Piłkarze Lecha spotkają się w niedzielę z zespołem, który aż jedenaście bramek zdobył po dośrodkowaniach z rzutów rożnych. Sam ma jednak problem z wykorzystywaniem takich sytuacji. Ostatnią bramkę po stałym fragmencie gry zdobył w połowie marca.
Piłkarze Lecha spotkają się w niedzielę z zespołem, który aż jedenaście bramek zdobył po dośrodkowaniach z rzutów rożnych. Sam ma jednak problem z wykorzystywaniem takich sytuacji. Ostatnią bramkę po stałym fragmencie gry zdobył w połowie marca.
W przerwie między rozgrywkami z zespołu Lecha odszedł Barry Douglas. Szkot był odpowiedzialny za dośrodkowywanie piłek z rzutów wolnych i rożnych. Po jego transferze do Turcji za wykonywanie stałych fragmentów gry odpowiedzialni są m.in. Darko Jevtić i Gergo Lovrencsics. - Nie możemy zrzucać winy na to, że nie ma z nami Barrego. Nie robimy tego tak dobrze jak wcześniej, ale powinniśmy umieć zagrać piłkę w określone miejsce - zaznacza trener Lecha Jan Urban.
Jego zdaniem w polu karnym po zagraniu piłki zawodnikom Kolejorza brakuje przede wszystkim cwaniactwa. - Ono dotyczy też szybkości rozegrania rzutu wolnego albo rożnego. Można szybko rozpocząć grę, gdy rywal się ustawia na pozycję. Wtedy możemy zaskoczyć rywala, ale to nie tylko. W polu karnym o dojściu na pozycję strzelecką decyduje spryt i umiejętność uwolnienia się spod krycia przeciwnika - zauważa szkoleniowiec Kolejorza.
W sobotę piłkarze Kolejorza pracowali właśnie nad stałymi fragmentami gry. - Robimy to zawsze przed meczem. Co tydzień, a jeśli gramy co trzy dni to częściej. Mamy trening, na którym poświęcamy uwagę grze przeciwnika, a także stałym fragmentom gry. To, że nie widać efektów i nie strzelamy bramek z tego elementu gry nie oznacza jednak, że nad tym nie pracujemy - podkreśla Jan Urban. - To wszystko też może się zaraz odwrócić i być może w niedzielę tak zdobędziemy bramkę - dodaje.
Zapisz się do newslettera