Delegaci UEFA wizytowali Poznań i stadion przy ul. Bułgarskiej
Jak układać się będą cienie na murawie o godz. 15, a jak później - wieczorem? Takie rzeczy chcieli m.in. wiedzieć delegaci UEFA, którzy wizytowali Poznań i stadion Lecha przy ul. Bułgarskiej. Czy te pytania przybliżyły nas do Euro 2012?
Wokół przyznawania organizacji Mistrzostw Europy 2012 r. narosło wiele teorii spiskowych. Jedna mówi o tym, że wszystko jest już dawno ustalone i takie wizyty delegacji UEFA, jak ta z wczoraj to czysta formalność. Inna mówi o tym, że Euro 2012 dostanie ten, kto zapłaci więcej, więc zapewne Włosi. Kolejna wskazuje na to, że Polska i Ukraina nie mogą dostać mistrzostw, bo startują po raz pierwszy albo z powodu zamieszania wokół PZPN.
Nie wiemy, co zobaczą delegaci UEFA podczas wizyt u naszych konkurentów - na Węgrzech i w Chorwacji oraz we Włoszech. W Polsce, a zwłaszcza w Poznaniu, zobaczyli jednak potężną dawkę entuzjazmu u ludzi. 2012 dzieci, które otoczyły delegację i zatrzymały na kilkadziesiąt minut zapewne pozostanie w ich pamięci. Zwłaszcza że chwilę wcześniej członek delegacji, Holender Harry Been pytał prezydenta Ryszarda Grobelnego: - Co macie zamiar zrobić, aby Euro 2012 w Poznaniu nie było tylko imprezą sportową? Aby dotyczyło mieszkańców.
Odpowiedzią był wiec na pl. Wolności. Była też nawałnica przedstawicieli mediów, która spadła na gości. Oczywiście te zdarzenia nie były dziełem przypadku. I dzieci, i media reagowały w ten sposób na apel o pomoc. Podczas wizyty zdarzały się jednak także rzeczy bardzo spontaniczne. Do historii przejdą narodziny córeczki wiceprezesa Lecha Poznań Arkadiusza Kasprzaka, o których nowy tata dowiedział się w trakcie spotkania z delegacją UEFA w Urzędzie Miasta. Dzięki tej informacji nabrało ono unikalnego charakteru. Prezydent Grobelny wzniósł bowiem toast: - Miał być on za nasze powodzenie w staraniach o mistrzostwa, ale co tam, nowe życie jest ważniejsze. Zdrowie tego dziecka!
Prezes Kasprzak nie zdecydował jeszcze, jakie imię nosić będzie córeczka. W chwili najwyższego szczęścia rzucił nawet, że da jej imię Uefa (w zdrobnieniu - Uefka), ale nie wiadomo, czy jednak nie zmieni zdania.
Delegacji UEFA trudno będzie nie odnotować w swych raportach entuzjazmu, jaki tu widzieli i wrażenia, jakie on na nich zrobił. Sęk w tym, że żaden z członków delegacji, którzy nas odwiedzili, nie będzie w grudniu głosował za którąś z kandydatur. - Jesteśmy tylko wysłannikami. Mamy zebrać dokumentację, informacje i zadać pytania. Oceny waszych szans nie zrobimy, bo nie mamy takich kompetencji - nie krył członek delegacji Giorgio Marchetti, który jest... Włochem. - To tylko wysłannik. Zbiera dane, więc nie ma problemu. W głosowaniu ani nawet w dyskusji żaden Włoch, Chorwat, Węgier, Polak czy Ukrainiec nie będzie uczestniczył - stwierdził prezes PZPN Michał Listkiewicz.
Delegaci UEFA nie improwizowali. Mieli pytania zapisane na kartkach - dostali je od federacji. Na niektóre otrzymali odpowiedzi w czasie prezentacji. Konstrukcję stadionu omawiał Wojciech Ryżyński. - Z czterech trybun stadionu trzy będą połączone, a budowana obecnie czwarta trybuna zostanie oddzielona od reszty i przeznaczona dla gości - mówił. - Druga i czwarta trybuna mieścić będą po ok. 8-9 tys. miejsc, a boczne - po ok. 13 tys. Łącznie na stadion będzie mogło wejść ok. 43 tys. osób.
Inne pytania były zaskakujące. - Chcieli wiedzieć np. to, jak będą padać cienie na murawę o godz. 15, a jak później - zdradza prezydent Grobelny, który uczestniczył w posiedzeniu. - Ja, szczerze mówiąc, nie znałem odpowiedzi, ale nasi ludzie mieli ją przygotowaną.
Listkiewicz mówi: - Nie wiem, czy raport delegatów UEFA z wizyty w Polsce będzie mieć kluczowe znaczenie, czy nie. Wiem, że Portugalia dostała Euro 2004 m.in. dlatego, że szef jej federacji jeździł do poszczególnych członków komitetu wykonawczego UEFA i każdego z osobna przekonywał, że Portugalia da sobie radę i warto jej zaufać. Nie mam na myśli żadnych propozycji korupcyjnych, ale zwykłe przekonywania. Obiecuję, że my z szefem federacji ukraińskiej Grogorijem Surkisem zrobimy to samo.