Stolica Bośni i Hercegowiny to miasto niezwykłe pod wieloma względami. Widać w nim, jak bardzo trudną historię ma za sobą i jak wielkie ambicje sobie stawia. Ma przepiękną starówkę, którą odwiedza coraz więcej turystów... i straszące dziurami po kulach zniszczone bloki, które pamiętają jeszcze czasy wojny. Dokąd przyleciał Kolejorz?
Stolica Bośni i Hercegowiny to miasto niezwykłe pod wieloma względami. Widać w nim, jak bardzo trudną historię ma za sobą i jak wielkie ambicje sobie stawia. Ma przepiękną starówkę, którą odwiedza coraz więcej turystów... i straszące dziurami po kulach zniszczone bloki, które pamiętają jeszcze czasy wojny. Dokąd przyleciał Kolejorz?
Sarajewo jest względem Polski chyba jedną z najbliżej położonych stolic europejskich, która pachnie orientem. Widok minaretów, dźwięki śpiewu muezina, zapach tradycyjnych ćevapi drażniący zmysł węchu niemal na każdym kroku zrobionym w kierunku starego miasta z głównego placu nazywanego tutaj Baščaršija wskazują na to, że trafiło się w miejsce zupełnie odmienne.
Unikalność stolicy Bośni i Hercegowiny polega też na czymś jeszcze. Vis a vis meczetu stoi kościół katolicki, mieszkańcy są ubrani raczej "po europejsku", choć w ich ubiorze nie brakuje już wpływów islamskich. Od trzech stuleci żyją i funkcjonują tu obok siebie muzułmanie, również ci ortodoksyjni, katolicy i żydzi.
Najwięcej jest tych pierwszych, którzy właśnie obchodzą ramadan i tłumnie przybyli w poniedziałek do najważniejszego, XVI-wiecznego bałkańskiego meczetu Gazi Husrev-Bega. Obchodzili wtedy Kadyr Noc, czyli Noc Przeznaczenia. Pomiędzy modlącymi przeciskali się turyści kręcący się tu i ówdzie ulicą Sarači i kupujący bibeloty na okolicznych kramach.
Kilkaset metrów dalej znajduje się Most Łaciński, obok którego pod koniec czerwca 1914 roku doszło do zamachu na austriackiego arcyksięcia Franciszka Ferdynanda Habsburga, co uznaje się za początek I wojny światowej. Dziś ta okolica jest coraz bardziej zadbana i reprezentacyjna, ale od starówki wystarczy oddalić się o kilka kilometrów, by trafić na straszące pustką i dziurami po ostrzale artyleryjskim budynki.
Pamięć o oblężeniu Sarajewa wciąż jest tutaj żywa, choć na Bałkanach temat wojny, która trwała w latach 90-tych, jest raczej tabu. Punktem obowiązkowym w mieście są Aleja Snajperów, czy Róże Sarajewa, a także pomniki dzieci Sarajewa. Najbardziej zaskakującym widokiem są jednak niemal wszechobecne cmentarze.
Prowizoryczne nekropolie w czasie wojny powstawały w zasadzie wszędzie. Zmarłych chowano w parkach, a nawet na terenie obiektów sportowych. Tak docieramy pod Koševo, czyli stadion znany w Poznaniu raczej pod nazwą olimpijskiego, lub stadionu Asim Ferhatović-Hase. Jeszcze w 1984 roku na Koševie odbywała się ceremonia otwarcia Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Dekadę później wojna doprowadziła go do ruiny, na jego bocznych boiskach pogrzebano setki osób, a ich groby stoją tam po dziś dzień.
Tuż obok, we wtorek wieczorem, niemal równo 20 lat po wydarzeniach w Srebrenicy, czy operacji Oluja, przy 20 tysiącach kibiców Lech zagra z miejscowym FK Sarajewo. I choć te fakty nie mają ze sobą kompletnie nic wspólnego, to widok stadionu zatopionego w cmentarnym tle zmusza do przemyśleń. Bo, na szczęście, dziś miejscem walki jest tylko i aż boisko.
Galeria zdjęć z Sarajewa autorstwa Adama Ciereszko poniżej.
Zapisz się do newslettera