- Każdy kto dostaje szanse, chce ją wykorzystać - mówi Nicklas Barkroth. Szwedzki pomocnik w niedzielnym spotkaniu z Piastem Gliwice otrzymał szansę występu od pierwszej minuty. Po raz piąty w obecnym sezonie.
25-latek w przerwie między sezonami trafił do Lecha. O miejsce w składzie rywalizuje z Maciejem Makuszewskim. Polak w obecnej kampanii jest jednak w bardzo dobrej dyspozycji. A to nie ułatwia sytuacji Nicklasa Barkrotha, który jesienią musi radzić sobie z rolą zmiennika. W niebiesko-białych barwach zagrał w osiemnastu meczach ligowych, z których aż trzynaście zaczynał w roli rezerwowego.
- To jest normalna sytuacja, bo jestem nowym zawodnikiem w drużynie. Najważniejsze jest to, żeby wchodząc na boisko dawać drużynie coś pozytywnego i pokazywać się trenerowi z dobrej strony. Staram się stworzyć zagrożenie pod bramką przeciwnika. Tak samo było w meczu z Piastem - mówi Szwed, który mecz rozpoczął na pozycji lewoskrzydłowego. - To nie jest moja domyślna pozycja, ale nie mam problemu z tym, żeby tam grać. Trener chciał, żebyśmy zamieniali się stronami z Maciejem - dodaje pomocnik.
Barkroth jednak nie pomógł drużynie w odniesieniu zwycięstwa. Na boisku spędził 70 minut, po czym został zmieniony przez Kamila Jóźwiaka. W ostatnich tygodniach nie miał tak wielu okazji do gry. Z Wisłą Płock zagrał sześć minut, z Sandecją dziewiętnaście, a Wisłą Kraków dziewięć. Po raz ostatni szansę gry w większym wymiarze czasowym otrzymał w połowie października, kiedy Lech zremisował z Jagiellonią.
- Szkoda meczu z Piastem. Myślę, że zagraliśmy dobre spotkanie. Mieliśmy dobre sytuacje do zdobycia bramki, dwa razy trafiliśmy w poprzeczkę. W mojej opinii zasługiwaliśmy na znacznie więcej. Czasami jednak tak się dzieje, szczególnie w piłce nożnej. Być może ta sytuacja ma nas zmusić do refleksji, że musimy pracować znacznie ciężej. Musimy to zrobić, żeby wygrać kolejne spotkania - podkreśla Barkroth.
Zapisz się do newslettera