Rzut karny podyktowany wczoraj przez Tomasza Kwiatkowskiego był czwartym przyznanym Lechowi w tym sezonie. Do tej pory w Kolejorzu pewnym egzekutorem jedenastek był Hubert Wołąkiewicz, jednak w starciu z Wisłą do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Darko Jevtić.
Rzut karny podyktowany wczoraj przez Tomasza Kwiatkowskiego był czwartym przyznanym Lechowi w tym sezonie. Do tej pory w Kolejorzu pewnym egzekutorem jedenastek był Hubert Wołąkiewicz, jednak w starciu z Wisłą do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Darko Jevtić.
Pierwszego karnego w tym sezonie Lech wywalczył na początku sierpnia w meczu z… Wisłą Kraków. Wówczas do piłki podszedł etatowy wykonawca w osobie Huberta Wołąkiewicza i bez problemu pokonał Michała Buchalika.
Na kolejną jedenastkę poznaniacy czekali trzy tygodnie i wyjazd do Chorzowa. Przeciwko Ruchowi nie zagrał Wołąkiewicz i pod jego nieobecność do wykonywania karnego wyznaczony został Marcin Kamiński. Stoper Kolejorza przegrał jednak pojedynek z Krzysztofem Kamińskim i w kwestii strzelania z wapna na razie został odsunięty na boczny tor.
Kolejnego karnego lechici wykonywali w miniony weekend. Z Zawiszą nie zagrał Wołąkiewicz, na boisku był Kamiński, ale do piłki podszedł Darko Jevtić i pewnym uderzeniem pokonał Grzegorza Sandomierskiego.
Czwartą jedenastkę dla Kolejorza w tym sezonie podyktował wczoraj Tomasz Kwiatkowski. Na boisku byli Wołąkiewicz, Jevtić oraz Kamiński. Wydawało się, że wykonawcą karnego będzie Wołąkiewicz, który był już przy piłce, ale ostatecznie strzelał Jevtić, którego intencje wyczuł Gerard Bieszczad i sparował piłkę na róg.
- Do wykonywania rzutu karnego wyznaczony był Hubert. Podczas rozmowy między nimi, Darko widocznie przekonał Huberta, że bardzo mu zależy na zdobyciu bramki i na jego nieszczęście to on podszedł do piłki - powiedział trener Lecha Maciej Skorża.
Zapisz się do newslettera