Tuż przed wybuchem pandemii koronawirusa w naszym kraju do kadry pierwszego zespołu Lecha Poznań zostali włączeni Jakub Niewiadomski i Eryk Kryg. Przedstawiamy dziś sylwetkę pierwszego z nich oraz przybliżamy drogę, którą pokonał on do drużyny trenera Dariusza Żurawia.
Jakub Niewiadomski urodził się w 2002 roku w Kole, ale pierwsze kroki w piłce nożnej stawiał w klubie KP Zryw Dąbie. I to nie tak krótko, bo kolejna zmiana przyszła dopiero po czterech latach, kiedy trafił do Górnika Konin. Z obu tych drużyn wspomina przede wszystkim młodzieńczą fascynację futbolem. - Nie skupiałem się jeszcze wtedy na różnych elementach taktyczno-technicznych, po prostu chciałem grać w piłkę i strzelać gole - opowiada lewonożny zawodnik, który jak twierdzi już w tamtym okresie nauczył się systematyczności i poświęcenia. Na pierwszy trening zaprowadzili go rodzice, ponieważ całymi dniami mały Kuba… i tak grał w piłkę. Już na start przyszło mu rywalizować w KP z graczami starszymi od siebie o cztery lub pięć lat.
Szybko wyszło na jaw, że i Górnik okazał się dla niego za mały. Wyróżniał się w nim na tyle podczas m.in. turniejów okręgowych Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej, że zapracował na zaproszenie na testy od skauta Akademii Lecha Poznań, Tadeusza Jarosa. Miało to miejsce w 2013 roku, ale niebiesko-białą koszulkę założył oficjalnie dopiero po dwóch latach, gdy rozpoczął edukację w gimnazjum. - Była to w dużej mierze moja samodzielna decyzja, czułem się wtedy gotowy na ten ruch. Nie żałuję go, bo już po roku trafiłem do akademii we Wronkach, a to stanowiło wtedy cel i marzenie każdego chłopaka z Poznania - tłumaczy 18-latek.
Dalej już przyszedł czas na kolejne trzy młodzieżowe drużyny Kolejorza: trampkarzy, a także juniorów młodszych oraz starszych. W ostatniej z nich zadebiutował na najwyższym juniorskim krajowym poziomie. To właśnie w sezonie 2018/19 mógł najczęściej robić to, co kochał jeszcze w dziecięcych czasach, czyli zdobywać bramki. W tamtej kampanii pokonywał bramkarzy rywali pięciokrotnie, regularnie będąc ustawianym przez trenera Bartosza Bochińskiego na nietypowej dla siebie pozycji lewoskrzydłowego.
- Jestem zawodnikiem, który po prostu kocha grać w piłkę, więc nie ma dla mnie różnicy, gdzie mnie kto wystawi. W Górniku grałem jeszcze jako skrzydłowy lub "dziesiątka", w Lechu zostałem ustawiony nieco niżej, na lewej obronie i do dziś jestem profilowany na tą pozycję. To tu też czuję się najlepiej, aczkolwiek granie na środku obrony czy na skrzydle nie jest mi obce. Strzeliłem w tamtych rozgrywkach kilka goli, cale kto wie, może grając na boku obrony też by się to udało - zastanawia się z uśmiechem wychowanek Kolejorza.
Oczywiście zdaje on sobie sprawę z tego, że jednym z głównych atutów na tej pozycji jest to, że operuje lewą nogą. - Większość rzeczy w tym miejscu przychodzi mi naturalnie. To nie znaczy, że nie brakuje mi mankamentów, nad którymi cały czas pracuję. Znam jednak również swoje mocne strony, które staram się maksymalnie wykorzystywać. Nie tylko po to, by zawsze dobrze wyglądać na boisku, ale także przede wszystkim pomagać zespołowi - zaznacza piłkarz.
Od minionej jesieni czyni to już na poziomie krajowym. Z powodu kontuzji uzbierał tylko cztery występy w pełnym wymiarze czasowym. Nie przeszkodziło mu to pokazać się z na tyle dobrej strony, że trener Żuraw zabrał go na zgrupowanie swojej ekipy w tureckim Belek. Niedługo po rozpoczęciu wiosennych zmagań opiekun niebiesko-białych zdecydował o włączeniu go do kadry swojej drużyny już na stałe. - Nie miałem problemu z aklimatyzacją, przejście do pierwszego zespołu przyszło naturalnie, ponieważ było to moim marzeniem. Oczywiście, ucieszyłem się bardzo, bo jeszcze parę lat temu słysząc to, że kiedyś to będę pewnie bym się zaśmiał. Na ten moment to już za mną, przede mną nowe cele i marzenia, które mam nadzieję będę realizował podobnie jak te dotychczas - podsumowuje z przekonaniem Niewiadomski.
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Friday
06.12 godz.20:30Recommended
Subscribe