Piłkarze Lecha Poznań w sobotę (3 sierpnia o godzinie 20.15) podejmować będą Lechię Gdańsk. Historia meczów tych klubów sięga końcówki lat 40. Wróćmy wspomnieniami do pierwszego starcia.
Lech debiutował w najwyższej klasie rozgrywkowej w 1948 roku jako KS ZZK, czyli Związek Zawodowy Kolejarzy. Tak też przystępował do sezonu 1949, kiedy pierwszy raz znalazł się na ligowym podium, zajmując trzecie miejsce. To był czas tercetu ABC, czyli Teodor Anioła, Edmund Białas i Henryk Czapczyk. Bombardierzy z Dębca, jak nazywani byli lechici, wygrywali wówczas większość spotkań, zwłaszcza u siebie, bardzo efektownie.
Ale, co ciekawe, nie przeciwko Lechii, która była beniaminkiem. 22 maja 1949 przyjechał na Dębiec, a poznaniacy wtedy właśnie zmieniali nieco przymusowo nazwę na Zrzeszenie Sportowe Kolejarz Poznań. Przymusowo, bo nastąpiła tutaj unifikacja ze strony władz, które przymusiły organizacje sportowe do wybrania patronatu ze strony państwowych instytucji. Oczywiście te, które jeszcze takowego patronatu nie miały. Te, które się nie podporządkowały, miały zostać postawione w stan likwidacji. Tak wyglądały mroczne czasy stalinizmu. Odwilż nastąpiła tutaj dopiero w drugiej połowie lat 50. i dzisiejszy Lech mógł stać się Lechem, co stało się w styczniu 1957.
Wracamy jednak do historycznego, pierwszego starcia z gdańszczanami. Klub został założony w 1945 roku jako KS Biura Odbudowy Portów Baltia. Już kilka miesięcy później zmienił nazwę na Lechia, co nawiązywało nazwą i biało-zielonymi barwami do Lechii Lwów. Awans do I ligi ekipa z Trójmiasta wywalczyła rok później niż lechici, ale początkowo tylko na jeden sezon (1949). Debiut nie był zbyt udany, bo w 22 spotkaniach było aż 15 porażek, do tego 4 wygrane i 3 remisy. W tym w Poznaniu 1:1. Goście w obecności 8 tysięcy kibiców prowadzili po golu Tadeusza Skowrońskiego, ale jeszcze przed przerwą wyrównał Edmund Białas.
W dużej mierze na przeszkodzie w wywalczeniu triumfu przez gospodarzy stanęły warunki atmosferyczne. - Niestety silna ulewa trwająca od 15 min. gry zamieniła boisko w bajoro, toteż mowy nie było o normalnej grze - pisał w relacji Przegląd Sportowy. - Mimo usilnych ataków miejscowych, defensywa Gdańska doskonale rozbija wszelkie wypady przy czym bramkarz Pokorski kilka razy brawurowo bronił. Wielkie kałuże nie pozwalają kwintetowi ofensywnemu gospodarzy na oddanie skutecznego strzału. W ostatnich 15 min. Lechiści wzmacniają defensywę wszystkimi napastnikami i grają wybitnie na czas - czytamy w relacji.
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Recommended
Subscribe