Pierwszy mecz pomiędzy Lechem Poznań a Djurgården odbędzie już w najbliższy czwartek o godzinie 21:00. O zespole ze Sztokholmu na naszych łamach opowiedział Bartosz Grzelak, były trener AIK, któy od lat związany jest ze szwedzkim futbolem.
Djurgården imponowało formą w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy pokonując m.in. belgijskie Gent czy norweskie Molde. W czym tkwi siła tego zespołu? W jakich elementach mogą zaskoczyć Lecha Poznań?
- To jest drużyna przypominająca trochę Bodø/Glimt. Grają formacją 4-3-3, zespół pracuje systematycznie w swojej grze ofensywnej. Lubią budować ataki, ale nie są tak dobrzy w wyprowadzaniu piłki jak Bodø. Grają szybką piłkę i często dośrodkowują w pole karne. Tam zawsze mają zawodników i próbują wygrać te pojedynki. To jest taka ich metoda, w której w jakiś sposób duszą przeciwników. Kiedy grają na wyjazdach, są bardzo groźni w kontratakach. Joel Asoro jest niezwykle szybki, Victor Edvardsen oraz Gustav Wikheim są przydatni w szybkich atakach. Ich dużą siłą jest także Magnus Eriksson, rozgrywający pomocnik, lider drużyny. Kiedy mecz jest zacięty, on właśnie może być zawodnikiem, który rozstrzygnie wynik spotkania na korzyść Djurgården.
Na kogo Lech Poznań powinien zwrócić szczególną uwagę? Czy Djurgården posiada takie indywidualności jak Amahl Pellegrino czy Hugo Vetlesen, których mogliśmy oglądać w Bodø/Glimt?
- Posiadają dobrych zawodników, na szczęście dla Lecha jeden z nich nie zagra z powodu żółtych kartek. Rasmus Schüller to jeden z najlepszych defensywnych pomocników w lidze. Tak jak mówiłem Magnus Eriksson, bardzo dobry rozgrywający, z niezłym podaniem i uderzeniem z dystansu. Kiedy Djurgården jest w formie, to właśnie Eriksson często ciągnie ten zespół do przodu. Jest dla nich bardzo ważny. Jak grałem przeciwko DIF to zawsze zwracaliśmy na niego szczególną uwagę i kryliśmy go dodatkowo, bo wiedzieliśmy, że może coś wykreować w ofensywie. Dodałbym także do tej grupy Gustava Wikheima. Swoją karierę w Djurgården zaczął w zeszłym roku. Początkowo nikt nie był nim zachwycony, ale z miesiąca na miesiąc rozwijał się coraz lepiej, jego forma rosła. W tym momencie to jest jeden z najlepszych skrzydłowych w lidze, jeśli chodzi o syutacje jeden na jeden. Może sprawić przeciwnikowi dużo kłopotów.
Djurgården prowadzi duet trenerski Kim Bergstrand - Thomas Lagerlöf. Jest to trochę niecodzienne rozwiązanie, ale obaj panowie pracują z tą drużyną dość długo, bo od 2019 roku. Jaki preferują styl i z jakim nastawieniem według Pana przyjadą na ten pierwszy mecz do Poznania?
- Podejrzewam, że dostosują się do Lecha Poznań. Myślę, że zagrają trochę bardziej defensywnie i będą czekać na możliwość wyprowadzenia kontrataku, co jest ich siłą. Trzeba również wiedzieć, że mimo iż to jest ofensywnie grająca drużyna, to w poprzednim sezonie w Allsvenskan straciła najmniej goli, więc ich defensywa również jest dobra. Oni nie mają problemów z tym, żeby zagrać bardziej defensywnie, ale wtedy szukają swoich szans właśnie w szybkich atakach. Lech musi na to uważać, bo często stosowali taką taktykę na wyjazdach w Lidze Konferencji.
Kto według Pana ma większą przewagę boiska? Zarówno Lech Poznań, jak i Djurgården świetnie radzą sobie na własnym stadionie w europejskich pucharach. Czy sztuczna murawa w Szwecji może sprawić większe problemy Kolejorzowi, niż naturalna ekipie ze Sztokholmu?
