Alan Czerwiński niedawno przedłużył kontrakt z Lechem Poznań i szykuje się do rundy wiosennej rozgrywek. - Nie jestem wygodny. Wiem, że tutaj piszę się na rywalizację o miejsce w składzie i podejmuję tę rękawicę. Miałem opcje związania się z innymi klubami, gdzie miałbym zapewne zagwarantowane miejsce w składzie, ale nie jestem z tych, którzy wybierają w życiu łatwe ścieżki. Lubię wyzwania i takie podejmuję również tutaj. Chcę się bić o kolejne mistrzostwo Polski - mówi nominalny prawy obrońca, ale świetnie odnajdujący się również na innych pozycjach na boisku, co udowodnił już sporo razy.
Na zgrupowaniu w Dubaju lechici rozgrywali dwumecz z Eintrachtem Frankfurt (0:1 i 2:2). Problemy zdrowotne nękały dwóch stoperów, więc sztab szkoleniowy uznał, że sięgnie po zawodnika, który na pewno sobie w tym miejscu poradzi, choć raczej przyzwyczaił do biegania przy linii bocznej boiska. Alan Czerwiński nie tylko spisał się kapitalnie, ale też był nauczycielem dla młodszych kolegów, Bartosza Tomaszewskiego i Patryka Olejnika, z którymi tworzył parę środkowych obrońców. Ale to nie pierwszyzna, bo Polak udowodnił w ostatnich miesiącach, że jest niesamowicie wszechstronny i bardzo szybko adaptuje się do gry w nowym sektorze boiska.
Nic dziwnego, że pół żartem, pół serio pojawia się określenie, że jest żołnierzem trenera Johna van den Broma. - Cóż, to jest mój szef i robię to, co mi nakazuje - przyznaje szczerze Alan. Holenderski szkoleniowiec zaczął mocniej na niego stawiać i przekonał do tego, że może być potrzebny w różnych miejscach.
- Zacząłem korzystać z tego, co mi trener podpowiada i na jakich pozycjach wystawia. I też tak to widzę, jak on. Nie jest tak, że nie zgadzam się i na murawę wychodzą jak za karę. Wręcz przeciwnie, staram się angażować w stu procentach, bez jakiejkolwiek kalkulacji. Pomaga mi to, że jestem już długo w tej drużynie, wiem jakie ona ma założenia - argumentuje zawodnik i wylicza od razu pozycje, na których był wystawiany w ostatnich miesiącach: - Byłem na szóstce, na dziesiątce, na skrzydle, a także oczywiście na mojej nominalnej prawej obronie oraz również jako stoper i lewy obrońca. To co, chyba właściwie wymieniłem już wszystkie na boisku? No dobra, wiadomo, że nie byłem bramkarzem oraz napastnikiem, ale kto wie, co się wydarzy - śmieje się Czerwiński.
Przy tej swojej wszechstronności zaznacza jednak, że oczywiście na co dzień rywalizuje z Joelem Pereirą o miejsce na prawej stronie defensywy i na tym się skupia. Jeśli jednak trzeba zagrać w innym miejscu, to jest gotowy wręcz z marszu to zrobić. Przy okazji jest możliwość rozwiązania zagadki, na jakiej pozycji biegał latem z Dinamo Batumi (1:1) na wyjeździe w eliminacjach Ligi Konferencji Europy. Tam wbił gola na wagę remisu, kiedy świetnie kopnął piłkę z dystansu. - Wchodziłem na skrzydło, ale w naszym zespole jest duża rotacja, jeśli chodzi o pozycje ofensywne, więc bez problemów mogłem zbiec na dziesiątkę. Byłem świeży, pełny energii i bez problemów pomagałem też wtedy w defensywie. W głowach była jednak taka myśl, jak zawsze: spróbować coś strzelić i pomóc w ten sposób drużynie. Zresztą nie mam żadnego problemu z adaptacją. Jak mam być szóstką to wiem, że jeśli prowadzimy, to muszę być blisko kolegów z defensywy, starać się wygrywać pojedynki, odbierać piłkę i dostarczyć ja do odpowiedzialnych za akcje ofensywne - opowiada.
W tym sezonie ma już na półmetku więcej minut niż w całych poprzednich rozgrywkach. Choć trzeba oczywiście pamiętać, że ta jesień była wyjątkowo, bo mistrzowie Polski rozegrali aż 32 mecze. Regularna gra sprawiła jednak, że Alan zimą podpisał z Lechem nowy kontrakt, który będzie obowiązywał co najmniej do 30 czerwca 2025 roku. - Rozpoczęliśmy rozmowy już kilkanaście tygodni temu, ja nie ukrywam, że się troszkę zastanawiałem. Ale koniec końców chciałem zostać i być w najlepszej drużynie w Polsce. Chcę tutaj rywalizować o miejsce w składzie, bo wiem, że mnie na to stać. Decyzja dojrzewała we mnie, ale jestem człowiekiem ambitnym i wiem, że tutaj mogę się wciąż rozwijać. Mimo tego, że mam już 29 lat na karku. Czuję, że mimo upływu czasu, w Poznaniu staję się coraz lepszym piłkarzem - nie ma wątpliwości gracz Lecha, dla którego niezwykle ważne w podjęciu decyzji było otoczenie:
- Czuję się bardzo dobrze w tej drużynie. Stworzyła się tutaj niesamowita paczka. Atmosfera jest tutaj niesamowita. Nie chodzi jednak tylko o jakieś śmiechy w szatni i żarciki. Także o to, że na treningach się wręcz "pali", każda gierka, każde ćwiczenie napędza do tego, żeby stawać się coraz lepszym. Każdy jest niesamowicie ambitny i napędza innych.
Stąd też Czerwiński nie poszedł na łatwiznę, choć miał takie opcje. - Nie jestem wygodny. Wiem, że tutaj piszę się na rywalizację o miejsce w składzie i podejmuję tę rękawicę. Miałem opcje związania się z innymi klubami, gdzie miałbym zapewne zagwarantowane miejsce w składzie, ale nie jestem z tych, którzy wybierają w życiu łatwe ścieżki. Lubię wyzwania i takie podejmuję również tutaj. Chcę się bić o kolejne mistrzostwo Polski - mówi gracz, który wcześniej przez dłuższy czas grał w GKS Katowice oraz Zagłębiu Lubin. Tak już ma, że kluby nie chcą się go pozbywać i nie jest na siłę wypychany. Odchodzi dopiero, kiedy sam zdecyduje się na kolejny krok w karierze. To mu też daje tak ważną w piłkarskim życiu stabilizację. - Ja oddaję serce klubowi, w którym gram i życie mi później to podejście oddaje - mówi.
Przeciwko Eintrachtowi zaprezentował się bardzo dobrze, choć podobnie jak koledzy był mocno zmęczony treningami na zgrupowaniu. Ale wie, że to zaprocentuje w rundzie wiosennej. Czy wierzy jeszcze w obronę mistrzostwa Polski?
- Szczerze? Wierzę. Naprawdę ciężko gra się z poczuciem, że już zostałeś mianowany mistrzem Polski. Rakowowi wszyscy już przypisali mistrza, a muszą przecież wyjść na boisko i go wywalczyć. My mamy tak dużo jakości w drużynie, że będziemy ich gonić, jestem o tym przekonany - podsumowuje.
Zapisz się do newslettera