Lech Poznań wygrał z FK Bodø/Glimt 1:0 i awansował do 1/8 finału Ligi Konferencji Europy. Tak to pierwsze spotkanie skomentowali przedstawiciele Kolejorza.
- Oczywiście mówienie o historii jest fajne, ale jeszcze lepsze jest jej tworzenie. My to właśnie zrobiliśmy. Dla mnie jako trenera, zespołu, klubu i kibiców, zrobiliśmy to dla siebie. Mecz nie był dla nas łatwy, pierwsza połowa była dla nas trudna, mieliśmy problem na połowie rywala i o tym w szatni rozmawialiśmy. Po zmianie stron wyglądaliśmy lepiej, było widać różnicę pod względem fizycznym, co może wynikać z tego, że rywale nie są jeszcze w rytmie meczowym. I siły im mogło brakować. My mieliśmy swoje okazje i w końcu jedną udało się wykorzystać. Dobry atak prawą stroną, dobre dośrodkowanie, Mikael Ishak wykończył to we wspaniały sposób i przypieczętował nasz awans i swój setny mecz w niebiesko-białych barwach. Nie wiem czy można wymarzyć sobie lepszy scenariusz – zagrać setne spotkanie, strzelić zwycięskiego gola, który wpisuje się do historii.
To starcie było jak rollercoaster, było dużo emocji, ale ostatecznie to my jesteśmy zwycięzcy. Jestem dumny z zespołu i wszyscy czekamy już na losowanie kolejnej rundy.
- Przed meczem wiedzieliśmy, że od ponad 30 lat nikt nie awansował dalej w europejskich pucharach na tym etapie, więc ciężko cokolwiek powiedzieć, niesamowite emocje. Ale to też zasługa naszej pracy, wiemy na co nas stać i będziemy dalej tak pracować. Trzeba powiedzieć, że Bodo/Glimt to bardzo dobra drużyna, postawiła ciężkie warunki. Mieli swoją sytuację na 1:0, na szczęście jej nie wykorzystali. My strzeliliśmy tego jednego gola więcej. Na pewno szacunek dla nas za dobrą organizację w defensywie. Wykorzystaliśmy jedną szansę więcej i wygrywamy to spotkanie.
- Chwała moim kolegom z drużyny, bo wykonali bardzo wiele bloków, zatrzymywali w ten sposób wiele strzałów piłkarzy norweskich. Może raz groźniej kopnęli na moją bramkę. Oni naprawdę często kopią z dystansu, mają zawodników, którzy potrafią to robić. Ale my wszyscy, pracując na murawie, spisaliśmy się na medal. W obu meczach utrzymaliśmy zero, a to daje ten jeden punkt, który tutaj akurat wiele nie znaczył, ale utrzymywał nas w grze, jeśli chodzi o dwumecz. Jak w takiej sytuacji strzelisz gola, to masz spore szanse, żeby awansować. Nie zawsze dobrze korzystaliśmy z fazy przejściowej do ataku, nie umieliśmy tych momentów wykorzystać. Ale potem było kapitalne podanie Joela Pereiry i świetne wykończenie Mikaela, który w fantastyczny sposób uczcił swój setny występ w Kolejorzu. Jestem ogromnie dumny, że mogę być częścią historii Lecha Poznań. Ja wciąż przeżywam stulecie klubu, mojego ukochanego klubu. I przeżywam sukcesy, które są naszym udziałem. Przed Benficą kiedyś na konferencji wspominałem, że kiedyś usiądę głęboko w fotelu z kubkiem dobrej herbaty, popatrzeć w kominek i może łezka w oku się zakręci. Ten dzień na pewno dochodzi do tych wspomnień, o których kiedyś będę rozmyślał.
Zapisz się do newslettera