2019-11-15 12:06 Adrian Gałuszka , PC Przemysław Szyszka

"Na boku gram tylko w kadrze" - rozmowa z Lubomirem Šatką

O skomplikowanej sytuacji Słowacji w eliminacjach do Mistrzostw Europy, rywalizacji w kadrze na boku i środku obrony, potencjale swojej reprezentacji oraz młodzieżowym EURO, które odbyło się w naszym kraju. Obrońca Lecha Poznań, Lubomir Šatka, opowiedział nam w obszernej rozmowie o swoim rozdziale w słowackiej drużynie narodowej, zapraszamy do lektury!

Jak to się stało, że zawodnik grający przez ostatni rok mniej lub bardziej regularnie w pierwszej reprezentacji swojego kraju ma tak niewiele występów o punkty w jej młodzieżowych kadrach?

- Byłem w kadrach młodzieżowych od piętnastego roku życia, przez jakiś czas nawet będąc ich kapitanem. Kiedy miałem 18 lat przeszedłem do drużyny U-19 i rywalizowałem w tej kategorii przez dwa lata. Zaczęliśmy eliminacje do Mistrzostw Europy, ale na ich początku doznałem kontuzji, opuściłem cztery mecze, a drużyna grała bardzo dobrze, więc później nie było w niej dużo zmian. Mam na swoim koncie sporo spotkań towarzyskich, ale faktycznie, do tych eliminacyjnych nie miałem szczęścia.

Tak się złożyło, że jeden z tych nielicznych meczów o stawkę w kadrze do lat 21 rozegrałeś w Polsce na Mistrzostwach Europy w 2017 roku i to z całkiem niezłym skutkiem.

- Z całego turnieju mam świetne wspomnienia, to jeden z najlepszych tygodni w moim życiu. Stanowił on zwieńczenie trzech lat funkcjonowania naszej drużyny, rozumieliśmy się doskonale i naprawdę lubiliśmy. Graliśmy piłkę na wysokim poziomie, ale nie udało nam się awansować do półfinałów mistrzostw. Strasznie nas rozczarowały okoliczności odpadnięcia z turnieju, byliśmy wręcz zdewastowani. W ostatnim spotkaniu grupowym Włosi wygrali z Niemcami 1:0, a ten wynik satysfakcjonował obie drużyny. Przez ostatnie dziesięć minut żadna z nich nawet nie udawała, że chce strzelić gola.

Tamten mecz ze Szwecją (Słowacja wygrała 3:0 – przyp. red.) był jednym z moich najlepszych na pozycji prawego obrońcy w życiu. Na dodatek zdobyłem w nim bramkę, która świetnie go podsumowała w moim wykonaniu. Szwedzi tworzyli mocny zespół, a w starciu z nami nie mieli nic do powiedzenia.

Zdajesz sobie sprawę, że wasza kadra wywołała niemały szok w Polsce, ogrywając naszą reprezentację w pierwszym meczu?

- Tego w tamtym momencie nie czułem, ale wiedzieliśmy, że po waszej kadrze oczekuje się wiele. Kiedy grasz u siebie, masz silny skład, a do tego strzelasz w pierwszej minucie, to myślisz, że wszystko układa się po twojej myśli. Sporą robotę wykonał nasz bramkarz, Polacy wcale nie prezentowali się wtedy ze złej strony. Mieliśmy świadomość, że niewielu wierzy w naszą siłę, a tymczasem udało nam się zaskoczyć wszystkich. Tylko tego półfinału szkoda, myślę z perspektywy czasu, że na niego zasługiwaliśmy…

Powiedziałbyś, że Słowacja dzięki dwóm wygranym odniesionym nad Polską i Szwecją była jedną z największych rewelacji tamtego turnieju?

- Chcieliśmy jechać do Polski i po prostu zagrać jak najlepszy turniej. Przegraliśmy pechowo z Anglią 1:2, tracąc gola po kontrataku, a tego punktu później nam zabrakło. Dużo rozmawialiśmy o systemie turnieju z trzema grupami, z których do fazy pucharowej awansuje trzech zwycięzców i drużyna z najlepszym bilansem z drugich miejsc. Problemem jest to, że mecze ostatniej kolejki odbywają się w różne dni, co stwarza ryzyko kalkulacji takiej jak w przypadku spotkania Włochów z Niemcami. Graliśmy pierwszego dnia, drugiego padły wyniki po naszej myśli, trzeciego poszliśmy szczęśliwi na trening, a wieczorem oglądaliśmy to rozczarowujące dla nas starcie.

Wspomniany przez ciebie system nie został zmieniony i na tegorocznych młodzieżowych Mistrzostwach Europy doszło do podobnej sytuacji w spotkaniu Francji z Rumunią, gdzie remis urządzał oba zespoły…

- …i skończyło się 0:0 bez praktycznie żadnych sytuacji podbramkowych, a obie drużyny awansowały do półfinałów. Nie rozumiem braku tej zmiany, nie umiem tego wytłumaczyć.

