Dla Przemysława Małeckiego rok 2019 to jeden z najważniejszych okresów w karierze trenerskiej. Na jego początku pełnił funkcję selekcjonera kadry do lat 17, z którą walczył o awans na mistrzostwa Europy. Latem z kolei został asystentem trenera Rafała Ulatowskiego w drugiej drużynie Lecha Poznań w debiutanckim sezonie niebiesko-białych na centralnym poziomie rozgrywkowym.
Czy to był przełomowy rok w karierze trenerskiej Przemysława Małeckiego?
- Myślę, że przełomowy raczej nie. Ostatnie dwa lata były dla mnie bardzo dynamiczne, dużo się działo w moim życiu zawodowym. Zebrałem sporo doświadczeń, ale patrzę na to wszystko od czasów, kiedy przeszedłem z Miedzi Legnica do Zagłębia Lubin, tam zdążyłem być w trzech różnych rolach, ale po dwóch miesiącach pracy z zespołem rezerw i współpracy z trenerem Stokowcem otrzymałem ofertę od PZPN-u. Była to dla mnie propozycja nie do odrzucenia, ponieważ podszedłem do tego tak, że reprezentacje można prowadzić raz w życiu obojętnie w jakiej kategorii wiekowej. Świetna przygoda i ogromne doświadczenie po rywalizacjach z takimi ekipami jak Holandia, Portugalia, Francja oraz Węgry – dzisiaj te drużyny grają na topowym poziomie U-17, bo znalazły się czołowej ósemce Mistrzostw Świata. Ostatni rok jednak to decydujący moment pracy z kadrą, bo Faza Elite Round U17, którą niestety przegraliśmy. To jest jedna z moich największych porażek w dotychczasowej pracy trenerskiej i strasznie żałuję, że nie zagraliśmy w finałach Mistrzostw Europy U17. Jednak na cały ten okres patrzę bardzo pozytywnie, bo to była świetna okazja, by nabrać doświadczenia, pracując i rywalizując z najlepszymi. Patrząc z drugiej perspektywy, mimo braku awansu pokazaliśmy bardzo dużą jakość i kulturę pracy, nasza gra mogła się podobać i co najważniejsze wyselekcjonowaliśmy sporą grupę zawodników, którzy już dzisiaj zaczynają grać na poziomie Ekstraklasy, a wierzę, że część z nich dojdzie do poziomu pierwszej reprezentacji Polski.
Skąd w takim razie pomysł, by wrócić do Lecha Poznań?
- Mogę powiedzieć nieskromnie, że było duże zainteresowanie moją osobą na tym naszym polskim podwórku. Szczerze powiem, że przerosło to moje oczekiwania, ponieważ nie spodziewałem się aż takiej liczby ofert. Miałem kilka naprawdę świetnych propozycji w PKO Ekstraklasie czy Fortuny 1 Lidze, a także Lechu Poznań. Te oferty dotyczyły oczywiście funkcjonowania w klubie jako asystenta trenera. Nie było mowy o pracy pierwszego szkoleniowca ze względu na to, że w dalszym ciągu nie otrzymałem odpowiednich uprawnień. Pojawiła się także propozycja powrotu do Lecha Poznań, gdzie z tych wszystkich opcji była to oferta z najniższej ligi, ale zdecydowałem się na ten ruch, bo jest to dla mnie wyjątkowe miejsce oraz wiedziałem, że mam tu możliwość długofalowej pracy. Na dzień dzisiejszy absolutnie nie żałuję tej decyzji, bo te ostatnie pół roku to wyjątkowy dla mnie czas. Jako pierwszy klub w Polsce gramy rezerwami na poziomie centralnym, chcemy rozwijać Akademię wdrażając w niej kolejne innowacyjne projekty szkoleniowe, a ja mam przyjemność być tego ważnym ogniwem.
