Lech Poznań w niedzielne popołudnie wygrał w Łodzi z Widzewem 2:1. Mistrzowie Polski potrafili odwrócić losy spotkania. - Zadziałało nasze doświadczenie i piłkarska dojrzałość - mówi obrońca Kolejorza, Bartosz Salamon.
Wymowny był obrazek z ostatniego fragmentu spotkania. Już przy prowadzeniu poznaniaków gospodarze nie byli w stanie stworzyć zagrożenia, nie mieli żadnej okazji. - Można powiedzieć, że schowaliśmy naszym rywalom piłkę - uśmiecha się Salamon. Faktycznie, przez blisko kwadrans futbolówka była w posiadaniu lechitów, którzy rozgrywali swoje akcje.
- Wystarczy spojrzeć na ten fragment. Dla piłkarzy Widzewa musiało być frustrujące, kiedy nie byli nam w stanie wtedy odebrać piłki. Graliśmy bardzo mądrze i wymienialiśmy kolejne podania. Oni byli już zmęczeni wcześniejszym pressingiem, nie byli już nam w stanie zrobić krzywdy. Zadziałało nasze doświadczenie i piłkarska dojrzałość - dodaje doświadczony obrońca, który w poniedziałek po południu został powołany do reprezentacji Polski.
Lech rozegrał w tym sezonie już ponad 40 spotkań, ma wielu doświadczonych zawodników, którzy wiedzieli jak zareagować w momencie, kiedy rywale pierwsi zdobyli bramkę. Boje w europejskich pucharach zahartowały zespół trenera Johna van den Broma i nie pękają przy wyniku 0:1, na dodatek na tak gorącym terenie jak stadion Widzewa. Stąd po raz pierwszy od kończącej jesień konfrontacji z Jagiellonią Białystok (2:1) na wyjeździe odwrócili losy spotkania i z wyniku 0:1 wyszli na 2:1, co pozwoliło na wywalczenie trzech punktów. - Nawet jeśli jest taki dzień, że nie stwarzamy wielu sytuacji, to zawsze jesteśmy w stanie strzelić gola lub dwa i dzięki temu wygrać - komentuje pomocnik Lecha, Filip Marchwiński.
- Takie odwracanie wyniku daje dodatkowego kopa. Przy korzystnym wyniku mieliśmy dużo kontrolę nad tym, co się dzieje na boisku. Duże gratulacje dla zawodników, również dla tych wchodzących z ławki. To nigdy nie jest łatwe, by wejść w takim meczu i pomóc w wyniku. Dziś była świetna atmosfera na stadionie, cieszy że wygraliśmy dla siebie i dla kibiców, którzy tutaj przyjechali - podsumowuje trener Brom.
Zapisz się do newslettera