoni Kozubal, a także Jakub Antczak, którzy pojawili się w miejsce Eryka Kryga oraz Krystiana Sanockiego. Już na rozgrzewce konieczna była trzecia roszada, bo wypadł w ostatniej chwili Bartosz Tomaszewski, którego zastąpił Patryk Olejnik.

I w niesamowity sposób skorzystał na nieszczęściu kolegi. 16-letni zawodnik, który niedawno w roli kapitana brał udział w udanej dla reprezentacji Polski U-17 pierwszej fazie eliminacji do mistrzostw Europy, dał swojej drużynie prowadzenie. Stało się to po rzucie rożnym, który został poprzedzony ładną akcją gospodarzy. Po dograniu Tomasza Cywki Łukasz Spławski wykorzystał swój wielki atut, czyli utrzymanie się z piłka tyłem do bramki przeciwnika. Odegrał do Norberta Pacławskiego, który ładnie chciał przymierzyć z powietrza, ale został zablokowany. Był korner, po dośrodkowaniu na dalszym słupku kapitalnie znalazł się Olejnik, który głową wpakował futbolówkę do siatki. Powoli młodzi lechici stają się mistrzami pierwszego kwadransa, bo przecież zarówno w Pruszkowie, jak i Jastrzębiu właśnie w tym okresie obejmowali prowadzenie, którego w ostatecznym rozrachunku zapewniało im trzy punkty.

Tym razem też niebiesko-biali liczyli na podobny scenariusz. Ten został jednak zburzony jeszcze przed przerwą. Ale po kolei. Najpierw poznaniacy mogli podwyższyć prowadzenie. Najbliżej tego byli, kiedy wzdłuż linii końcowej po lewej stronie przedarł się Antczak, wyłożył w pole bramkowe do Pacławskiego, ale ten z bliska nie zdołał wepchnąć piłki do bramki. Po dwóch kwadransach trener Wisły Mariusz Pawlak dokonał dwóch roszad i zdecydował się na zmianę ustawienia taktycznego. To sprawiło, że stopniowo jego piłkarze zaczęli przesuwać się na połowę gospodarzy. Mnożyły się stałe fragmenty gry i po jednym z nich padło wyrównanie. Przemysław Skałecki kopnął sytuacyjnie z linii pola karnego, zasłonięty Krzysztof Bąkowski był bez szans, zwłaszcza że futbolówka miała niespodziewaną trajektorię lotu po odbiciu się od murawy.

Po zmianie stron było sporo zmian z jednej i drugiej strony, a to wpłynęło na płynność gry i budowanie ataku pozycyjnego. Stąd spięć podbramkowych było już jak na lekarstwo. Akcje przenosiły się spod jednego pola karnego pod drugie, ale rzadko kończyły się w szesnastce. Choć raz Krystianowi Sanockiemu piłka spadła na szóstym metrze, ale został zablokowany, kiedy oddawał strzał. Z drugiej strony po rzucie wolnym piłka odbiła się od słupka poznańskiej bramki. W doliczonym bohaterem mógł zostać Olejnik, raz jeszcze piłka po rzucie rożnym trafiła na jego głowę, ale niesamowicie interweniował bramkarz. Po chwili jeszcze blisko szczęścia był Patryk Gogół, ale po rykoszecie futbolówka uciekła tuż obok bramki.

Lech II Poznań - Wisła Puławy 1:1 (1:1)

Bramki: Olejnik (12.) - Skałecki (41.)

LECH II POZNAŃ: Krzysztof Bąkowski - Jakub Zagórski, Patryk Olejnik, Patryk Waliś, Krystian Palacz - Bruno Żołądź (58. Patryk Gogół), Antoni Kozubal (58. Eryk Kryg), Tomasz Cywka - Norbert Pacławski (88. Filip Wolski), Łukasz Spławski (74. Filip Wełniak), Jakub Antczak (58. Krystian Sanocki).

WISŁA PUŁAWY: Albert Posiadała - Oskar Przywara (32. Robert Majewski), Przemysław Skałecki, Łukasz Wiech, Dominik Cheba - Dominik Banach, Maciej Kona, Marcin Ryszka (67. Aghwan Papikjan), Krystian Puton (90. Damian Kołtański), Mateusz Klichowicz - Adrian Paluchowski (32. Dawid Retlewski).

Sędzia: Filip Kaliszewski (Gdańsk).

Żółte kartki: Żołądź, Zagórski, Cywka, Sanocki, Gogół - Skałecki.