Z nieba do piekła i z powrotem

Na wyjście piłkarzy na boisko trzeba było poczekać nieco dłużej. Powód? Rzęsisty deszcz, który na kilka minut przed planowanym rozpoczęciem spotkania spowodował, że w Elblągu zrobiło się mokro. Intensywność opadów jednak na szczęście szybko spadła, więc chwilę po godzinie 16 sędzia wyprowadził obie drużyny na murawę, która została w naturalny sposób zroszona.

Pierwszy fragment był dosyć nerwowy w wykonaniu piłkarzy trenera Artura Węski. Lechici popełnili kilka z rzędu przewinień w bocznych sektorach boiska, co pozwalało gospodarzom na dośrodkowania ze stałych fragmentów gry. Ten element nie był jednak ich mocną stroną i większego zagrożenia dla bramki Mateusza Pruchniewskiego nie było. Zresztą długo czekaliśmy na pierwsze celne uderzenie, w końcu oddał je były zawodnika Kolejorza, Ołeksandr Jacenko, ale poznański bramkarz z pomocą obrońców poradził sobie.

Gracze rezerw początkowo musieli mocno pracować na własnej połowie, broniąc dostępu do własnej bramki. Czynili to skutecznie, a zresztą z każdą minutą impet Olimpii opadał - proporcjonalnie do mocy deszczu nad stadionem. Zresztą jeszcze przed przerwą goście coraz śmielej wychylali nos z własnej połowy i kilka razy zameldowali się w polu karnym rywali. Zabrakło jednak tam konkretów w postaci soczystego uderzenia, bądź dokładnego dogrania. Raz spróbował dograć idealnie Maksymilian Dziuba, ale troszkę zbyt mocno kopnął piłkę i golkiper odważnym wyjściem zażegnał niebezpieczeństwo.

Co się odwlecze… W myśl tego powiedzenia już w pierwszej akcji po przerwie Lech II objął prowadzenie. Kapitalną akcję przeprowadził Filip Wilak, który przedarł się wzdłuż linii końcowej boiska i dograł przed bramkę, gdzie nogę dołożył drugi ze skrzydłowych - Filip Wolski. 17-latek strzelił swojego pierwszego gola w oficjalnym spotkaniu na poziomie seniorskim. Stało się to w dziesiątym występie na drugoligowych boiskach. Oczywiście Olimpia ruszyła do odrabiania strat. Miała dwie dobre okazje, ale bez efektu bramkowego.

A potem w kilkadziesiąt minut sekund mieliśmy niesamowitą huśtawkę nastrojów. Najpierw po nieco ponad godzinie gry Wolski przedarł się w szesnastkę i został podcięty przez przeciwnika. Sędzia podyktował rzut karny, do piłki podszedł Wilak, ale jego intencje wyczuł bramkarz, który odbił futbolówkę, a ta leciała wzdłuż linii bramkowej i niebiesko-biali pospieszyli z dobitką, ale niesamowicie zebrał się golkiper, który zdołał raz jeszcze skutecznie interweniować! Chwilę później Wolski został ograny i wpadł z tyłu na przeciwnika, który był już niestety w polu karnym. Znów jedenastka, tyle że dla przeciwników - tutaj wykorzystany i nastąpiło wyrównanie na po 1.

Wtedy wydawało się, że dojdzie do podziału punktów, bo też sporadycznie tworzyło się zagrożenie zarówno z jednej, jak i drugiej strony. I faktycznie tak się stało, ale przy rezultacie 2:2! Jak do tego doszło? Najpierw Olimpia przy dużej dozie szczęścia objęła prowadzenie. Kopnięcie bez przyjęcia, Pruchniewski jeszcze próbował interweniować, ale nie był w stanie wypchnąć futbolówki poza światło bramki. W doliczonym czasie gry sędzia podyktował rzut wolny z ponad 25 metrów. Wiadomo było, że odpowiedzialność weźmie na swoje barki Szymon Pawłowski. Doświadczony kapitan rezerw uderzył płasko, ale niezwykle precyzyjnie i tuż przy słupku znalazł miejsce na zaskoczenie rywala. A zatem do szatni obie drużyny zeszły z dorobkiem jednego punktu i w ten sposób rozpoczęły sezon 2023/2024.

Olimpia Elbląg - Lech II Poznań 2:2 (0:0)

Bramki: Żak (70. z karnego), Bartoś (87.) - Wolski (47.), Pawłowski (90.)

OLIMPIA ELBLĄG: Łukasz Łęgowski - Łukasz Sarnowski, Michał Kuczałek, Kacper Szczudliński (78. Kamil Bartoś) - Marcel Stefaniak, Maciej Spychała, Kacper Jóźwicki, Maciej Famulak, Jan Sienkiewicz (85. Konrad Łabecki), Ołeksandr Jacenko (78. Patryk Jakubczyk) - Mariusz Gabrych (67. Adam Żak).

LECH II POZNAŃ: Mateusz Pruchniewski - Maciej Orłowski, Bartosz Tomaszewski, Maciej Wichtowski, Ksawery Kukułka - Patryk Olejnik (74. Bruno Żołądź), Szymon Pawłowski, Maksymilian Dziuba (67. Maksym Czekała) - Filip Wolski (74. Jan Niedzielski), Norbert Pacławski, Filip Wilak.

Sędzia: Filip Kaliszewski (Gdańsk).

Żółta kartka: Stefaniak, Spychała, Kuczałek - Olejnik, Tomaszewski.