Z bardzo dobrej strony pokazał się w piątkowym meczu Maciej Wilusz. Obrońca Kolejorza wystąpił w pierwszym po przerwie zimowej meczu ligowym i był jednym z wyróżniających się zawodników swojego zespołu. - Cieszę się, że mogłem zagrać - mówi piłkarz Lecha.
Dla Wilusza piątkowy występ przeciwko Bruk-Bet Termalice Nieciecza był dopiero dziewiątym spotkaniem w obecnym sezonie. U trenera Nenada Bjelicy stoper zagrał wcześniej tylko w dwóch meczach. Poprzedni raz w pierwszym starciu ćwierćfinałowym Pucharu Polski z Wisłą Kraków. W lidze ponad miesiąc wcześniej, we wrześniowym meczu z Lechią Gdańsk.
Powrót 26-letniego piłkarza do wyjściowego składu nie był jednak zaskoczeniem. Wilusz bardzo dobrze przepracował okres przygotowawczy. Skorzystał też z choroby Jana Bednarka, która wykluczyła młodego stopera z gry w piątkowym meczu. - Cały czas ciężko pracuję i wykonuję swoje zadania jak najlepiej potrafię. Zawsze jestem gotowy do gry i tak było również w tym przypadku - zaznacza Wilusz.
Lechita ma szczególne powody do zadowolenia. Kolejorz nie tylko wygrał piątkowy mecz z Bruk-Bet Termaliką, ale co więcej nie stracił żadnej bramki. Duża w tym zasługa właśnie Wilusza, który kilka razy ofiarnymi interwencjami powstrzymał przeciwników przed zdobyciem bramki. - To, że zagraliśmy na "zero" dla obrońcy jest szczególnie ważne. Nie tylko ja przyczyniłem się do tego, bo cała drużyna atakuje i broni - podkreśla stoper poznańskiego zespołu.
Dobry występ tego zawodnika zdecydowanie przybliżył go do gry w kolejnych spotkaniach. - Ja przede wszystkim cieszę się z tego, że mogłem zagrać. To bardzo ważne, tym bardziej, że wygraliśmy. Jesteśmy na początku rundy i każdy z nas ciężko pracuje. Mamy swój cel, wspólny cel, do którego dążymy - mówi Wilusz. - Ciężko powiedzieć czy tym meczem wykorzystał szanse. Cieszę się, że zdobyliśmy trzy punkty. Powoli już myślę o kolejnym meczu, który już w sobotę - dodaje.
Zapisz się do newslettera