Na swój powrót na boisko czekał blisko rok. W miniony weekend obrońca rezerw Lecha Poznań, Michał Zimmer mógł w sparingu z Nielbą Wągrowiec znowu poczuć smak - na razie towarzyskiej - rywalizacji. - To jedno z fajniejszych uczuć, w końcu wrócić na boisko i zagrać koło swoich kolegów w meczu, poczuć tę atmosferę, założyć strój, cieszyć się z bramek i zwycięstwa - podkreśla z uśmiechem urodzony w 2000 roku zawodnik.
Szkoleniowiec drugiej drużyny Kolejorza, Rafał Ulatowski w drugim tegorocznym spotkaniu kontrolnym swojej ekipy dał Zimmerowi na placu pół godziny. Niebiesko-biali wygrali z występującą w grupie II trzeciej ligi Nielbą Wągrowiec 3:1, a boczny obrońca zameldował się na murawie w drugiej połowie. Od jego ostatniego udziału w meczu minęło prawie 365 dni. W ubiegłorocznym okresie przygotowawczym przed startem rundy wiosennej defensor zaprezentował się w trzech sparingach. Później już przyszła długa przerwa spowodowana urazem, niestety nie pierwszym dla niego w ostatnich latach w Lechu.
W marcu 2017 roku zawodnik dowiedział się, że czeka go przymusowy odpoczynek od futbolu. Na boisko wrócił po kilku miesiącach na listopadowe starcie z Salosem Szczecin w ramach Centralnej Ligi Juniorów. Wiosnę sezonu 2017/18 wspomina już dobrze, bo nie tylko grał regularnie, ale także świętował z kolegami pierwszy po 23 latach tytuł mistrza Polski w kategorii do lat 19 dla lechitów. Nie mogło dziwić, że jako jeden z silnych punktów tego zespołu kolejne rozgrywki rozpoczął już w składzie trzecioligowych rezerw. Jesienią 2018 roku zaliczył w nich pięć występów, dołożył sześć w CLJ, ale przed dwunastoma miesiącami zerwał więzadła krzyżowe. Kolejna pauza, wątpliwości, smutek oraz żmudna walka o jak najszybszą rekonwalescencję.
- Rehabilitacja odbywała się w klubie pod czujnym okiem trenerów, fizjoterapeutów i lekarzy. Zadawali mi do wykonania odpowiednie ćwiczenia, żebym mógł na 100 procent wrócić do gry. Jednym z najlepszych jej momentów był dzień, w którym odłożyłem kule i mogłem samodzielnie chodzić. Na boisko wróciłem w okolicach kwietnia, rozpocząłem pracę motoryczną z fizjoterapeutą, a po mniej więcej miesiącu przeszedłem do treningów indywidualnych z trenerem. Zajęcia z drużyną zacząłem dopiero od nowego sezonu, w okolica września i października - opowiada o tym okresie pochodzący z Gniezna 19-latek.
Jeszcze podczas pierwszej części trwającej kampanii Zimmer znalazł się w kadrze meczowej drugiej drużyny Lecha. Miało to miejsce podczas jej ostatniego ligowego spotkania, ze Skrą w Częstochowie. Już takie doświadczenie było miłym przeżyciem dla gracza, który nie tylko nie może doczekać się rywalizacji o punkty, ale także debiutu na szczeblu centralnym. - Jestem wdzięczny trenerom za to, że mogłem poczuć atmosferę meczu nawet z ławki rezerwowych. Po takim czasie sam fakt bycia w kadrze na spotkanie jest już czymś wyjątkowym, wspólna droga, kolacja, dzień meczowy to przeżycie. Szczególnie, że czekałem na to ponad rok - zaznacza gracz, który może obsadzić pozycję zarówno prawego, jak i lewego obrońcy.
- Teraz najbardziej cieszy mnie fakt, że ze zdrowiem wszystko jest już dobrze i mogę dawać z siebie wszystko w każdym kolejnym sparingu. No i oczywiście to, że druga liga zbliża się dużymi krokami, a co za tym idzie pojawi się szansa na debiut w niej - dodaje Zimmer.
A ta zdążyła już zrobić na nim spore wrażenie. Nowe stadiony, dużo kibiców i doping są czymś, co w jego odczuciu podwójnie motywuje piłkarzy. Podkreśla, że mecze w tej klasie rozgrywkowej wiążą się z większymi wymaganiami, bo towarzyszy im znacznie szybsze tempo, aniżeli w trzeciej lidze czy piłce juniorskiej. - Trzeba być gotowym na wszystko, starcia z przeciwnika są twardsze, tutaj nikt nie odstawia nogi. Z trybun widzi się więcej niż z boiska, więc jako zawodnik mogłem wyciągnąć sporo wniosków z różnych naszych spotkań na przyszłość - zauważa zawodnik, którego głównym celem jest przede wszystkim teraz długo wyczekiwana, regularna gra.
Zapisz się do newslettera