Duża uniwersalność jest bardzo dużym atutem Emira Dilavera. Bośniak z austriackim paszportem latem wzmocnił defensywę Kolejorza. Zwiększył rywalizację nie tylko na prawej stronie obrony, ale też dwóch innych pozycjach, na których może występować.
Dilaver został do klubu ściągnięty przede wszystkim z zamiarem wzmocnienia prawej strony obrony. Klub przygotowywał się na odejście Tomasza Kędziory. Co prawda pewny był powrót z wypożyczenia Roberta Gumnego, ale obecność w kadrze dwóch prawych defensorów dawała sztabowi szkoleniowemu duży komfort. Do tej pory jednak bardzo często obaj są swoimi partnerami na boisku. Dilaver częściej, niż na boku pomocy, występuje w środku.
- Myślę, że dlatego też trafiłem do Lecha. Klub zaproponował mi kontrakt, bo jestem zawodnikiem, który może grać na kilku pozycjach. Skauci i prezes to zauważyli, uznali, że dobrze wywiązuje się ze swojej roli i dali mi szansę. Cieszę się z tego. Chcę grać w piłkę, a to na jakiej pozycji ma dla mnie mniejsze znaczenie. Najważniejsze jest to, że czuję zaufanie - zaznacza piłkarz.
Do tej pory zagrał on w jedenastu meczach. Siedmiokrotnie na pozycji stopera i cztery razy na prawej obronie. Dwukrotnie w czasie meczu trener zmieniał mu też pozycję i wystawiać na pozycji defensywnego pomocnika. W środku pola Dilaver grał m.in. w ostatnim meczu ligowym z Arką Gdynia. - To nie była łatwa sytuacja. Musieliśmy coś zmienić w naszej grze i wyszło to dobrze. Wygraliśmy więc plan został zrealizowany - przyznaje Bośniak z austriackim paszportem.
Obrońca ma duże powody do zadowolenia. Nie tylko ze względu na to, że regularną grę. Przede wszystkim cieszy do ligowa pozycja klubu. - Jesteśmy z tego powodu bardzo szczęśliwi. Mamy dobry zespół. W szatni są zawodnicy zmobilizowani, którzy chcą walczyć o najwyższe cele. Taka atmosfera sprzyja osiąganiu dobrych rezultatów - podkreśla Dilaver, który na swoim koncie ma mistrzostwo Austrii i Węgier.
Zapisz się do newslettera