Serią sześciu meczów bez porażki zakończyli tegoroczne zmagania na boiskach drugiej ligi zawodnicy rezerw Lecha Poznań. Dzięki bezbramkowemu remisowi w przed dwoma tygodniami ze Skrą w Częstochowie zapewnili sobie trzynastą pozycję w stawce. Ta oznacza, że zimę spędzą na miejscu niezagrożonym spadkiem ze szczebla centralnego.
Na korzystną passę niebiesko-białych złożyły się trzy spotkania kończące pierwszą część sezonu oraz tyle samo starć rozgrywanych awansem już w ramach rundy wiosennej. Lechici najpierw zwyciężyli na wyjeździe Gryf Wejherowo 2:1, by po tygodniu pokonać u siebie Bytovię Bytów 3:0. W kolejnych pojedynkach cztery razy dzielili się punktami ze swoimi rywalami, a łącznie 10 „oczek” w sześciu kolejkach pozwoliły im zakończyć jesień na bezpiecznej lokacie z dwupunktową przewagą nad piętnastą Stalą Stalowa Wola, z którą pierwsza drużyna przed kilkoma dniami mierzyła się w ramach Totolotek Pucharu Polski.
Latem, gdy rezerwy Kolejorza wywalczyły historyczny awans na poziom krajowy stało się jasne, że ich celem sportowym w drugiej lidze będzie utrzymanie. To właśnie drużyna dowodzona przez trenera Rafała Ulatowskiego dokonała tej sztuki jako pierwsza, a w opinii wielu ekspertów przeskok pomiędzy trzecią ligą, a właśnie nowymi rozgrywkami miał być dla niej ogromny. Potwierdziła to zresztą bolesna inauguracja Lecha w Elblągu, gdzie przegrał on 0:4. – Gdybyśmy po pierwszym meczu z Olimpią Elbląg powiedzieli sobie, że będziemy mieli na koniec roku 24 punkty i skończymy nad kreską, wzięlibyśmy to w ciemno. Tym bardziej patrząc na to, że przydarzyła nam się seria prostych porażek. Końcówka roku była dla nas jednak w miarę udana – ocenia z perspektywy czasu szkoleniowiec.
Wspomniana przez niego seria sześciu spotkań bez zwycięstwa dobiegła końca właśnie w wyżej wspominanym pojedynku w Wejherowie. Drugi zespół nie zawsze grał więc równo, ciężko mu było złapać stały rytm, ale przyczyn takiego stanu rzeczy nie brakuje. Aż dwudziestu jeden debiutantów na szczeblu centralnym, liczne rotacje związane z zejściami piłkarzy pierwszej drużyny Lecha, zdecydowanie najmłodszy skład w całej stawce, to tylko niektóre z nich.
- Po wynikach widać, że jesteśmy zespołem, z którym trudno wygrać. Cechuje nas ambicja, waleczność i dobra organizacja w grze defensywnej. Dysponujemy piłkarzami, których rozumieją to, co chcemy im przekazać, w dodatku wkładają w nasze mecze dużo serca, przede wszystkim nigdy się nie poddają – komentuje trener. – Trudno w naszej drużynie o stabilizację, bo stanowimy część dużego projektu Lecha Poznań. Taka jest nasza rola, z której wywiązujemy się najlepiej, jak możemy. Jej przykładem jest chociażby to, że zwycięski duet stoperów ze spotkania w ekstraklasie z Wisłą Płock, czyli Thomas Rogne i Tomasz Dejewski właśnie u nas wystąpił wcześniej w dwóch meczach – dodaje.
Żeby jednak nie było zbyt hurraoptymistycznie, szkoleniowiec podchodzi do serii czterech remisów z rzędu z lekkim niedosytem. Zdaje on sobie sprawę, że w jej trakcie pojawiały się szanse na zapisanie na swoim koncie większej liczby punktów, które pozwoliłby odskoczyć na większy dystans od strefy spadkowej. Po części problemy jego ekipy brały się z kłopotów ze zdobywaniem bramek (4 gole w ostatnich czterech starciach – przyp.red.) i to nad tym właśnie będą najmocniej pracować lechici przed wznowieniem rozgrywek wiosną. – Same remisy nie są dla nas największym szczęściem, ale nauczyliśmy się nie przegrywać. Całą zimę będziemy pracować nad kreowaniem sytuacji i ich wykorzystaniem, a także przyspieszaniem gry. To jest element, który na boiskach ligowych musimy poprawić – diagnozuje Ulatowski.
Zapisz się do newslettera