Lech Poznań podejmuje Cracovię Kraków
- Mam prośbę do wszystkich mediów i kibiców. Nie pompujmy Lecha i oczekiwań wobec niego. Jeszcze nie czas na to. Gdy przyjdzie czas na pompowanie, powiem wam o tym i zrobimy to razem - mówi trener Franciszek Smuda przed meczem z Cracovią Kraków.
Choć "Kolejorz" nie przegrał meczu, ma pięć punktów i już jest czwarty w tabeli, Smuda nie jest zadowolony z dorobku zespołu. - Straciliśmy dwa punkty, ja tak to liczę - mówi. - Zespół dopiero się buduje, więc trudno, żebym był zadowolony. Wyczytałem, że na razie w Lechu na dobrym poziomie jest tylko marketing. Nie obrażam się na takie opinie, bo jest w nich sporo racji. My teraz właśnie chcemy ten marketing prześcignąć.
Smuda twierdzi, że zadowolony jest obecnie z fizycznego przygotowania zespołu. - Żadnych kontuzji, piłkarze mogą przez 90 minut biegać i nie potrzebują wiele odpoczynku - wylicza i dodaje: - Oczywiście zadowalająca jest też atmosfera wokół Lecha i w samym zespole. Właściwie to już nie jest atmosfera, ale "przeatmosfera". Chłopcy sami się nakręcają kolejnymi meczami.
- Cieszy nas to, że kibice nam pomagają, nawet gdy przegrywamy 0:2. I nie robi im różnicy, czy ktoś grał wcześniej w Lechu, czy Amice. Mamy poczucie, że traktują nas wszystkich równo i to jest bardzo budujące - mówi Marcin Wasilewski, obrońca, który ma już na koncie dwa gole. To były piłkarz Amiki, któremu chyba najbardziej odpowiada atmosfera na Bułgarskiej. Wyraźnie czuje się tu jak ryba w wodzie. - Nie przeczę, że lubię takie widowiska i taką publikę. Od razu czuję, jak mi adrenalina skacze. A już szczególnie nas zbudowała ta masa kibiców Lecha na meczach wyjazdowych - przyznaje.
Ostatni, dramatyczny mecz z Koroną Kielce, który Lech Poznań zremisował 2:2, powinien spowodować, że na dzisiejszy mecz z Cracovią Kraków przyjdzie komplet widzów. To tendencja typowa dla Poznania - dobry wynik w meczu wyjazdowym oznacza wysoką frekwencję na kolejnym meczu u siebie. A tym razem wynik był dobry, bo "Kolejorz" zdołał uratować remis na trudnym terenie w Kielcach i to uratował go w dramatycznych okolicznościach. To już drugi taki przypadek (poprzednio Lech wygrał z Wisłą Płock 3:2, choć przegrywał 0:2), więc trenera lechitów Franciszka Smudę zaczyna otaczać aura szkoleniowca, który wyjdzie obronną ręką z każdej opresji. - Lech przypomina mi Widzew Łódź, który przed laty prowadziłem. Wtedy w większości spotkań przegrywaliśmy i musieliśmy odrabiać straty. Po prostu piłkarze zaczynali grać dopiero wtedy, gdy przeciwnik ich tym golem wk... - mówi dosadnie Smuda. Można powiedzieć, parafrazując Smudę, że "Kolejorz" przebił jednak Widzew, bo zaczyna być wk... dopiero przy 0:2. - Dla kibiców to chyba dobrze, prawda? Mają dreszczowce i emocje - śmieje się Smuda.
Podobnie może być z Cracovią, bo to zespół, który sporo bramek i strzela, i traci. - Oni są zdolni do strzelenia gola na Bułgarskiej - mówi Smuda, który liczy się z tym, że "Pasy" mogą tego dokonać. I Lech znów będzie musiał wbić im o jedną więcej. Smuda zdaje sobie sprawę z tego, że dość nieobliczalny w swych interwencjach jest bramkarz Lecha Krzysztof Kotorowski. - To chłopak fajny i ambitny, który zasuwa na treningach, ale trzeba pamiętać, że zawsze może nam wyciąć jakiś numer - mówi. - On się jednak tym zbytnio nie przejmuje, chyba się zahartował. Zresztą pamiętam, jak po meczu z Tyraspolem tłum domagał się zdjęcia Radosław Cierzniaka i wystawienia Kotorowskiego. To teraz chyba, idąc za głosem tłumu, musiałbym wystawić Pawła Linkę. A potem sam jesteś ciekaw, kogo mi zaproponują.
Przeciwko Cracovii zagra już Piotr Reiss, a także Jacek Dembiński, który narzeka na drobny uraz kolana. - To chyba z przesilenia - mówi Smuda. - On nie opuścił żadnego treningu, więc może go coś boleć. Jeden z naszych pomników stoi w każdym razie cały, a drugi jest lekko trącony.
Lech apeluje do kibiców, którzy wybierają się na mecz z Cracovią (sobota, godz. 19), aby przyszli jak najwcześniej. - Bramy zostaną otwarte o godz. 17 - mówi wiceprezes klubu Arkadiusz Kasprzak . - Jedna z kas będzie czynna w sobotę już od godz. 10, więc można wcześniej kupić bilet. Przed bramami pojawią się także pojemniki na plastikowe butelki, które będziemy odbierać przy wejściu.
Sponsorem tego meczu jest Kreisel, który funduje dla zwycięzcy konkursu SMS-owego w przerwie atrakcyjną nagrodę - wyjazd na mecz Belgia - Polska do Brukseli z przejazdem i noclegiem. Finaliści konkursu dostaną bilety na mecz Polska - Portugalia w Chorzowie.
Dwaj Argentyńczycy wraz z zapowiadanym już reprezentantem Peru Henry Quinterosem mają dotrzeć w weekend do Poznania. "Kolejorz" czeka na wzmocnienia z Ameryki Południowej od dawna. - Zależy nam na tym, aby było ich jak najwięcej, abyśmy mieli wybór - mówi Smuda, który podchodzi do tych ewentualnych wzmocnień bardzo ostrożnie. - Różnie to bywa. Pamiętam, jak kiedyś polecono mi do Widzewa jakiegoś Rumuna Dumitrescu. Przyjechał na zgrupowanie, był bardzo dobry. Powiedziałem, że go bierzemy. Menedżer skasował zaliczkę, po czym stwierdził, że ten cały Dumitrescu musi wrócić do Rumunii załatwić formalności. Gdy przywiózł go ponownie, nowy Dumitrescu był tylko nieco podobny do poprzedniego i kompletnie nie umiał grać w piłkę. Dlatego jesteśmy w Lechu ostrożni.
Lecha opuścił już Nigeryjczyk Ikemefuna Ozuah, polecony przez trenera Wojciecha Łazarka. - Bardzo wysoki piłkarz, ale nie na nasz poziom - ocenia Smuda. - Już po pierwszym schodku wiedziałem, że się nie nadaje. Życzymy mu szczęścia gdzie indziej.