Zostało sześć kolejek PKO BP Ekstraklasy w sezonie 2023/24. Jak na takim dystansie radził sobie w poprzednich latach Lech Poznań? W trzech z czterech ostatnich lat notował świetny bilans.
W 2023 roku, kiedy trenerem był John van den Brom, lechici mieli w nogach potężną dawkę gier. Do ostatnich sześciu serii przystępowali akurat po odpadnięciu w ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy przeciwko włoskiej Fiorentinie (1:4 i 3:2). Zremisowali z Radomiakiem na wyjeździe 1:1, a potem niespodziewanie przegrali przy Bułgarskiej z Górnikiem Zabrze 0:1. Potem jednak zanotowali piorunujący finisz, bo wygrali cztery razy z rzędu, za każdym razem bez straty gola. Łącznie zatem dołożyli do dorobku 13 punktów, co pozwoliło im wskoczyć na najniższy stopień podium w Ekstraklasie.
Rok wcześniej Maciej Skorża na ławce trenerskiej wywalczył mistrzostwo Polski. Końcówkę rozgrywek wraz z Kolejorzem miał niesamowitą. Wygrał wszystkie sześć ostatnich gier, a gdyby nie remis z Legią Warszawa (1:1), to wyrównałby klubowy rekord kolejnych wygranych, który wynosi 9 i należy od 1998 roku do ekipy prowadzonej przez Adama Topolskiego. Rok wcześniej Skorża właśnie na ostatnie sześć spotkań przejął zespół i tutaj akurat ciężko wyciągać jakiekolwiek wnioski, bo to miał być dla niego czas na to, żeby przyjrzeć się poszczególnym zawodnikom, zrobić przegląd kadr i przygotować się do letnie budowy drużyny, która miała powalczyć o tytuł. Rozpoczął od porażki w Bełchatowie z Rakowem Częstochowa 1:3, potem także przegrał jeszcze z Podbeskidziem Bielsko-Biała (0:1) oraz Stalą Mielec (1:2) - w tym drugim przypadku w niesamowitych okolicznościach, bo bramki dla przeciwników padły po wyrzutach z autu. W sumie Lech zdobył wówczas siedem punktów, ale i tak zajął dopiero 11. miejsce.
W trzech z czterech ostatnich sezonów te wyniki na koniec były jednak kapitalne i stąd warto tutaj jeszcze wspomnieć o rozgrywkach 2019/2020. Od marca do końcówki maja liga była zawieszona ze względu na pandemię koronawirusa. Po powrocie była porażka z Legią Warszawa (0:1) przy Bułgarskiej, ale potem ekipa Dariusza Żurawia miała fantastyczną rundę finałową. W sześciu ostatnich grach uzbierała 14 punktów po czterech wygranych oraz dwóch remisach, co pozwoliło na wywalczenie srebrnego medalu mistrzostw Polski.
Cofnęliśmy się o dziesięć sezonów i chcemy jeszcze pokazać dwa, bo podobnie jak teraz, zespół był w czołówce. Na początek mistrzowski 2014/2015, kiedy Niebiesko-Biali triumfowali prowadzeni przez trenera Skorżę. On wygrał na początek rundy finałowej w stolicy z legionistami, ale potem zaliczył przegraną z Jagiellonią (1:3). To jednak pozwoliło zachować pozycję lidera i poznaniacy poszli za ciosem, wygrali cztery kolejne gry, a na koniec osiągnęli bezbramkowy remis z Wisłą Kraków. Można go nazwać zwycięskim, bo dokładnie punkt był potrzebny, żeby przypieczętować tytuł mistrza kraju. Sześć kolejek - 13 punktów. O dwa mniej miał Nenad Bjelica, który w 2017 roku walczył o majstra, ale zanotował kosztowną porażkę z Legią Warszawa na wyjeździe, co właściwie skazało go już tylko na próbę przypieczętowania podium. I to mimo tego, że przed ostatnią kolejką była jeszcze szansa nawet na złoto. Rok później Chorwat był liderem po rundzie zasadniczej, ale słaba postawa w finałowej kosztowała go utratę posady i sezon kończyło trio Rafał Ulatowski, Tomasz Rząsa i Jarosław Araszkiewicz.
Słabo w sezonie 2015/2016 spisywał się też na koniec Lech Jana Urbana, bo wywalczył zaledwie 5 punktów i zajął dopiero siódme miejsce. A Mariusz Rumak w rozgrywkach 2013/2014, czyli tych dziesiątych od końca, miał 10 punktów w sześciu kolejkach i wicemistrzostwo kraju. Jak będzie teraz?
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Friday
06.12 godz.20:30Recommended
Subscribe