Trwa trzeci dzień obozu w Gniewinie. O opinię na temat przygotowań oraz informacje na temat powracających zawodników poprosiliśmy Tomasza Rząsę - drugiego trenera Lecha Poznań.
Trwa trzeci dzień obozu w Gniewinie. O opinię na temat przygotowań oraz informacje na temat powracających zawodników poprosiliśmy Tomasza Rząsę - drugiego trenera Lecha Poznań.
Piłkarze poznańskiego Lecha już od 3 dni są na obozie w Gniewinie. Niektórzy z nich, treningi rozpoczęli już w zeszłym tygodniu. Widać zmęczenie?
Zapewne dla tych zawodników, którzy rozpoczęli przygotowania 22 czerwca to zmęczenie się nałożyło. Piłkarze odczuwają trudy, może nie tego obozu, ale tych przygotowań w Poznaniu. Swoje znaczenie miała też gra kontrolna, która też mocno obciążyła zawodników. Jesteśmy tego świadomi, ale to ostatni moment kiedy możemy z piłkarzami popracować. Pomału będziemy schodzić z obciążeń, ale nie zapominając, że akcenty przygotowania motorycznego musimy odpowiednio rozłożyć. Zawodnikom nie może brakować pary przez najbliższe miesiące.
Kiedy możemy spodziewać się powrotu nieobecnych zawodników?
W przypadku Kaspra dzisiaj dowiedzieliśmy się, że jest szczęśliwym ojcem. Wiemy, że najważniejsza w życiu jest rodzina, ale liczymy na to, że Fin dołączy do nas z "wolną" głową. Przyjedzie do nas prawdopodobnie w środę i możliwe, że zagra w sparingu z APOELem Nikozja. Ze zdrowiem Paulusem Arajuuriego jest już coraz lepiej, z dnia na dzień nasłuchujemy nowych informacji od lekarzy. Wydaje się jednak, że sprawa jego powrotu na boisko jest dość odległa, ponieważ na początku będzie trenował indywidualnie.
Gergo Lovrencsics oraz Darko Jevtić nadal trenują indywidualnie, ale widać u nich pewne postępy.
Tak, dokładnie. Darko wykonuje coraz więcej treningów biegowych. Szczególnie dzisiaj wykonał sporo pracy. Jeżeli pójdzie to w dobrym kierunku i w dalszym ciągu nie będzie odczuwał żadnych dolegliwości - wkrótce dołączy do pełnego treningu. Gergo w dalszym ciągu pracuje indywidualnie, ale ma sporo ćwiczeń stricte motorycznych. Pamiętajmy, że jego przerwa była zdecydowanie dłuższa. Generalnie wygląda to całkiem nieźle, ale na ich powrót musimy poczekać jeszcze kilka dni.
Zmieniając temat - jest Pan osobą, która rozegrała dużą liczbę spotkań w europejskich pucharach. Jako zawodnik Feyenoordu Rotterdam zdobył Pan nawet Puchar UEFA w 2002 roku. Czy młodzi zawodnicy pytają o te czasy?
Niestety nie ma teraz zbyt dużo czasu na indywidualne rozmowy, ale w wolnym czasie młodzi piłkarze pytają jak to jest grać w europejskich pucharach: w Lidze Mistrzów czy też w Lidze Europy, która kiedyś była Pucharem UEFA. Widać, że są żądni tej wiedzy, tej świadomości, że jest to możliwe. To wszystko stoi przed nimi otworem. Razem ze sztabem szkoleniowym pracujemy, aby te marzenia stały się realne.
W swojej piłkarskiej karierze reprezentował Pan barwy m.in. Partizana Belgrad. Wiemy, że oczywiście Serbia to nie Bośnia i Hercegowina, ale co czeka nas na Bałkanach?
Myśląc o Bałkanach, myślę o ludziach bardzo impulsywnych, przeżywających powodzenia i niepowodzenia swojego zespołu. Kibice będą robili dosłownie wszystko, aby ich drużyna wyniosła z tego korzyści. Mogą czekać nas nieczyste gry. Przekonałem się o tym za czasów, kiedy pracowałem w reprezentacji Polski. Wyjazd do Czarnogóry był pełen niespodzianek. Rzucane krzesełka, ogłuszony Przemysław Tytoń. Nie było lekko, ale to kolejne doświadczenie dla piłkarzy i trzeba wyjść z niego silniejszym.
Zapisz się do newslettera