We wtorek, 4 grudnia, mija dokładnie dziesięć lat od meczu, który dla pewnego pokolenia kibiców jest tym pierwszym, w którym Lech Poznań zagrał, jak równy z równym, z przedstawicielem naprawdę mocnej ligi. Przypomnijmy sobie domowe spotkanie z Deportivo La Coruna.
Sezon 2008/2009 był wyjątkowy, ponieważ Kolejorz po raz pierwszy w swojej historii wystąpił w fazie grupowej europejskiego pucharu. Okoliczności dostania się do tego etapu Pucharu UEFA są wszystkim kibicom bardzo dobrze znane, a połączenie słów „Murawski” i „Austria” do dzisiaj wywołuje gęsią skórkę na trybunach stadionu przy ulicy Bułgarskiej.
Drużyna prowadzona przez trenera Franciszka Smudę była losowana z ostatniego koszyka, a więc wszyscy w Poznaniu wiedzieli, że żarty już się skończyły i czekano na poważne, europejskie marki. Ostatecznie skład grupy H odebrano w naszym mieście z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony Lech trafił na bardzo mocnych rywali, w postaci CSKA Moskwa, Deportivo la Coruna, Feyenoordu Rotterdam i AS Nancy, ale z drugiej strony brakowało zespołu, na którym można by budować legendę. Skoro Lech w przeszłości mierzył się z Liverpoolem, Barceloną, czy gwiazdorskim Olympique Marsylia to nie były to kluby, z powodu których uginałyby się kolana poznańskich kibiców.
Po trzech kolejkach rozgrywek grupowych Kolejorz miał na swoim koncie zaledwie jeden punkt. W pierwszej serii gier pauzował, w drugiej zremisował przy Bułgarskiej z AS Nancy, a w trzeciej przegrał w Moskwie. W czwartej kolejce niebiesko-biali ponownie wracali na własny stadion, na którym mieli podjąć hiszpańskie Deportivo La Coruna. Zespół, który jeszcze cztery lata wcześniej grał w półfinale Ligi Mistrzów, obecnie był w kryzysie i miał problemy z zakwalifikowaniem się do europejskich pucharów. Pomimo tego w swoim składzie nadal miał piłkarzy, których nazwiska mogły robić wrażenie. Wystarczy wymienić tutaj Valerona, Guardado, Mistę, czy de Guzmana.
Szkoleniowiec lechitów nie mógł w tym meczu skorzystać z Dimitrije Injaca (w składzie zastąpił go Tomasz Bandrowski) oraz niespodziewanie posadził na ławce rezerwowych Roberta Lewandowskiego. Zawodnicy Lecha bardzo źle rozpoczęli to spotkanie, ponieważ już w drugiej minucie meczu przegrywali 0:1. Najpierw niepotrzebnie rzut rożny sprokurował Zlatko Tanevski, a następnie w polu karnym nie popisali się Hernan Rengifo i Ivan Turina. Przez kolejne pół godziny gra toczyła się pod dyktando gości z Hiszpanii. Wykorzystywali oni swoje doświadczenie i nie pozwalali piłkarzom Lecha na kreowanie akcji podbramkowych. Jednak w pewnym momencie wszystko obróciło się o 180 stopni.
Kolejorz przeprowadził składną akcję, w trakcie której w głównych rolach wystąpili Semir Stilić, Manuel Arboleda (niespodziewanie w roli skrzydłowego) i strzelający Rengifo. Bramka wyrównująca zupełnie odmieniła drużynę trenera Smudy. Jeszcze do przerwy lechici kilkukrotnie zagrozili bramce Deportivo i na pewno piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego byli zadowoleni z gwizdka oznajmiającego koniec pierwszej połowy.
Jak się okazało przerwa nic nie zmieniła w obrazie gry i to Lech był stroną dominującą oraz dążącą do objęcia prowadzenia. Na skrzydle błyszczał Jakub Wilk, który rozgrywał swoje setne spotkanie w niebiesko-białych barwach. Napór na hiszpańską bramkę trwał przez całą drugą połowę. Lech Poznań, po raz pierwszy od lat, grał z przeciwnikiem z jednej z najlepszych lig świata i ani trochę nie odstawał, a w większości meczu wyglądał jak drużyna zdecydowanie lepsza. Niestety do happy endu zabrakło jedynie jeszcze jednej bramki, bo mecz ostatecznie zakończył się remisem i przez to nie jest obecnie wspominany tak jak np. starcie z Manchesterem City.
Na następny dzień Marca zatytułowała relację z meczu „Deportivo – kiepski uczeń w Poznaniu” i rzeczywiście tamtego wieczoru zawodnicy Kolejorza mogli być nauczycielami dla hiszpańskiego zespołu. Po zwycięstwie z Athletic Bilbao i remisie z Barceloną, był to trzeci domowy mecz Lecha przeciwko drużynie z Hiszpanii i nadal zespoły z tego kraju nie mogą sobie zapisać na swoim koncie zwycięstwa w Poznaniu.
04.12.2008
Bramki: Hernan Rengifo (41’) - Diego Colotto (2’)
Lech Poznań: Ivan Turina - Grzegorz Wojtkowiak, Zlatko Tanevski, Manuel Arboleda, Ivan Djurdjević - Sławomir Peszko (79’ Robert Lewandowski), Tomasz Bandrowski, Rafał Murawski, Semir Stilić, Jakub Wilk - Hernan Rengifo
Deportivo La Coruna: Daniel Aranzubia - Piscu, Alberto Lopo, Diego Colotto, Filipe - Cristian Hidalgo, Sergio Gonzalez, Julian de Guzman, Juan Carlos Valeron (78’ Joan Fernandez), Andres Guardado (71’ Angel Lafita) - Mista (59’ Riki)
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Friday
06.12 godz.20:30Recommended
Subscribe