253 - tyle dni rezerwy Lecha Poznań były niepokonane w drugiej lidze. Po ponad ośmiu miesiącach zespół trenera Rafała Ulatowskiego znalazł pogromcę. Przegrał w Łodzi ze zdecydowanym faworytem rozgrywek - Widzewem 2:3, choć po dwóch kwadransach prowadził niespodziewanie 2:0.
Kolejorz miał dwanaście kolejnych meczów bez porażki (cztery zwycięstwa i osiem remisów). Okazała się to jednak - niczym w tytule słynnego filmu wojennego - "Parszywa dwunastka". Zakończyła bowiem świetną passę beniaminka na szczeblu centralnym. Ktoś może powiedzieć, że znów zadziałała magia pechowej trzynastki. To jednak tylko i aż statystyka. Fakt niezaprzeczalny jest bowiem taki, że lechici mocno postawili się kroczącemu do pierwszej ligi Widzewowi. Pewnie gdyby kilka kontrataków udało się nieco inaczej rozwiązać, to wynik mógł być zupełnie inny. Trzeba jednak przełknąć gorzką pigułkę i mocno zewrzeć szyki, bo w ostatnich kolejkach szykuje się twarda i ostra walka o utrzymanie.
Półtorej godziny przed meczem, kiedy oba zespoły przyjechały na stadion, niebo zrobiło się ciemne, wręcz granatowe. Po chwili rozpoczęła się kilkunastominutowa nawałnica - krople deszczu zaczęły dudnić o dach otwartego kilka lat temu obiektu. Do tego dołączyła burza. Na szczęście, szybko jednak przeszła. A później, jeśli były grzmoty, to głównie na boisku. Zwłaszcza kiedy po trzydziestu minutach lechici prowadzili 2:0, a zniesmaczeni kibice gospodarzy w krótkich, żołnierskich słowach skomentowali grę widzewiaków, którzy rozpoczęli z wielkim animuszem, ale szybko zostali przygaszeni.
Najskuteczniejszym piłkarzem rezerw Kolejorza jest w tym sezonie Filip Szymczak. 18-latek wbił sześć goli, ale w Łodzi nie mógł zagrać ze względu na nadmiar żółtych kartek. W ataku wybiegł zatem Paweł Tomczyk - piłkarz Lecha, ale i zagorzały kibol niebiesko-białych, który doskonale zna rangę starć z Widzewem. 21-letni napastnik do tej pory w pięciu występach w rezerwach nie zdobył żadnej bramki, a w dzisiejszy wieczór w ciągu pół godziny zaliczył dwa trafienia! Najpierw pewnie wykonał rzut karny podyktowany za zdzielenie łokciem Tomasza Dejewskiego przez stopera gospodarzy Daniela Tanżynę. A później wykończył kontratak, jaki wyprowadził Tomasz Kaczmarek. Skrzydłowy w kolejnym już starciu świetnie popędził lewą flanką - najpierw umknął wystawionej nodze obrońcy i wypuścił sobie piłkę, do której chciał początkowo wyjść bramkarz Wojciech Pawłowski, ale porzucił ten pomysł i wrócił w pole karne - po czym dograł płasko przed bramkę, gdzie zamykał akcję Tomczyk i wślizgiem dał swojej drużynie dwubramkowe prowadzenie.
Lech miał ciekawy pomysł na przeważających - co zrozumiałe - gospodarzy. Po przejęciu piłki w środkowej strefie jeden z ofensywnych graczy miał odgrywać do środka, po czym szło dłuższe zagrania za plecy obrońców, ponieważ defensywa Widzewa była ustawiona bardzo wysoko, niemal na linii środkowej boiska. To dawało duże możliwości do rozpędzenia się Kaczmarkowi, a także grającemu po przeciwległej stronie Michałowi Skórasiowi, który pokazał sporo udanych indywidualnych akcji. Trzeba podkreślić, że było to kapitalne widowisko do oglądania. Oprócz kreowanych podbramkowych okazji, trwała na murawie także bezpardonowa walka, po której arbiter musiał często wyciągać z kieszeni żółte kartki.
Widzew przed przerwą uderzył kilka razy mocno z dystansu, a poza tym zagrożenie stwarzał głównie po stałych fragmentach gry. Po nich futbolówka trafiała głównie na głowę Tanżyny, który próbował cztery razy, aż w końcu się wstrzelił - w doliczonym czasie pierwszej połowy. Błyskawice i grzmoty spadły na poznaniaków w pierwszym kwadransie po zmianie stron. Wtedy łodzianie odwrócili losy rywalizacji. Trener Marcin Kaczmarek zareagował i zdjął z boiska kompletnie bezradnego Ojamę, a w jego miejsce wszedł Christopher Mandiangu, który był bohaterem jesiennego starcia obu ekip - we Wronkach wbił zwycięskiego gola (2:1 dla Widzewa). Teraz wystarczyły mu cztery minuty, żeby doprowadzić do wyrównania, a po kolejnych 240 sekundach gospodarze już prowadzili - były piłkarz Lecha, Marcin Robak kopnął skutecznie z linii pola karnego. Przed pierwszym gwizdkiem sędziego kapitan Widzewa dostał pamiątkową koszulkę, bo właśnie rozgrywał setny mecz w barwach czerwono-biało-czerwonych.
Bramki: Daniel Tanżyna (45.), Christopher Mandiangu (57.), Marcin Robak (61.) -Paweł Tomczyk (10. z karnego i 31.)
Żółte kartki: Daniel Tanżyna, Henrik Ojamaa, Marcin Robak, Kornel Kordas - Karol Szymański, Mateusz Skrzypczak, Tomasz Kaczmarek, Grzegorz Wojtkowiak
Widzew: Wojciech Pawłowski - Łukasz Kosakiewicz, Hubert Wołąkiewicz, Daniel Tanżyna, Kornel Kordas - Mateusz Możdżeń, Bartłomiej Poczobut - Konrad Gutowski, Adam Radwański (85. Sebastian Rudol), Henrik Ojamaa (53. Christopher Mandiangu) - Marcin Robak.
Lech II Poznań: Karol Szymański - Paweł Tupaj, Grzegorz Wojtkowiak, Tomasz Dejewski, Jakub Niewiadomski - Mateusz Skrzypczak, Artur Marciniak (65. Bartosz Bartkowiak), Juliusz Letniowski - Michał Skóraś, Paweł Tomczyk (72. Hubert Sobol), Tomasz Kaczmarek (75. Arkadiusz Kaczmarek)
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Friday
06.12 godz.20:30Recommended
Subscribe