Lech Poznań zremisował 1:1 z Cracovią w meczu 13. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Tak to spotkanie skomentowali przedstawiciele Kolejorza.
- Kiedy tracisz gola w okolicach 80. minuty, to zawsze jest to duży zawód dla zespołu. Zwłaszcza, że w pierwszej połowie nieźle graliśmy, ale brakowało nam trochę skuteczności i szczęścia pod bramką rywali. Strzeliliśmy w tej części tylko jednego gola, ale mogliśmy więcej. Po zmianie stron Cracovia mocniej na nas ruszyła, my byliśmy bardziej cofnięci i nie bez znaczenia było to, że dla nas był to trzeci mecz w tygodniu. Dało się odczuć zmęczenie fizycznie, dodatkowo ciężka murawa do gry - tak mówili zawodnicy, że nie była to murawa łatwa do gry.
Cracovia była lepszym zespołem w drugiej połowie, ale nie było koniecznie to, że straciliśmy gola, bo rywale nie stworzyli sobie dużo więcej sytuacji od nas. Owszem, my nie mieliśmy ich praktycznie w ogóle po przerwie, pod koniec meczu mocniej ruszyliśmy do przodu, ale nie było to na tyle, byśmy zasłużyli na coś więcej niż remis. Mamy trzy dni do przygotowania do kolejnego spotkania, tym razem do pucharowego w Bydgoszczy. To teraz nasze zadanie.
- Mecz trwa 90 minut, a nie 45 i nie należy się cieszyć po tym, co udało się zrobić w pierwszej połowie. Najważniejsze, jak kończymy spotkanie, a kończymy je tylko z jednym punktem. Po raz kolejny jest wielki niedosyt. Jest to dość męczące i siedzi w głowie, że nie mamy prawa remisować tak spotkań, trzeba takie prowadzenie dowozić do końca, dołożyć kolejną cegiełkę do tego, by wygrywać. Chcąc grać o mistrza. Taki mamy cel, z takim mentalem trenujemy i tak podchodzimy do każdego meczu. Nie zawsze się udaje, bo jest wiele aspektów wpływających na formę dnia. Ale nie chcę się tłumaczyć. Daliśmy ciała i w takich kategoriach należy to odbierać.
- Historię z wtorku wszyscy znają i nie ma co do niej wracać. Skupmy się na meczu z Cracovią. Tutaj pierwsza połowa była bez wątpienia dla nas, a druga bardziej dla naszych rywali. W 90. minucie przy remisie 1:1 była okazja Radka Murawskiego, choć oczywiście nie taka stuprocentowa. Z jednej strony jest znów niedosyt, a z drugiej musimy szanować punkt, bo jednak przyjechaliśmy na trudny teren. Po przerwie na pewno bardziej się cofnęliśmy i uważam, że niepotrzebnie. Mogliśmy grać tak, jak w pierwszej połowie, a tego nie zrobiliśmy. Mnie jako bramkarza boli to, że w kolejnym meczu tracimy bramkę.
Zapisz się do newslettera