- Mamy taką jakość w zespole, że grając o jednego zawodnika mniej od przeciwnika potrafiliśmy strzelić ważnego gola i to nie przypadek. Pokazaliśmy charakter i szkoda, że nie zwieńczyliśmy tego zwycięstwem - mówi pomocnik Lecha Poznań, Filip Marchwiński. W ostatnich sezonach Kolejorzowi rzadko udawało się w osłabieniu zdobywać bramki, które przekładały się na zdobycz punktową. W Lubinie tak jednak się stało i to zaledwie trzeci taki przypadek na przestrzeni pięciu ostatnich lat.
Sobotnia konfrontacja dwóch obecnie najwyżej notowanych zespołów PKO BP Ekstraklasy miała swoją dramaturgię. Na nią złożyło się między innymi dwadzieścia dziewięć strzałów, dziesięć prób celnych, walka o pełną pulę przez ponad sto minut, dwa gole czy czerwona kartka. Tę ostatnią obejrzał niestety tuż po rozpoczęciu drugiej połowy przy stanie 1:0 dla Zagłębia zawodnik niebiesko-białych, Radosław Murawski. Mimo trudnego położenia podopieczni trenera Johna van den Broma opuścili Dolny Śląsk z jednym punktem po trafieniu niedawno pozyskanego Mihy Blazicia.
- To spotkanie nie poszło w taką stronę, w jaką chcieliśmy. Remis po grze w dziesięciu musimy ocenić jednak jako nie najgorszy wynik. Stać nas na więcej, wiemy o tym, ale to już będziemy mogli pokazać dopiero w przyszłych meczach - nie ukrywał Słoweniec, który zdobył swoją premierową bramkę w koszulce z kolejowym herbem. - Trochę boli, że nie wpadła dla nas druga bramka, w takich momentach trzeba być wyjątkowo skutecznym. Mimo wszystko trzeba szanować ten jeden punkt, bo Zagłębie zagrało niezłe spotkanie - wtórował mu Filip Marchwiński.
Szanować tym bardziej, że gra w osłabieniu nie należała w ubiegłych kampaniach do najmocniejszych stron Lecha. Wystarczy przytoczyć statystykę goli strzelonych we fragmentach, gdy zespół ze stolicy Wielkopolski grał w dziesięciu w ciągu ostatnich pięciu lat. Tych było zaledwie sześć, ale tylko trzy z nich dały Kolejorzowi realną zdobycz punktową. Mowa o trafieniach Pedro Tiby ze starcia z Pogonią Szczecin z sezonu mistrzowskiego (na 1:1 w Poznaniu w doliczonym czasie) oraz Jakuba Modera i wyżej wspomnianego Portugalczyka z Piastem w czerwcu 2020 roku (na 1:0 oraz 2:0). W niedzielę przyszło więc zaledwie trzecie w tym okresie spotkanie, w którym niebiesko-biali dali radę wpłynąć pozytywnie na rezultat mimo osłabienia.
Zdaniem młodego pomocnika przełamanie tego negatywnego trendu bierze się przede wszystkim z obecnej mocy jego ekipy. Ta pozwoliła jej stanąć na wysokości zadania chociażby w niedawnym meczu w Gliwicach, gdy mimo niekorzystnego wyniku udało się odwrócić jego losy za sprawą dubletu właśnie Marchwińskiego. - Mamy taką jakość w zespole, że grając o jednego zawodnika mniej od przeciwnika potrafiliśmy strzelić ważnego gola i to nie przypadek. Czekało każdego z nas znacznie więcej biegania, ale jesteśmy dobrze przygotowani, więc z tym aspektem daliśmy sobie radę. Pokazaliśmy charakter i szkoda, że nie zwieńczyliśmy tego zwycięstwem - podkreśla wychowanek.
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Friday
06.12 godz.20:30Recommended
Subscribe