Jak oceniłbyś skalę potencjału waszej drużyny w tamtych mistrzostwach?

- To był świetny zespół, w eliminacjach rywalizowaliśmy z Holandią, którą pokonaliśmy dwukrotnie. U siebie przegrywaliśmy 0:2, a mimo to zwyciężyliśmy 4:2. Wystarczy spojrzeć, gdzie są niektórzy piłkarze z tamtej drużyny. Zostali bohaterami głośnych transferów do Interu Mediolan, Celty Vigo czy Benfiki Lizbona.

Część z nich trafiła do dorosłej reprezentacji, jak chociażby Milan Skriniar, Stanislav Lobotka, Matus Bero, Albert Rusnak czy właśnie ty. Można powiedzieć, że spełniacie pokładane w waszej generacji nadzieje?

- Jako ta mała generacja roczników 1994-96 stanowimy utalentowaną grupę. Zdarzają się sytuacje na zgrupowaniu dorosłej reprezentacji, że jest prawie dziesięciu piłkarzy z tamtej młodzieżówki, trenera też mamy takiego samego, Pavela Hapala. Zna nas, ufa naszym umiejętnościom, śmiejemy się, że w kadrze panuje klimat jak za starych dobrych czasów. Wtedy, po EURO spotkaliśmy się w ocenie słowackiej opinii publicznej z wieloma pochwałami i cały czas chcemy na nie pracować, także w tych kwalifikacjach do Mistrzostw Europy.

Tabela grupy E

Pozycja

Kraj

Punkty

Mecze rozegrane

Bramki

1.

Chorwacja

14

7

14:6

2.

Węgry

12

7

8:9

3.

Słowacja

10

6

10:8

4.

Walia

8

6

6:6

5.

Azerbejdżan

1

6

5:14

Zostając przy dorosłej kadrze, jak można wytłumaczyć fakt, że dotychczasowe eliminacje są nieco rwane w waszym wykonaniu, ponieważ przeplataliście pewne wygrane z bolesnymi przegranymi?

- W ostatnich latach często mieliśmy problem z ustabilizowaniem wyników. Graliśmy bardzo dobry mecz, by w następnym stracić punkty, rzadko udawało nam się zaliczyć dłuższą serię zwycięstw. Dla przykładu kilka dni przed bardzo ważną wygraną na Węgrzech 2:1 przegraliśmy u siebie z Chorwatami 0:4. Ci ostatni grali tak, że ich trener powiedział na konferencji po spotkaniu, że nigdy nie widział swojej kadry w takiej dyspozycji. To fakt, my nie byliśmy wtedy sobą, ale oni byli po prostu niesamowici. Przed nami teraz dwie kolejki, od których zależy wszystko.

Nadchodzące spotkanie z Chorwacją będzie dla was takim wielkim finałem tych eliminacji?

- Sytuacja w naszej grupie jest dosyć niejasna. Nawet zakładając, że wygrywamy w ostatnim meczu z Azerbejdżanem, wciąż potrzebujemy punktów we wcześniejszym starciu z Chorwatami. W końcowej rundzie spotkań mierzą się obaj nasi bezpośredni przeciwnicy, czyli Walia i Węgry. Remis w tej rywalizacji byłby dla nas idealny, ale ciężko mi w niego wierzyć, w końcu obie drużyny będą walczyć o zwycięstwo, by awansować. Dlatego jedziemy do Chorwacji, by sięgnąć po zwycięstwo. Tylko ono sprawi, że nasze położenie się znacznie poprawi. Jeśli nie chcemy kalkulować, musimy wygrać oba te mecze.

Końcowy terminarz grupy E

Data

Gospodarz

Gość

16.11, godz. 18:00

Azerbejdżan

Walia

16.11, godz. 20:45

Chorwacja

Słowacja

19.11, godz. 20:45

Walia

Węgry

19.11, godz. 20:45

Słowacja

Azerbejdżan

A jaka jest pozycja Lubomira Šatki w reprezentacji? Kiedy selekcjoner Hapal wysyła powołania czujesz się pewny, że twoje nazwisko znajdzie się na liście wyróżnionych?

- Mam na swoim koncie dziewięć gier w kadrze, bo dostawałem już w niej szansę za czasów gry w Dunajskiej Stredzie. Powiedziałbym, że jestem teraz w reprezentacji numerem dwa na pozycji prawego obrońcy. Nie mogę tam pokazać wszystkich swoich atutów, ale to drużyna narodowa, więc gdy pojawia się okazja gry, jestem gotowy. Oczywiście, jeśli któryś ze stoperów wypadnie z powodu kartek czy kontuzji, mogę i tam wystąpić. Na prawej obronie mamy piłkarza Herthy Berlin, Petera Pekarika, którego mogę zastępować, ale co ciekawe, on też jest nominalnym stoperem.

