W bieżącym sezonie na boiskach pierwszej ligi cenne minuty zbiera wychowanek Lecha Poznań, Łukasz Norkowski, który jest wypożyczony do GKS-u 1962 Jastrzębie. 19-letni pomocnik wystąpił w każdym ligowym spotkaniu swojego obecnego zespołu, w którym odnajduje się z kolejnymi tygodniami coraz lepiej.
Norkowski pochodzi z położonego w Wielkopolsce Rosko, a do Akademii Lecha Poznań trafił w 2014 roku z ekipy Błękitnych Wronki. W niebiesko-białych barwach występował przez pięć lat, zdobywając w nich m.in. tytuły mistrza Polski z juniorami młodszymi oraz starszymi, by latem 2017 zasilić szeregi rezerw. W tej drużynie rozegrał blisko 40 meczów, przyczyniając się do jej historycznego awansu do drugiej ligi. - Bez wątpienia Łukasz stanowił w zeszłych rozgrywkach o sile swojej drużyny, a jego wkład w jej końcowy sukces jest niepowtarzalny. Dzięki swoim mocnym stronom, takim jak mobilność, regularność w odbiorze czy zmysł do gry kombinacyjnej zawsze był w stanie zapewnić nam cenną jakość w środku pola. Cieszymy się, że będzie miał możliwość występów w pierwszej lidze i jesteśmy przekonani o tym, że sprosta temu wyzwaniu - mówił w lipcu dyrektor sportowy Akademii, Marcin Wróbel, kiedy to zawodnik przeszedł na zasadzie transferu czasowego do GKS-u.
- Klub zrobił na mnie od początku dobre wrażenie. Na pewno w tej lidze nie należymy do najbogatszych, ale każdy w Jastrzębiu robi co w jego mocy, by organizacyjnie i sportowo wyglądało to jak najlepiej. Mamy gdzie trenować i grać w odpowiednich warunkach, nie oglądamy się na innych i dajemy z siebie wszystko, taka kultura tutaj panuje. Spora część piłkarzy funkcjonuje w tej drużynie od czwartej ligi, pamiętają kolejne jej awanse. Podobnie w przypadku trenera Jarosława Skrobacza, który jest sprawiedliwy i potrafi nas fajnie zmotywować przed meczami - charakteryzuje swój nowy zespół lechita.
Młody piłkarz wszedł tego lata do nowej szatni, ale już wraz z inauguracyjną kolejką zaczął w nim występować. W starciu z Puszczą Niepołomice na murawie zmienił Marka Mroza, którego… doskonale zna z czasów gry w Lechu. Ta znajomość zresztą sprawiła, że pierwsze tygodnie w nowym otoczeniu przebiegły dla „Norka” bezboleśnie. - Marek wprowadził mnie do szatni, pokazał miasto, poznał z nowymi kolegami. Mieszkamy razem i z racji na to, że jest tutaj dłużej ode mnie, sporo mi pomaga. Razem zdobywaliśmy mistrzostwo Centralnej Ligi Juniorów i graliśmy w rezerwach, nic więc dziwnego, że i teraz się trzymamy - nie ukrywa pomocnik.
W dotychczasowych czterech spotkaniach GKS zdobył pięć punktów i zajmuje odległe, trzynaste miejsce w tabeli Fortuna 1. Ligi. Jak zapewnia Norkowski, kadra zespołu jest jednak bardzo wyrównania i potrzeba mu przede wszystkim złapania pozytywnej serii. - Punktowo na razie nie wygląda to za kolorowo, ale mamy po dwóch zawodników na każdą pozycję i jesteśmy mocni. Liczę, że wszystko pójdzie po naszej myśli w dalszej fazie sezonu. Chcemy powalczyć o baraże i jak złapiemy fajną passę, powinno to zmierzać w dobrym kierunku - opisuje wychowanek Kolejorza.
Jak wyglądają te pierwsze miesiące i premierowe występy na zapleczu ekstraklasy z jego perspektywy? - Nie widzę kolosalnej różnicy między trzecią ligą, większy przeskok chyba był między juniorami i seniorami. Oczywiście, widać, że gra się szybciej, nie ma tu słabych drużyn, z którymi mogłem rywalizować w rezerwach. Na boisku jakiegoś stresiku nie czuję, może przed spotkaniem z GKS-em Tychy, kiedy debiutowałem w wyjściowym składzie, trochę więcej emocji było. Inaczej jak się zaczyna na ławce, możesz wtedy poobserwować przeciwników, poczuć atmosferę, poszukać dla siebie miejsca - opowiada zawodnik, który w miniony weekend wywalczył dla swojej drużyny rzut karny dający jej w ostatecznym rozrachunku jeden punkt.
Zapisz się do newslettera