Sekcja kolarska Kolejowego Przysposobienia Wojskowego powstała w 1936 roku. W tym czasie w Poznaniu wśród cyklistów prym wiedli zawodnicy HCP oraz Stomilu. Niekwestionowanym liderem kolarzy-kolejarzy zrzeszonych w KPW był Jan Kluj. W roku powstania sekcji kolarskiej w Kolejorzu sięgnął w szosowych zawodach najwyższej krajowej rangi po brązowy medal mistrzostw Polski! Wspólnie z klubowym kolegą Marianem Ritterem zostali powołani do drużyny reprezentującej nasz kraj w prestiżowym Międzynarodowym Wyścigu Kolarzy Warszawa-Berlin.
W 1936 roku sekcja kolarska KPW liczyła siedmiu zawodników. Byli nimi: Czesław Koperski, Roman Komorowski, Mieczysław Nowaczyk, Marian Ritter, Zygmunt Stankowski, Zenon Tyna i Jan Kluj. Ród Klujów na zawsze wszedł do kronik nie tylko krajowego, ale i światowego kolarstwa za sprawą seniora Jana, ojca Lecha, w późniejszym czasie uczestnika Wyścigu Pokoju.
Wybuch wojny przerwał wszystko. Po jej zakończeniu pierwsi na sportowe obiekty ruszyli piłkarze. Tamten czas wspomina legendarna postać Lecha Poznań, piłkarz, później wieloletni działacz Antoni Skowroński. – W marcu pozbieraliśmy się jako piłkarze. Franciszek Bródka wyszukiwał na Górczynie, Łazarzu naszych zawodników. Na pierwszym oficjalnym treningu, na Dębcu zgłosiło się ich tylu, że spokojnie mogliśmy przystąpić do rozgrywek. Praktycznie dwie sekcje, nasza piłkarska i kolarska, były gotowe do startów. Jednak ważne były procedury rejestracyjne w związkach. Wśród kolarzy, jak pamiętam dominującą rolę odgrywał powołany na kierownika sekcji Zygmunt Siódmiak.
Bardzo ważną personą, tworzącą legendę kolarzy Lecha był Janek Kluj. Obok nich ogromny wpływ na to co funkcjonowało wśród cyklistów od samego początku na mistrzowskim poziomie, mieli: Czesław Koperski i Mieczysław Paterski. Kolarze w niczym nam nie przeszkadzali. Byli nam, podobnie jak zawodnicy pozostałych sekcji, bliscy towarzysko, ale nie zatłaczali nam „dębieckiego poligonu”. Jeździli swoimi drogami, szosami, a na Dębcu, kiedy na rowerku do klubowego lekarza przyjechali, nie omieszkali zamienić kilku słów, albo popatrzeć na trening. Samych piłkarzy w 1949 roku, kiedy sięgaliśmy po brązowy medal mistrzostw Polski, było zarejestrowanych 249. Kolarzy z wyrobionymi kartami licencyjnymi była siedemdziesiątka.
W 1946 roku Jan Kluj sięgnął po tytuł mistrza kraju. Później został trenerem. Na gwiazdę sekcji kolarskiej wyrósł Marian Kegel, zdobywca tytułu indywidualnego mistrza Polski Na wielką gwiazdę, na całe lata – inny Lechita, kolejny zawodnik już KKS Lech Poznań, późniejszy kapitan drużyny narodowej w czterech z pięciu startów w Wyścigu Pokoju, Zenon Czechowski. Ta dwójka cyklistów znalazła się w kadrze narodowej na XIX I.O. w Meksyku, w 1968 roku. Rok później Lech Kluj, syn Jana wywalczył tytuł wicemistrza Polski w wyścigu szosowym. Liczne starty i osiągane w nich sukcesy przez zawodników Lecha to wielka zasługa wzorowo pracującej sekcji kolarskiej, na której konto przez lata pracowali: Marian Kopa – jej szef, Jan Kluj, Stanisław Grajek, Jan Żywica, trenerzy Edmund Frąckowiak, Kazimierz Marchewka, Jerzy Wielowieyski, Janusz Górny, Zbigniew Szymański.
