- Tego typu serie mnie specjalnie nie motywują, liczy się granie i wygrywanie. Oczywiście, to "zero" z tyłu pomaga w sięgnięciu po zwycięstwo i to najważniejsze - mówi bramkarz Lecha Poznań, Filip Bednarek. 30-latek może pochwalić się passą 421 minut bez straconego gola, co jest najlepszym wynikiem Kolejorza w tej kampanii.
Po raz ostatni golkiper niebiesko-białych musiał wyciągać piłkę z bramki w połowie września w spotkaniu Ligi Konferencji Europa z Austrią Wiedeń (4:1). Niedługo po tej sytuacji obronił on rzut karny Manfreda Fischera, wpływając wydatnie na końcowy wynik tamtego meczu i rozpoczynając imponującą serię swojej ekipy bez straty gola. Ta trwa aż do dziś, a złożyły się na nią w późniejszym okresie starcia w PKO Ekstraklasie z Wartą Poznań (1:0), Legią Warszawa (0:0) oraz Radomiakiem (1:0), a także w międzyczasie pucharowy pojedynek przeciwko Hapoelowi Beer Szewa (0:0).
Wcześniej - w ramach tych rozgrywek - bramkarz zanotował już na przełomie sierpnia i września tego typu passę liczącą 356 minut, ale w niedzielę udało się mu poprawić ten wynik. Sam lechita zaznacza jednak, że to zasługa całego zespołu trenera Johna van den Broma. - Rzadko jest tak, że nie tracimy gola po jakichś moich niesamowitych interwencjach. To raczej kolektywna praca całego zespołu, czasem także moje decyzje, jeśli chodzi o rozegranie czy kluczowe są momenty, gdy trzeba zachować chłodną głowę. Jestem świadom, że obrona zaczyna się od ataku, a atak ode mnie, ale te rekordy czy passy nie są moją główną motywacją - twierdzi z przekonaniem gracz, który trafił do stolicy Wielkopolski latem 2020 roku.
Obie powyższe serie stanowią dowód na to, że gra obronna Kolejorza poprawiła się mocno szczególnie względem trudnego w tym kontekście startu trwającej kampanii. W pierwszych siedmiu oficjalnych meczach dał on się bowiem zaskoczyć rywalom aż trzynaście razy. Obecnie jego defensywa spisuje się już znacznie lepiej, ale wpływ na taki stan rzeczy zdaniem Bednarka ma kilka czynników.
- Nie zapominajmy, że borykaliśmy się z kontuzjami i wieloma zmianami w środku obrony. Maks Pingot rozgrywał swoje pierwsze mecze na tym poziomie, potrzebował siłą rzeczy trochę czasu, by nabrać pewności. Z drugiej strony w tym miejscu musieli wystąpić chociażby Nika Kvekveskiri, Barry Douglas czy Alan Czerwiński. To sprawiało, że nie zawsze mogłeś grać tak, jakbyś chciał, bo zawodnikom siłą rzeczy brakuje pewnych automatyzmów na nieswoich pozycjach. Od momentu, kiedy wszyscy wrócili do zdrowia i dyspozycji łapaliśmy zgranie i coraz lepiej to wygląda - podkreśla golkiper, który legitymuje się najdłuższą passą bez straty gola na wszystkich frontach spośród wszystkich bramkarzy polskiej ekstraklasy.
Rywalizacja co trzy dni i natłok spotkań powodują siłą rzeczy liczne rotacje w wyjściowym składzie niebiesko-białych. Co naturalne, czasem dotyczą one także obsady linii ustawionej bezpośrednio przed Bednarkiem. Mimo zmian defensywa nie traci na jakości, na co zwraca uwagę niedzielny kapitan Lecha Poznań, Lubomír Šatka. - Te pary stoperów w ostatnim czasie się zmieniały i to świadczy o tym, że dobrze bronimy jako drużyna. Na początku miewaliśmy z tym problemy, teraz jest to już poukładane. Potrzebowaliśmy czasu, ten start był dla nas trudny, musieliśmy zmienić niektóre zachowania czy wkomponować pomysły nowego trenera - tłumaczy Słowak.
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Friday
06.12 godz.20:30Recommended
Subscribe