Skąd wziął się pomysł twoich występów na prawej obronie? To koncepcja trenera Hapala czy grałeś na tej pozycji kiedyś wcześniej?

- Nie, właściwie grałem z boku obrony tylko w kadrze. To zaczęło się w reprezentacji do lat 21. Grał tam Martin Valjent, grałem tam ja, ale obaj jesteśmy stoperami. Trener Hapal też musi szukać różnych rozwiązań, bo brakuje graczy na tej pozycji. Owszem, jest Pekarik, Valjent czy ja, ale nominalnego prawego obrońcy brakuje.

W którym miejscu droga do składu jest krótsza? Prawa obrona, gdzie rywalizujesz o miejsce z Pekarikiem i Valjentem, czy może środek obrony, gdzie są Denis Vavro oraz Milan Skriniar ?

- Konkurencja na stoperze jest spora, bo oprócz dwóch wymienionych przez ciebie zawodników mamy Norberta Gyombera, który wystąpił w naszym ostatnim spotkaniu o punkty z Walią. U siebie w klubie, w Perugii, pełni rolę wicekapitana, to mocny konkurent. Nie wiem, czy na dłuższą metę mogę być bocznym obrońcą, w końcu na co dzień staram się rozwijać na środku obrony. To ciężkie, żeby zmieniać pozycję na konkretne spotkania, ale robię, co w mojej mocy. Wiem, że Peter Pekarik to jeden z największych profesjonalistów, jakich poznałem. Nie gra w klubie, ale na zgrupowania zawsze przyjeżdża perfekcyjnie przygotowany. Dysponuje ogromnym doświadczeniem, ma na swoim koncie blisko 90 gier w kadrze czy mistrzostwo Niemiec, jest niesamowity. Przez ostatnie 10 lat był pewniakiem do gry w reprezentacji, to taki słowacki Łukasz Piszczek. (śmiech)

Jaka jest opinia w twoim kraju na temat polskiej ekstraklasy? Jest kilku zawodników z naszej ligi, którzy mogą liczyć na powołania do tej najważniejszej słowackiej kadry, takich jak Lukas Haraslin, Michal Siplak czy ty, więc ta renoma ekstraklasy chyba nie może być zła?

- Ta opinia jest zróżnicowana, niektórzy mówią, że transfer do Polski z naszej ligi nie stanowi wielkiego kroku naprzód. Dla większości, w tym dla mnie, taki ruch wiąże się z rywalizacją z piłkarzami o większej jakości, a o to mi przecież chodziło. Jeśli chodzi o infrastrukturę czy zainteresowanie kibiców, te rozgrywki nie mają porównania. Na Słowacji są trzy topowe drużyny, reszta ma sporo kłopotów organizacyjnych czy finansowych. Jedziesz na wyjazd do którejś z nich, na trybunach 200 kibiców, ciężko się zmotywować w takim stopniu, jak gdy występujesz przy większej liczbie widzów. Jedno wiem na pewno, sporo ludzi w naszym kraju interesuje się polską ligę, bo występuje w niej dużo naszych rodaków. A ci, którzy ją śledzą wiedzą, że to trudne rozgrywki.

Rozmawiał Adrian Gałuszka

Next matches

Friday

29.11 godz.20:30
Piast Gliwice
vs |
Lech Poznań

Friday

06.12 godz.20:30
Górnik Zabrze
vs |
Lech Poznań

Recommended

Newsletter

Subscribe

More

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

We use cookie files

We use cookies that are necessary for visitors to our website to take advantage of the services and features available. We also use cookies from third parties, including analytics and advertising cookies. Detailed information is available in "Cookie Policy". In order to change your settings, please use the CHANGE SETTINGS option.

Accept optional cookies

Reject optional cookies

Privacy settings

Required

Necessary cookies enable the correct display of the site and the use of basic functions and services available on the site. Their use does not require the users' consent and they cannot be disabled within the privacy settings.

Advertising

Advertising cookies (including social media files) allow us to present information tailored to users' preferences (based on browsing history and actions taken,advertisements are displayed on the site and on third-party sites). They also allow us to measure the effectiveness of advertising campaigns of KKS Lech Poznań S.A. and our partners.

You can change or withdraw your consent at any time using the settings available in privacy settings.

Analitical

Advertising cookies (including social media files) allow us to present information tailored to users' preferences (based on browsing history and actions taken,advertisements are displayed on the site and on third-party sites). They also allow us to measure the effectiveness of advertising campaigns of KKS Lech Poznań S.A. and our partners.

You can change or withdraw your consent at any time using the settings available in privacy settings.

Save my choices