Można powiedzieć, że przygoda z rezerwami Lecha Poznań to dla pana w dalszym ciągu trenowanie młodego zespołu tylko że w rozgrywkach seniorskich?
- Zgadza się, dysponujemy niezwykle młodym zespołem pośród drużyn, które grają bardzo doświadczonymi ekipami. Jesteśmy czasem takim zespołem, że przypominam sobie czasy bycia w reprezentacji. W kadrze najczęściej narzekałem na fakt, że nie mam do dyspozycji piłkarzy na co dzień. Czasami tutaj też tak się zdarza, że w tygodniu trenujemy z innymi graczami, a w weekend mamy do dyspozycji innych, którzy trenowali z pierwszym zespołem. Taka jest specyfika rezerw i trzeba to zdecydowanie zaakceptować. Dla wszystkich jest to poligon doświadczalny, bo każde spotkanie gramy innym zestawieniem personalnym, a mimo to punktujemy w tabeli rozgrywek i jesteśmy w stanie grać jak równy z równym z każdą ekipą w tej lidze.
Jak by trener ocenił rundę w drużynie rezerw?
- Zacznę może od linii obrony. Każda drużyna w tej lidze ma w miarę skompletowaną defensywę, w której zachodzą tylko kosmetyczne zmiany. Byliśmy przed każdym spotkaniem w stanie ocenić w jakim zestawieniu obronnym wyjdą nasi rywale. U nas była to formacja, która najczęściej się zmieniała i tak naprawdę to jestem ciekaw w ilu konfiguracjach zagraliśmy, ale myślę, że licznik zatrzymałby się na liczbie 15. W piłce seniorskiej ta formacja jest szczególnie ważna szukając stabilizacji i gry na zero z tyłu. To był bardzo owocny czas, pojawiały się momenty fajne, ale także takie, które powodowały w nas złość. Naszym celem jest utrzymanie i zrobimy wszystko, by kolejne pół roku było jeszcze lepsze. 2 liga jest dla rezerw naszego klubu idealnym obiektem do grania i przecierania szlaków przez młodych piłkarzy w seniorskich rozgrywkach na poziomie centralnym.
Po pierwszym meczu sezonu, w którym przegraliście 0:4 z Olimpią Elbląg nie pomyślał pan, że te rozgrywki to będzie zderzenie ze ścianą i nie zakończy się to dobrze dla jego drużyny?
- Faktycznie, można by to tak nazwać. W pewnym sensie poczuliśmy co to tak naprawdę znaczy poziom centralny. Niektórzy z chłopaków po raz pierwszy mieli możliwość grać na tak wysokim poziomie. Był też później taki czas, kiedy to zaliczyliśmy passę pięciu meczów bez wygranej z jednym remisem tylko i to były dla nas bardzo trudne momenty, w których z tą presją piłki seniorskiej się mierzyliśmy. Uważam, że zarówno my w sztabie szkoleniowym jak i sami piłkarze zdaliśmy egzamin dojrzałości i wyszliśmy na prostą.
Czy to była dla trenera pierwsza przygoda z piłką seniorską?
- Nie nazwałbym tego tak. Kiedy byłem selekcjonerem kadry U-16 i U-17 to miałem możliwość bycia asystentem trenera Czesława Michniewicza w U-21. Tam byli zawodnicy z Bundesligi, Serie A czy PKO Ekstraklasy, a sama ta kadra to przedsionek dorosłej reprezentacji, więc mogę śmiało powiedzieć, że wtedy też miałem do czynienia z seniorską piłką.
Od tego sezonu pełni pan funkcję asystenta trenera Rafała Ulatowskiego w rezerwach Lecha Poznań, jak ocenia tę współpracę i czy wcześniej mieliście już okazję pracować razem?
