Słowo 'woodwork' w piłkarskim języku angielskim oznacza słupek bądź poprzeczkę. W Lechu na specjalistę od trafiania w konstrukcję bramki powoli wyrasta Barry Douglas. Szkot w ostatnich dwóch meczach dwukrotnie sprawdził jej wytrzymałość.
13. minuta spotkania z Legią Warszawa. Do piłki ustawionej na około 20. metrze podchodzi Douglas. Uderzenie Szkota przelatuje nad murem, ale zatrzymuje się na słupku bramki strzeżonej przez Wojciecha Skabę. Gdyby piłka wpadła do siatki, Lech prowadziłby 1:0, a mecz mógłby się potoczyć zupełnie inaczej.
62. minuta spotkania z Jagiellonią w Białymstoku. Bardzo podobna sytuacja. Rzut wolny na lewą nogę, tyle że z nieco ostrzejszego kąta niż 4 dni wcześniej na INEA Stadionie. Do piłki ponownie podchodzi Douglas. Znów uderza nad murem, ale tym razem w sukurs bramkarzowi rywala przychodzi poprzeczka. Gdyby Szkot trafił byłoby 1:1, a Lech miałby jeszcze pół godziny, by przesądzić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Te dwie sytuacje idealnie ilustrują jak w futbolu niewiele dzieli sukces od porażki. Po tych dwóch meczach Lech mógł mieć na koncie 4 punkty więcej, a miał tylko 1. Być może kolejną okazję do zdobycie premierowej bramki w barwach Kolejorza Szkot będzie miał już jutro w starciu z Górnikiem. - W ostatnich dwóch meczach nie miałem szczęścia. Uderzyłem dobrze, ale zabrakło centymetrów, by piłka wpadła do bramki. Na pewno się nie poddam. Będę dalej próbował i liczę, że w końcu strzelę swoją pierwszą bramkę dla Lecha - zapewnia Barry Douglas. Do trzech razy sztuka?
Next matches
Sunday
23.02 godz.17:30Recommended
Subscribe