Dawid Kucharski zastąpi Bartosza Bosackiego
Filar obrony Lecha Poznań Bartosz Bosacki dostał w niedzielę czwartą żółtą kartkę w tym sezonie i musi pauzować w sobotnim meczu z Górnikiem Łęczna. Jego miejsce zajmie Dawid Kucharski, który zagra u boku Marcina Drzymonta.
Bosacki miał w niedzielę szczęście. Bo żółtą kartkę dostał już w 16. min, gdy sfaulował asa Bełchatowa Radosława Matusiaka. W drugiej części sędzia Robert Małek śmiało mógł po raz drugi ukarać "Bosego", który znów nieprawidłowo powstrzymał reprezentanta Polski. Bosacki pozostał jednak na boisku, ale w najbliższej kolejce nie zagra, bo nazbierał już cztery żółte kartki w tych rozgrywkach i musi pauzować jeden mecz. - Nie mam do chłopaków pretensji za takie kartki. Gdy faulują w ferworze walki, mają ułamek sekundy na decyzję. Boli natomiast, gdy łapią kartki za bezmyślne dyskusje. Za to będziemy w klubie dawać kary - mówi Franciszek Smuda.
Trener Lecha nie ma wątpliwości, kto zastąpi gwiazdę Lecha w Łęcznej: - Zagra Dawid Kucharski, nie ma się co zastanawiać.
Młodzieżowy reprezentant Polski zagrał w pierwszych pięciu meczach sezonu, ale Smuda nie był z niego zadowolony. Szukał piłkarza, który mógłby wesprzeć Bosackiego w kierowaniu defensywą Lecha. W ostatnich dniach okresu transferowego "Kolejorz" sprowadził Marcina Drzymonta i to on w czterech ostatnich spotkaniach (trzech ligowych i pucharowym) tworzył duet stoperów z Bosackim. Trzeba przyznać, że stało się to z korzyścią dla Lecha, bo poznaniacy przestali tracić bramki jak na zawołanie. Choć akurat należy pamiętać, że zbiegło się to z tym, że lepiej zaczęła się spisywać druga linia, co ograniczyło liczbę okazji bramkowych dla przeciwników.
Gdy grali Bosacki z Kucharskim
mecze: 5 (zwycięstwo, 3 remisy, porażka)
stracone bramki: 11
Gdy grali Bosacki z Drzymontem
mecze: 4 (2 zwycięstwa, remis, porażka)
stracone bramki: 4
Kucharski z Drzymontem jeszcze ze sobą nie grali. - Wierzę, że "Kucharz" po tej przerwie w występach zmobilizował się i zagra dobrze w Łęcznej - twierdzi Smuda. O Drzymoncie mówi, że czas pracuje na jego korzyść. - On dochodzi do siebie. Z nami wcześniej nie trenował i nie przepracował okresu przygotowawczego, nie grał w sparingach. Zresztą już widać, że nie popełnia "baboli" - wyjaśnia poznański szkoleniowiec.
Trzeba też przyznać, że Smuda nie ma specjalnego wyboru w obsadzie środka obrony. Na grę w ekstraklasie nie jest jeszcze gotowy (i nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie) Argentyńczyk Fernando Bonjour, który w miniony weekend w barwach rezerw Lecha uczestniczył w "strzelaninie" w Policach. Skończyło się na 5:0 dla KP. - On potrzebuje jeszcze czasu - tłumaczy Smuda. Twierdzi on także, że chodził mu po głowie pomysł z przesunięciem na środek prawego obrońcy Marcina Wasilewskiego: - Próbowałem takiego rozwiązania w sparingach, ale to nie to.
Zdaniem Smudy, "zupełnie nie wchodzi w grę ustawienie w roli stopera Macieja Scherfchena".
Ten ostatni dał w niedzielę niezłą zmianę, gdy w przerwie zastąpił w drugiej linii Arkadiusza Bąka. - W tygodniu Bąk odniósł kontuzję mięśnia nogi, ale chciał spróbować gry przeciwko GKS. Okazało się, że to nie był dobry pomysł - mówi Smuda. Trener Lecha ma jednak wciąż zastrzeżenia do Scherfchena: - Czasy się zmieniły. Przy naszym stylu gry wychodzą jego braki w zwrotności.