- Nie, nie mieliśmy takiej okazji. Trener przychodził do klubu, kiedy ja odchodziłem. Mieliśmy ze sobą kontakt na poziomie dyrektor Akademii Lecha Poznań - selekcjoner kadry U-16 i U-17. Również byłem oddelegowany ze strony PZPN-u w ramach projektu Talent Pro do przyjeżdżania na treningi indywidualne do Akademii. Rozumiem, że na co dzień trener Ulatowski musi jeszcze łączyć te zadania z pracą dyrektora Akademii, więc przyjmuję podział obowiązków jaki przed sezonem sobie wyznaczyliśmy. Dla obu stron myślę, że ten zakres jest pozytywny i nikt nie czuję się poszkodowany. Jestem bardzo zadowolony, że mam duży obszar działań z zespołem rezerw. Trener Ulatowski też z niejednego pieca chleb jadł, więc swoim coachingiem daje drużynie jakość i wsparcie.
Czy trener czuje się gotowy na pracę pierwszego szkoleniowca w seniorskiej drużynie?
- Mam swoje ambicje i plan na karierę zawodową, jednak nie wszystko idzie przewidzieć i nie wszystko zależy tylko ode mnie. Nie mogę być jeszcze szkoleniowcem pierwszej drużyny na poziomie nawet drugiej ligi, ze względu na brak licencji UEFA PRO, o którą się staram. W ostatnim czasie nabrałem pokory i dystansu do wielu spraw, zebrałem też wiele doświadczeń, dzięki którym można już o mnie mówić jako Trenerze, może jeszcze nie doświadczonym, ale z całą pewnością z doświadczeniem. To czego nauczyłem się przy kadrach i klubach, w których pracowałem, to coś bezcennego co pozwala mi konfrontować nabytą wcześniej wiedzę, spoglądać na własne pomysły i rozwiązania z różnych perspektyw. Dzisiaj pracuję dla Lecha Poznań, cieszę się, że klub ma ze mną długofalowe plany, bo kontrakt podpisałem na trzy lata, a co przyniesie przyszłość, wszyscy jeszcze zobaczymy.
Cel trenera Przemysława Małeckiego na rok 2020?
- Utrzymanie się rezerw w drugiej lidze. To cel priorytetowy jaki stawiam przed sobą na rok 2020. Osiągnięcie tego to oczywiście cel minimum, bo chcemy w tym sezonie zająć jak najwyższe miejsce. Planujemy także przekazanie jak największej grupy zawodników do pierwszego zespołu oraz wdrażanie w Akademii kolejnych projektów ją rozwijających.
Czy pana zdaniem największym wygranym meczów rezerw jest Jakub Kamiński, który na początku sezonu wyróżniał się rywalizacjami na poziomie drugiej ligi, a to dało przepustkę do meczów pierwszego zespołu w PKO Ekstraklasie czy Totolotek Pucharze Polski?
- To jest pewne, że Kuba zrobił niesamowity postęp i teraz może rywalizować na poziomie PKO Ekstraklasy. Wyróżniłbym także innego Kubę, Modera, który też zaczynał w roli gracza częściej występującego w drugiej lidze niż w pierwszej. Julek Letniowski też zrobił świetną robotę, by pomóc rezerwom na szczeblu centralnym. Powoli chłopak wracał do pełni zdrowia i cały czas czekam na jego debiut w jedynce. Zwrócił na siebie uwagę w starciach drugoligowych i pokazał, że ma ogromny potencjał i nieprzypadkowo Lech go do siebie ściągnął. Mogę też do tego grona dodać Tomka Dejewskiego, który meczami w drugiej drużynie dodawał w pewności nam, ale też sobie, budując wysoką formę. Mimo niezbyt dużego doświadczenia na poziomie PKO Ekstraklasy w decydującym momencie nie pękł i pokazał w ostatnich starciach dużo jakości, zapewniając mnóstwo spokoju defensywie Lecha Poznań.
Rozmawiali Marcin Maćkowiak oraz Adrian Gałuszka
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Friday
06.12 godz.20:30Recommended
Subscribe