Wisła Kraków przyjedzie do stolicy Wielkopolski poważnie osłabiona. Mimo to trener Kazimierz Moskal zapowiada, że jego zespół tanio skóry nie sprzeda i postawi gospodarzom trudne warunki.
Wisła Kraków przyjedzie do stolicy Wielkopolski poważnie osłabiona. Mimo to trener Kazimierz Moskal zapowiada, że jego zespół tanio skóry nie sprzeda i postawi gospodarzom trudne warunki.
Biała Gwiazda na INEA Stadionie będzie musiała sobie radzić bez pięciu piłkarzy. Ze względu na problemy zdrowotne w meczu ostatniej kolejki T-Mobile Ekstraklasy nie wystąpią Dariusz Dudka, Michał Miśkiewicz, Maciej Sadlok oraz Emmanuel Sarki. Z kolei pauzować za kartki musi Alan Uryga. - Jakoś sobie poradzimy. Mam w swoich szeregach wielu zawodników, którzy mogą spokojnie zastąpić nieobecnych. Jacy to piłkarze? Ostoja Stjepanović, Łukasz Garguła, Semir Stilić, Maciek Jankowski, czy Rafał Boguski. Nie widzę żadnego problemu - zauważa trener Kazimierz Moskal.
Wiślacy w poprzedniej rundzie przegrali na własnym stadionie ze Śląskiem Wrocław i stracili już jakiekolwiek szanse na zakwalifikowanie się do gry w europejskich pucharach. - To będzie dla nas tak naprawdę pierwszy mecz o nic. Wcześniej każdy coś ważył; najpierw walczyliśmy o awans do grupy mistrzowskiej, a później do gry w europejskich pucharach - zaznacza szkoleniowiec krakowian. - Nie chcę używać jakich górnolotnych stwierdzeń, że to będzie mecz o honor, jednak na pewno ma dla nas jakąś wartość. Będziemy chcieli pokazać się z jak najlepszej strony i ponownie w tym sezonie wygrać przy Bułgarskiej.
Kazimierzowi Moskalowi wtóruje kapitan drużyny spod Wawelu Arkadiusz Głowacki. - Mamy swoje problemy, ale też jesteśmy taką drużyną, która potrafi zaskoczyć. Mam nadzieję, że tak będzie w Poznaniu - podkreśla 36-letni stoper. - Tak naprawdę my nie mamy już nic do stracenia. To będzie mecz, w którym trzeba chcieć pokazać się z jak najlepszej strony i zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby Lech musiał się po prostu mocno namęczyć.
Zapisz się do newslettera