Lech Poznań w sobotę (24 lutego) o godzinie 17.30 zmierzy się ze Śląskiem Wrocław. Warto w tym momencie cofnąć się do pierwszej kadencji trenera Mariusza Rumaka przy Bułgarskiej. Pierwszą wygraną odniósł bowiem właśnie przeciwko wrocławskiemu klubowi, co rozpoczęło trwającą do końca sezonu kapitalną serię.
Sezon 2011/2012 nie układał się po myśli Kolejorza. Po atomowym starcie przyszedł kryzys, który na początku wiosny zdmuchnął z ławki trenerskiej Jose Mari Bakero. Hiszpan przegrał dwa pierwsze mecze w roku - z GKS Bełchatów (0:1), a także Ruchem Chorzów (0:3) - i zastąpił go jego dotychczasowy asystent, czyli Mariusz Rumak. On w swoim debiucie wywalczył punkt pod Wawelem po bezbramkowym remisie z Wisłą Kraków, z którą jednak później odpadł w ćwierćfinale Pucharu Polski (dwa razy po 0:1). Uległ także na wyjeździe Jagiellonii Białystok (0:2) i na pierwszy triumf czekał do 25 marca 2012.
Wtedy na Bułgarską przyjechał Śląsk Wrocław, który półtora miesiąca później świętował wywalczenie mistrzostwa Polski. Przeciwko Kolejorzowi był jednak bezradny. Kibice, którzy w sile 16 tysięcy pojawili się na trybunach, przecierali oczy ze zdumienia, kiedy zobaczyli wyjściową jedenastkę gospodarzy. Zabrakło kontuzjowanego Grzegorza Wojtkowiaka, a na ławce usiedli Semir Štilić, Rafał Murawski czy Artjoms Rudnevs. A to była już spora sensacja. - Artjoms musi na boisko spojrzeć z innej perspektywy - tłumaczył szkoleniowiec. Łotewski napastnik miał niesamowitą jesień, kiedy zdobył 21 bramek, w tym 18 w lidze, ustrzelił cztery hat-tricki. Wiosny jednak nie miał do tego momentu udanej.
Z kolei Bośniak szykował się powoli do pożegnania z klubem. - Semirowi wygasa kontrakt, chce odejść, a ja myślę już o przyszłości. Stąd moja decyzja, że nie zagra - argumentował trener Rumak, który niespodziewanie postawił od pierwszej minuty na młodego Szymona Drewniaka, dla którego był to debiut w Ekstraklasie.
Do przerwy było 0:0 i Niebiesko-Biali śrubowali niechlubny rekord kolejnych minut bez strzelonego gola. Po zmianie stron licznik się jednak w końcu zatrzymał. Ale nie za sprawą strzału zawodnika gospodarzy, tylko samobójczego trafienia Piotra Celebana. Kibice czekali ostatecznie 601 minut, czyli aż dziesięć godzin. Stoper Śląska nie miał ewidentnie swojego dnia, bo w końcówce popełnił przewinienie w polu karnym, został ukarany czerwoną kartką, a sędzia podyktował jedenastkę. Okazję do przełamania dostał Rudnevs, który nie pomylił się i ustalił wynik na 2:0 dla Lecha Poznań.
Obrazki po końcowym gwizdku pokazują jak bardzo potrzebne było to wywalczenie trzech punktów. Lechici mocno się podbudowali, co było widać w kolejnych tygodniach. Ta wygrana była bowiem początkiem kapitalnej serii, która trwała do końca rozgrywek. W jej trakcie było aż siedem wygranych, a także dwa remisy. Wcześniejszych strat nie udało się odrobić w całości, choć przed ostatnią kolejką przy korzystnym scenariuszu była jeszcze nawet szansa na mistrzostwo kraju. Ostatecznie poznaniacy zajęli czwarte miejsce, co jednak dało awans do europejskich pucharów.
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Recommended
Subscribe