Aż trzy bramki do odrobienia mają dziś w rewanżowym meczu finałowym Centralnej Ligi Juniorów zawodnicy Kolejorza. Po porażce na Łazienkowskiej szanse na tytuł są małe, ale dopóki piłka w grze, wszystko jest możilwe.
Aż trzy bramki do odrobienia mają dziś w rewanżowym meczu finałowym Centralnej Ligi Juniorów zawodnicy Kolejorza. Po porażce na Łazienkowskiej szanse na tytuł są małe, ale dopóki piłka w grze, wszystko jest możilwe.
Nie wyszedł nam ten mecz - mówił po zakończeniu środowego spotkania trener Wojciech Tomaszewski. Trudno się z nim nie zgodzić, Lech przegrał z Legią będąc zespołem słabszym, w niczym nie przypominającym tego, jaki widzieliśmy choćby w półfinałowych starciach z Polonią Warszawa, gdy Kolejorz przeważał zdecydowanie.
Porażka aż trzema bramkami mocno ogranicza szansę Kolejorza, lecz ich nie przekreśla. Przede wszystkim należy pamiętać, że piłka juniorska ma swoje prawa. Wystarczy wspomnieć choćby rozgrywki Centralnej Ligi Juniorów i rewanż finałowy, w którym Wisła pokonała Cracovię... 10-0. To jednak nie jedyny atut lechitów. Już w środę tuż po ostatnim gwizdku trenerzy przypomnieli swoim podopiecznym zeszłoroczną rywalizację z Legią. Wówczas to Lech na swoim terenie pokonał stołecznych 3:0.
Juniorzy doskonale muszą tamten pojedynek pamiętać, bo większość zespołu brała w nim udział. Na listę strzelców wpisywali się Marcin Banaszak, Krystian Sanocki i Piotr Kurbiel, oprócz nich na boisku byli też Szady, Nowicki, Gawron, Rymar, Janicki i Szubertowski. W środę cała dziewiątka wybiegła w pierwszym składzie. Młodzi lechici wiedzą więc, że Legię da się pokonać i to w rozmiarach dających odrobienie strat. - Wygraliśmy rok temu, dlaczego nie mamy tego powtórzyć - ambitnie stwierdza Sanocki.
Początek spotkania rewanżowego we Wronkach dziś o godzinie 17:00. Stawką jest nie tylko triumf w całych rozgrywkach, ale i prawo gry w "części mistrzowskiej" UEFA Youth League. Pojedynek poprowadzi arbiter Mariusz Złotek.
Zapisz się do newslettera