Pierwszy gwizdek meczu pomiędzy Lechem Poznań a Widzewem Łódź wybrzmi w sobotę, 27 lipca o 20:15. Sprawdźmy, co słychać u naszego rywala.
W sobotni wieczór na obiekcie w Łodzi dojdzie do 71. spotkania pomiędzy obiema drużynami. Bilans bezpośrednich starć jest remisowy, bowiem Niebiesko-Biali wygrali dwadzieścia pojedynków, tyle samo przegrali, a 30 razy obie ekipy podzieliły się punktami. Liczba bramek jest już z kolei po naszej stronie - lechici w historii potyczek obu ekip strzelili 93 gole, tracąc ich przy tym 88.
- Wiemy, jaką jakością dysponuje Lech. Musimy być bardzo uważni na to, jak rozgrywają piłkę. Przede wszystkim musimy być skupieni na sobie i jeśli wypełnimy nasze założenia taktyczne, jak i z piłką, to wyjdziemy z tego meczu zwycięsko. Na boisko wyjdziemy z myślą, że trzy punkty muszą zostać w Łodzi. Nie ma zawodnika w klubie, która byłaby zadowolona z remisu. Na to spotkanie wychodzimy po to, żeby wygrać - Jakub Łukowski, pomocnik Widzewa.
Poprzedni sezon drużyna z Łodzi zakończyła na 9. miejscu w tabeli. Szczególnie dobrze radziła sobie w meczach rozgrywanych na własnym stadionie. Widzew wygrał dziewięć spotkań na swoim obiekcie, siedem przegrał i odnotował zaledwie jeden remis. Było to w ich ostatnim domowym starciu, w którym mierzyli się z Kolejorzem. Wówczas padł wynik 1:1. Z kolei jesienią wygrali przy Bułgarskiej 3:1.
Nowy sezon zespół z Łodzi rozpoczął od podziału punktów. W miniony poniedziałek zremisował on ze Stalą Mielec 1:1, a autorem jedynego trafienia dla naszego najbliższego rywala był Jakub Łukowski, który przed startem ligi trafił do Widzewa.
- W naszej tożsamości bardziej skupiamy się na pressingu i w teorii powinniśmy odbierać piłkę wyżej i z tych momentów kontrataku, ale w odbiorze wysokim robić użytek. Takiego scenariusza na mecz z Lechem nie zakładam. Może się on pojawić, być wypadkową fragmentów spotkania. O ile będziemy pressować tak dobrze, jak w starciu ze Stalą, ale zdecydowanie lepiej wykorzystywać momenty do kontrataku w odbiorze wysokim, to powinno być to naszym atutem. W mojej ocenie najmocniejszą fazą gry rywala jest kontratak i będziemy musieli być gotowi w ataku pozycyjnych, jak zatrzymać mobilne skrzydła - wyjaśnia trener Widzewa Łódź, Daniel Myśliwiec.
Sytuacja kadrowa w ekipie z Łodzi jest dosyć dobra. Dwóch zawodników nie będzie prawdopodobnie do dyspozycji szkoleniowca Widzewa. Mowa tutaj o Bartłomieju Pawłowskim, który wraca do zdrowia po zerwaniu więzadeł ACL w kolanie oraz o Ivanie Krajčíriku, który podczas przygotowań nabawił się problemów z mięśniem i według komunikatu z klubu wynika, że może opuścić pierwsze kolejki PKO BP Ekstraklasy.
Niepewny jest z kolei występ Saidiego Hamulicia. Napastnik w tym tygodniu został wypożyczony do Widzewa z Tuluzy i jak sam mówił w rozmowie z klubowymi mediami, wcześniej nie trenował przez jakiś czas, więc nie wiadomo, czy zawodnik będzie gotowy na sobotnie starcie z Kolejorzem.
- W teorii jest bardzo, bardzo dobrze. Nie mam jeszcze pewności, bo niektóre kwestie weryfikujemy, ale wiele wskazuje na to, że wyłączając Bartka Pawłowskiego, to powinni być wszyscy pozostali zawodnicy do mojej dyspozycji - wyjaśnia szkoleniowiec Widzewa.
Nieobecni: Bartłomiej Pawłowski, Ivan Krajčírik
Występ pod znakiem zapytania: Said Hamulić
Pauzujący: brak
R / 1:1
Zapisz się do newslettera