Naj, naj, naj... rundy jesiennej juniorów młodszych

Najlepszy strzelec

Jakub Kamiński, autor dziewięciu trafień. Pod nieobecność kontuzjowanych kolegów z formacji ofensywnych w wielu ligowych starciach jego rola w poczynaniach zespołu pod bramką rywali była nieoceniona. – Kuba to gracz, który potrafi pełnić funkcję lidera naszej gry ofensywnej. Cieszy nas, że umiał wziąć na siebie odpowiedzialność w trudnych dla nas momentach – ocenia szkoleniowiec niebiesko-białych. – Zdaję sobie sprawę, że piłka nożna to sport drużynowy i wsparcie kolegów było dla mnie bezcenne – zastrzega 15-letni skrzydłowy.

Najwyższe zwycięstwo

Lech Poznań – Wda Świecie 11:0. W 10. kolejce rundy jesiennej lechici pierwsze trafienie zapisali na swoim koncie już po kilkudziesięciu sekundach trwania meczu. W pojedynku z Wdą do bramki przeciwnika trafiali napastnik Adrian Ratajczyk, pomocnicy Jakub Gil, Kacper Wachowiak i Jakub Kamiński oraz obrońcy Mateusz Bieniek, Bartłomiej Burman i Jakub Niewiadomski. – Pierwszy raz mieliśmy okazję zmierzyć się w makroregionalnych ligach. Reforma ligi miała na celu podwyższony poziom rozgrywek. Dla nas priorytetem nie będzie wysokie zwycięstwo z czerwoną latarnią ligi, ale podnoszenie umiejętności w starciach z silnymi rywalami – uważa asystent trenera juniorów młodszych, Jędrzej Łągiewka.

Największe pole do poprawy

Wyjazdowa gra zespołu trenera Bochińskiego. Bilans trzech zwycięstw, tylu samo porażek oraz jednego remisu nie zadowala szkoleniowca, który zapowiada, że w tym kontekście jego drużynę czeka sporo pracy. – Chcemy skuteczniej punktować na wyjazdach. To jest kwestia, do której w trakcie zimowej przerwy przywiążemy sporo uwagi – nie ukrywa szkoleniowiec.

Najciekawsza sytuacja

73. minuta spotkania rozgrywanego w Popowie w ramach drugiej kolejki Centralnej Ligi Juniorów U-17 między Lechem Poznań a CWZS Bydgoszcz. Gospodarze prowadzą 3:2, ale kontuzji doznaje ich pomocnik, Kacper Wachowiak. – Wszyscy zawodnicy z pola, którzy rozpoczęli ten mecz na ławce, byli tego dnia już na murawie i nie mogli już na nią wejść – opowiada bramkarz Krzysztof Bąkowski. – Usłyszałem od trenerów: „Bąkol, idź się grzać!”. Jeden z kolegów przyniósł mi strój z szatni, szybko się przebrałem i wszedłem na boisko na pozycję numer dziewięć. Pierwsze minuty były ciężkie, ale na chwilę przed końcem meczu nasz kapitan, Bartek Burman, prostopadłym podaniem znalazł Adriana Ratajczyka. Ten posłał piłkę wzdłuż bramki i to akurat ja znalazłem się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Po strzeleniu gola oszalałem z radości, ostatecznie wygraliśmy 4:2! Ta bramka była dla mnie czymś wyjątkowym, zapamiętam ją do końca życia – opowiada z uśmiechem młody golkiper, który tej jesieni znalazł uznanie w oczach selekcjonera reprezentacji do lat 15, Marcina Dorny.

Najtrudniejszy moment

Po pięciu wygranych odniesionych w pierwszych pięciu ligowych meczach niebiesko-biali zmierzyli się na wyjeździe z Wartą Poznań. Po golu z cyklu „stadiony świata” gospodarze cieszyli się z prowadzenia do przerwy. Gracze Akademii dążyli do wyrównania, ale to gospodarze zdobyli drugą bramkę. Z porażki 0:2 zawodnicy trenera Bochińskiego wyciągnęli odpowiednie wnioski. W rewanżu w Popowie niebiesko-biali pewnie wygrali z Wartą 3:1, a trafienia na swoim koncie zapisali obrońca Jakub Niewiadomski oraz pomocnicy Bartłomiej Burman i Łukasz Szramowski.

Największy powód do optymizmu

Powroty piłkarzy po przerwach spowodowanych kontuzjami. Tej jesieni sztab szkoleniowy juniorów młodszych zmagał się z urazami kilku czołowych graczy. W czwartej kolejce rozgrywek na boisku po dłuższej absencji pojawił się Łukasz Szramowski. – W naszych meczach występuję w coraz większym wymiarze czasowym, gra mi się także coraz lepiej. Ze zdrowiem już wszystko w porządku – komentuje młody zawodnik po rozegraniu pozostałych jesiennych spotkań.

Po piątej ligowej potyczce urazu doznał napastnik Filip Szymczak, który w każdym z poprzednich spotkań potrafił pokonać bramkarzy rywali. 15-letni atakujący cały czas czeka na powrót do pełnej sprawności. Na murawie jeszcze przed końcem rundy zameldował się z kolei pomocnik Filip Marchwiński. W ostatnim starciu z AP Pogoń Szczecin (0:0) rozegrał on 20 minut. – Nie ma co patrzeć wstecz, trzeba ciężko pracować, żeby przygotować się do rundy wiosennej. To jeszcze nie jest ta forma, którą miałem przed kontuzją, ale dążę z trenerami do tego, żeby ją odnaleźć i wejść w rundę wiosenną na pełnych obrotach – zapowiada pomocnik.

Dokładnie 22 września zdiagnozowano kontuzję u innego gracza pierwszej linii, Kacpra Giełzaka. Piłkarz leczył się przez większość rundy, ale wystąpił, podobnie jak Marchwiński, w ubiegły weekend. – Dobrze było w końcu poczuć klimat meczowy. To były dla mnie bardzo długie dwa miesiące, więc nawet te dziesięć minut niezmiernie mnie cieszy – mówi 16-latek. Wygląda na to, że trener Bochiński będzie dysponował na wiosnę nie tylko szerszą kadrą zawodników, ale także zdecydowanie większą siłą w ofensywie.