Jasmin Burić jest jednym z niewielu piłkarzy, który grał w jednej drużynie z Siergiejem Kriwcem. Białorusin od początku tego sezonu jest piłkarzem Wisły Płock, czyli najbliższego rywala Kolejorza. - Cały czas mamy ze sobą kontakt - mówi Bośniak.
Od odejścia Kriwca z Kolejorza minęły cztery lata. W tym czasie wymianie uległa niemal cała kadra poznańskiego zespołu. Burić jest jednym z ostatnich zawodników, który pamięta wspólną grę z Białorusinem w Lechu. - Cały czas wspominam go z bramki, którą zdobył w Chorzowie. Ta zbliżyła nas do mistrzostwa - przyznaje Bośniak.
Kriwiec do Lecha trafił w w grudniu 2009 roku. Wcześniej pięciokrotnie zostawał mistrzem Białorusi w barwach BATE Borysów, do którego później jeszcze wrócił. W Kolejorzu zagrał w 86 spotkaniach, w których zdobył 8 bramek i 14 razy asystował przy trafieniach kolegów. - To świetny zawodnik. Pewnie cieszy się z powrotu na Bułgarską, ale po meczu będzie miał powody do smutku. Taką mam nadzieję - śmieje się Burić.
Golkiper Lecha utrzymuje kontakt z Białorusinem. - Gdy wrócił do Polski po kilku latach przerwy spotkaliśmy się w Poznaniu na kolacji. Pogadaliśmy trochę, powspominaliśmy stare czasy. Wiem też, że kilka razy był na meczu przy Bułgarskiej. Utrzymujemy ze sobą kontakt - podkreśla Burić, który ze względu na karę otrzymaną od Komisji Ligi w sobotnim spotkaniu nie zagra.
Kriwiec znany jest ze swojej uniwersalności. Może grać nie tylko na pozycji ofensywnego pomocnika, ale też rozgrywającego i skrzydłowego. - Pamiętam, że w Lechu też często grał na skrzydle. To świetny zawodnik, który w polskiej lidze się wyróżnia - przyznaje Bośniak. - Ma dobre podanie otwierające i bardzo dobre uderzenie z dystansu - kończy bramkarz Kolejorza.
Zapisz się do newslettera