- Trudno mi powiedzieć, bo nigdy nie byłem na stadionie w Poznaniu i nie wiem jak to jest zagrać przy Bułgarskiej. Djurgården miało jedną, bardzo dużą przewagę w poprzednim roku i byli bardzo silni na swoim boisku. Ich sztuczna trawa była bardzo zła, twarde boisko, przed meczami zraszali je dużą ilością wody, przez co gra była niesamowicie szybka. Każda drużyna, która tam przyjeżdżała, miała duże pretensje do stanu tej murawy, bo czuli się jakby grali na lodzie. W tym sezonie nastąpiła jednak zmiana. Obecnie w trawie znajduje się piasek, przez co boisko jest dużo wolniejsze. Gdyby mecz odbywał się na tej poprzedniej murawie to powiedziałbym, że Djurgården ma bardzo dużą przewagę u siebie.
Myślę, że Lech musi mieć dobry wynik ze sobą jak przyjadą do Sztokholmu, bo grać na sztucznej trawie na pełnym stadionie DIF i prawdopodobnie pod zamkniętym dachem może być niezwykle trudno. Kibice Djurgården zapewne odpalą race, więc to powietrze zrobi się bardzo złe. Na trybunach zasiądzie prawie 30 tysięcy ludzi, więc tam się będzie gotowało. Oczywiście jak się gra w pucharach to najlepiej mieć dobry wynik zarówno u siebie, jak i na wyjeździe, ale w tym dwumeczu ten wynik na własnym boisku jest szczególnie istotny.
Czy fakt, że Djurgården zacznie sezon dopiero w kwietniu może mieć jakiś duży wpływ? Do czasu pierwszego spotkania z Lechem Poznań drużyna ze Sztokholmu rozegrała tylko mecze z w Pucharze Szwecji, ale mierzyła się tam głównie ze słabszymi rywalami.
- Oczywiście to może być przewaga Lecha, bo oni mogli złapać rytm ligowy. I to się też zgadza, że żadna z tych drużyn, z którymi grało Djurgården nie jest na takim poziomie jak Lech. DIF nie grało też na trawie, podczas przygotowań zagrali chyba tylko jeden mecz na naturalnej nawierzchni. Każdy, kto grał w piłkę wie, że jak się trenuje cały czas na sztucznej murawie i później się jedzie na prawdziwą trawę, to nogi mogą mieć problem, żeby wytrzymać 90 minut. Więc to może być przewaga Lecha.
Jak traktuje się Lecha w Szwecji? W Poznaniu większość osób cieszyła się, że udało się trafić właśnie na Djurgården. Czy w Szwecji także przyjęto wylosowanie Kolejorza z radością?
- Fajnie mi się obserwowało te reakcje po obu stronach, bo w Szwecji również bardzo pozytywnie zareagowano na wylosowanie Lecha Poznań. Podobnie jak w przypadku Lecha, kibice Djurgården wiedzieli, że mogli trafić na znacznie mocniejszy zespół, więc to jest rywalizacja dwóch drużyn, które uważają, że dostali los marzeń, żeby przejść do ćwierćfinału. W Szwecji kibice na ogół znają takie kluby jak Lech czy Legia, to zespoły, które każdy szwedzki fan kojarzy. To też nie jest tak, że kibice nie mają szacunku do Lecha, ale w porównaniu do innych klubów, na które mogli trafić, każdy fan Djurgården mówi, że to był bardzo dobry los. Dodatkowo nie jest to daleka podróż dla drużyny i kibiców.
Czy w Szwecji zwracają uwagę na to, że w Kolejorzu występują Mikael Ishak, Jesper Karlström i Filip Dagerstål? Są to istotni zawodnicy mający duży wpływ na grę Lecha Poznań.
- Kibice Djurgården mają szczególny szacunek dla Karlströma. Nie będą oczywiście mu kibicować zbyt mocno, ale myślę, że okażą mu uznanie. Był tam kapitanem i zdecydowanie najwięcej poświęca się mu czasu. Dla niego to jest wyjątkowy mecz. Ishak nie ma tak dużej marki, żeby się o nim zbyt dużo mówiło. Śledzę polską piłkę i wiem, że jest bardzo dobrym zawodnikiem, ale na ogół nie pisze się o nim zbyt dużo. Z Dagerstålem jest podobna sytuacja jak z Ishakiem. Szwedzcy kibice oczywiście ich znają, ale szczególną uwagę poświęca się tutaj Karlströmowi.
Czy można wskazać faworyta tego dwumeczu? Czy na ten moment szanse ocenia Pan 50/50?
- Dla mnie to jest mecz właśnie 50/50. To są zespoły, które są na tym samym poziomie. Jedyną przewagą Lecha może być ten rytm meczowy i fakt, że grają w lidze. To może być coś, co rozstrzygnie tę rywalizację.
Rozmawiał Adrian Garbiec
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Friday
06.12 godz.20:30Recommended
Subscribe