W meczu 2. kolejki drugiej ligi druga drużyna Lecha Poznań zremisowała w sobotę w Łęcznej z Górnikiem 0:0. Tym samym drużyna prowadzona przez trenera Rafała Ulatowskiego zapisała na swoim koncie pierwszy punkt w historii swoich występów na poziomie centralnym.
Obie ekipy przystępowały do sobotniego pojedynku z różnymi dorobkami punktowymi po pierwszej serii spotkań. Górnicy pokonali na wyjeździe bowiem minimalnie Garbarnię Kraków 1:0, natomiast lechici musieli uznać wyższość Olimpii Elbląg w stosunku 0:4. Podczas swojej inauguracji popełnili oni zbyt dużą liczbę błędów i zdawali sobie sprawę, że ich wyeliminowanie może okazać się kluczowe dla zdobycia pierwszych punktów w swojej krótkiej historii występów na tym poziomie krajowym.
Konfrontacja w Łęcznej rozpoczęła się od dość sennej gry z obu stron. Przynajmniej jeśli mowa o ofensywie, bo trzeba oddać zarówno gospodarzom, jak i niebiesko-białym, że starali się bardzo czujnie zabezpieczać swoje tyły. Ci pierwsi co prawda oddali celne uderzenie już po niespełna 200 sekundach, ale z nim bez najmniejszych problemów poradził sobie Miłosz Mleczko. Zespół szkoleniowca Ulatowskiego odpowiedział po blisko dwudziestu minutach i składnej kontrze, którą finalizować Jakub Kamiński. Skrzydłowy trafił jednak tylko w bramkarza Górnika.
Po chwili nieźle w polu karnym poradził sobie z obrońcami przeciwnika Timur Zhamaletdinov. Rosjanin doszedł do pozycji strzeleckiej, ale i jego próba wylądowała na nodze golkipera górników. Ci z kolei swoją okazję stuprocentową stworzyli sobie w 31. minucie po rzucie rożnym. Ostra centra, sytuacyjna "główka" gracza Górnika, piłka jednak szczęśliwie mija słupek bramki Mleczko. Po chwili przyszło już mu się ponownie wykazać, ale 20-latek stanął na wysokości zadania i pewnie złapał futbolówkę po strzale z kilkunastu metrów. Więcej zagrożenia już przed przerwą nie zobaczyliśmy i udaliśmy się na przerwę z wynikiem bezbramkowym.
Po wznowieniu byliśmy świadkami niemałej kontrowersji. Po ofensywnym wejściu Grzegorza Wojtkowiaka w strefę obronną gospodarzy i kombinacyjnym rozegraniu piłki trafiła ona w polu karnym w rękę jednego z przeciwników. Gwizdek sędziego - ku wielkiemu zdziwieniu lechitów – milczał, mimo że futbolówka wyraźnie miała kontakt z częścią ciała, której przy grze w piłce nożną używać zawodnikom z pola nie wolno. Niewiele później nieopodal bramki gości padł napastnik górników, ale i tym razem arbiter nie zdecydował się podyktować "jedenastki".
Niemal dokładnie w 60. minucie to rywale mogli cieszyć się z prowadzenia po przejęciu bezpańskiej piłki w niebezpiecznym dla niebiesko-białych miejscu przez Pawła Wojciechowskiego. Atakujący pomylił się ostatecznie w tej wymarzonej sytuacji nieznacznie i z pewnością miał czego żałować. Kiedy wydawało się, że to górnicy są coraz bardziej konkretni w swoich działaniach, to Kolejorz mógł zapisać trafienie na swoim koncie. Do kapitalnej szansy doszedł Zhamaletdinov, który nie skorzystał z dokładnego zagrania Bartkowiaka i z bliska kopnął prosto tylko w bramkarza Górnika.
W końcowych momentach tego starcia obie drużyny miały swoje okazje. Najpierw złotego gola gospodarzom mógł dać wprowadzony z ławki Przemysław Banaszak, który przesadził z siłą swojego uderzenia. Później po serii trzech rzutów rożnych z rzędu po ostatnim z nich do strzału doszedł Tomasz Dejewski, ale w ostatniej chwili został zablokowany przez defensora górników. W ostateczności więc nie zobaczyliśmy bramek i rezerwy Kolejorza udały się do domów ze swoim pierwszym, cennym punktem wywalczonym na szczeblu centralnym.
Żółte kartki: Leandro, Stromecki - Kryg, Tupaj, Kaczmarek, Wojtkowiak
Górnik Łęczna (skład wyjściowy): Patryk Rojek – Maciej Orłowski, Paweł Baranowski, Kamil Pajnowski, Leandro – Marcin Stromecki, Igor Korczakowski, Tomasz Tymosiak – Michał Goliński, Paweł Wojciechowski, Aron Stasiak
Lech II Poznań: Miłosz Mleczko – Arkadiusz Kaczmarek, Grzegorz Wojtkowiak, Tomasz Dejewski, Jakub Pawlicki – Mateusz Skrzypczak, Eryk Kryg (67. Łukasz Szramowski), Bartosz Bartkowiak (76. Filip Szymczak) – Paweł Tupaj (90. Kacper Janiak), Timur Zhamaletdinov, Jakub Kamiński
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Friday
06.12 godz.20:30Recommended
Subscribe