W sezonie 2005/2006 Lech Poznań pokonał w domowym spotkaniu Legię Warszawa 1:0. Kolejorz długo czekał wtedy na to zwycięstwo, a jedyną bramkę spotkania zdobył wielokrotny reprezentant Polski - Tomasz Iwan. W ramach cyklu "Jeden Klub Tysiąc Historii" wspomina on tamten pobyt w Poznaniu oraz mecz ze stołeczną drużyną.
Lech do którego ja przychodziłem to, pod względem organizacyjnym, był zupełnie inny klub niż teraz. Jednym z głównych powodów mojej decyzji o przyjściu do Poznania było to, że w zespole byli już moi koledzy Piotr Świerczewski i Piotr Reiss. To oni namawiali mnie, żeby pomóc zespołowi, dlatego długo nie zastanawiałem się nad tym, żeby zakończyć swoją karierę właśnie w Poznaniu. Było to bardziej z pasji, niż z powodów finansowych. A przecież byłem już po jednej kontuzji zerwania więzadeł krzyżowych w kolanie i tak naprawdę miałem zamiar zakończyć grę w piłkę, ale jednak zmieniłem zdanie.
Sentyment do Lecha na pewno był obecny, bo nie każdy wie, że po skończeniu szkoły podstawowej trafiłem do juniorskiej drużyny poznańskiego klubu. Chodziłem do słynnej „trzynastki” i po zdobyciu mistrzostwa Polski rocznik został przejęty przez Kolejorza. Przez prawie dwa i pół roku trenowałem u trenera Czoperskiego, a równocześnie chodziłem do technikum kolejowego na Fredry. Poza tym jako młody człowiek często przyjeżdżałem z ojcem na mecze Lecha, byłem na przykład na słynnym starciu z FC Barceloną. Gdzieś ten Lech był zawsze bliski mojemu sercu. Dodatkowo jako jeden z nielicznych, a wydaje mi się, że jeden z dwóch piłkarzy, grałem na poziomie ekstraklasy we wszystkich trzech poznańskich klubach. Siłą rzeczy Poznań był dla mnie ważny i tak jak teraz Kuba Błaszczykowski wraca na stare śmieci, tak ja postanowiłem wrócić do stolicy Wielkopolski.
Lech w tamtym czasie nie wygrał u siebie z Legią Warszawa od siedmiu lat. Te mecze są zawsze ważne dla jednej, jak i drugiej drużyny, ale to oczekiwanie na domowe zwycięstwo z warszawiakami robiło swoje. Byliśmy mocno zmotywowani, a ja zdobyłem bardzo ważną bramkę. Myślę, że jakbym miał wymieniać listę istotnych goli z mojej kariery to ten byłaby na pewno wysoko. Wręcz jak się zastanawiam to najpierw przychodzą mi do głowy trafienia w reprezentacji, a następnie właśnie ta bramka przeciwko Legii. Podawał mi z lewej strony David Topolski, a ja uprzedziłem Łukasza Fabiańskiego stojącego w bramce Legii. Kilka razy na zgrupowaniach reprezentacji mieliśmy okazję wspominać tę sytuację. Z przymrużeniem oka mogą powiedzieć, że dołożyłem jeszcze jedną cegiełkę do tego zwycięstwa, bo to właśnie mnie faulował jeden z legionistów, za co otrzymał czerwoną kartkę. A już na poważnie to zawsze przypominam, że to drużyna wygrywa. Byliśmy zlepkiem starszych i bardzo doświadczonych zawodników z młodymi, takimi jak Błażej Telichowski czy wcześniej wspomniany Topolski.
Pamiętam znakomitą atmosferę podczas spotkania, ale również po meczu. Widać było jak wiele to zwycięstwo znaczyło dla poznańskich kibiców. Cały Poznań żył tym meczem i z tego co pamiętam to po zakończeniu spotkania wyszliśmy całą drużyną na miasto, a ja w tym czasie zbierałem dodatkowe laury za tego ważnego gola. Widać było, że jest to polski klasyk i w tym względzie nic się nie zmieniło. W sobotę ponownie będziemy oglądać to starcie. Osobiście wybieram się na ten mecz i mam nadzieję na zwycięstwo Kolejorza. Wtedy przyniosłem szczęście Lechowi i mam nadzieję, że teraz też przyniosę.
Niestety zbyt długo tu nie pograłem, bo w przerwie zimowej zerwałem więzadła krzyżowe w drugim kolanie i wtedy było jasne, że czas poświęcony na operację i rehabilitację trwałby bardzo długo. Dlatego podjąłem decyzję o zakończeniu gry w piłkę. Jednak była to fajna przygoda, bo w ogóle nie spodziewałem się, że na sam koniec trafię jeszcze na Bułgarską. Bardzo dobrze wspominam te pół roku i sam Poznań.
Zredagował Mateusz Jarmusz
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Friday
06.12 godz.20:30Recommended
Subscribe