Po remisie z Widzewem w Łodzi piłkarze Lecha czuli się równie fatalnie jak po wysokiej porażce w Szczecinie z Pogonią. Po blamażu z Portowcami poznaniacy gościli Piasta Gliwice i zrobili z niego miazgę. Teraz złe emocje spróbują wyładować na Podbeskidziu Bielsko-Biała.
Po remisie z Widzewem w Łodzi piłkarze Lecha czuli się równie fatalnie jak po wysokiej porażce w Szczecinie z Pogonią. Po blamażu z Portowcami poznaniacy gościli Piasta Gliwice i zrobili z niego miazgę. Teraz złe emocje spróbują wyładować na Podbeskidziu Bielsko-Biała.
Boli jeszcze bardziejNajgorszy był sposób utraty punktów w Łodzi. Lech prowadził 2:0, niepodzielnie panował na boisku, a mimo to wrócił do Poznania biedniejszy o dwa oczka. – Ten rezultat mentalnie boli nas jeszcze bardziej niż lanie w Szczecinie. Z Pogonią mecz nam się wyjątkowo nie udał, a z kolei rywalowi wychodziło niemal wszystko. Z Widzewem natomiast wszystko mieliśmy w swoich rękach i na własne życzenie straciliśmy punkty – żałuje kapitan Lecha Hubert Wołąkiewicz.
Podbeskidzie w roli Piasta?Po porażce w Szczecinie lechici zareagowali w możliwie najlepszy sposób, czyli całkowitą demolką rywala. Pecha mieli piłkarze Piasta, którym akurat przyszło grać na Bułgarskiej. Teraz do Poznania przyjeżdża drużyna o podobnym potencjale, której głównym celem jest utrzymanie w lidze. – Wróciliśmy do tego, z czego Lech był znany dużo wcześniej. Każdy kto do nas przyjeżdża modli się, by przetrzymać pierwsze minuty. Od początku ruszamy do ataku, stwarzamy sytuacje i strzelamy gole. Ten kurs musimy utrzymać, a do tego dołożyć regularne punktowanie na wyjeździe – dodaje Wołąkiewicz.
Atak pozycyjny funkcjonujeW meczu z Piastem Gliwice poznaniacy pokazali, że potrafią grać atakiem pozycyjnym. Z defensywnie nastawionym przeciwnikiem stworzyli sobie sporo sytuacji i odnieśli przekonujące zwycięstwo. Z Podbeskidziem trzeba to potwierdzić, by pokazać kibicom, że tak może być zawsze. – Nikt nie lubi grać z zespołami, które tylko się bronią. Z drugiej strony w takich sytuacjach częściej jesteśmy przy piłce i zdecydowanie więcej zależy od nas niż od przeciwnika. Ostatnio radzimy sobie z tym coraz lepiej i tak samo powinno być w piątek – zapewnia pomocnik Lecha Gergo Lovrencsics.
Zapisz się do newslettera