O sukcesach poznańskich kolarzy słychać było jeszcze przed wojną. Informacje prasowe, relacje najczęściej radiowe z różnych turów docierały do domów sympatyków tej dyscypliny sportu. Od 1945 roku na łamach: Przeglądu Sportowego, Sportu, Trybuny Ludu, czy kolorowego Sportowca dowiadywano się o triumfach poznańskich kolarzy w dziennikarskich relacjach Włodzimierza Gołębiowskiego, późniejszego prezesa Polskiego Związku Kolarskiego, czy innego wybitnego publicysty sportowego Lecha Cergowskiego. Kiedy w 1947 roku długoletni szef sekcji KKS Zygmunt Siódmiak trafił do kierownictwa POZKol, otrzymał ogólnopolski federacyjny mandat, stając się łącznikiem między klubem a związkiem, działalność sekcji stała się zdecydowanie bardziej prężna. Wzrastała liczba startów kolarzy w różnych grupach wiekowych, a z nią liczba chętnych do uprawiania tej dyscypliny. Przybywało też tak bardzo oczekiwanego lepszego sprzętu. Blisko siedemdziesięciu zawodników, o czy wcześniej wspominał Antoni Skowroński, rejestruje w swym kolarskim notesie Stefan Przybylski, od 1948 roku kierownik sekcji kolarskiej Kolejorza.
W drugiej połowie lat pięćdziesiątych wyróżniającymi się zawodnikami byli: Marian Czabajski, Jan Lampkowski, Jan Mikołajewski. Stale rosnąca liczba chętnych do uprawiania kolarstwa w poznańskim klubie wymusiła w sposób jak najbardziej naturalny wprowadzenie selekcji. Z ponad stu oczarowanych ściganiem się na rowerze amatorów kolarstwa wyłania się ponad osiemdziesiątka zawodników, którzy otrzymują stosowne licencje. Jednym z większych sukcesów kolarzy-lechitów jest drużynowy, mistrzowski tytuł z roku 1962, wywalczony w Sosnowcu w wyścigu na 100 km. Kolarze Lecha jechali po pierwsze miejsce w składzie: Bogdan Bartkowiak, Zbigniew Szymański, Marian Czabajski, Marian Kiełbasa, Jan Mikołajewski.
Wśród wysoko mierzących zawodników tego okresu jest wspominany już reprezentant Polski Marian Kegel. W 1964 roku sięga po mistrzostwo kraju w wyścigu ze startu wspólnego. Otrzymuje powołanie do reprezentacji Polski. Z legendarnymi kolarzami Andrzejem Bławdzinem i Stanisławem Gazdą wystartował na mistrzostwach świata we Francji. W 1965 roku, jako pierwszy poznaniak zostaje reprezentantem Polski powołanym do drużyny na Wyścig Pokoju. W etapie poznańskim, którego meta wyznaczona została na stadionie im. 22 Lipca, sięgnął po trzecie miejsce. W mistrzostwach świata rozgrywanych w San Sebastian w drużynie utworzonej przez Zygfryda Jaremę, Emila Szpitalnego i Rajmunda Zielińskiego zajmuje szóste miejsce.
Kolejny rok przynosi następne sukcesy. Ponowny start w Wyścigu Pokoju daje zespołowi polskiemu drugie miejsce w klasyfikacji drużynowej. Naszą ekipę tworzyli wtedy Marian Kegel, Władysław Kozłowski, Jan Kudra, Jan Magiera, Czesław Polewiak i Rajmund Zieliński. W mistrzostwach świata w Kolonii Kegel plasuje się tuż za podium. W tym czasie zaczyna rozwijać się wielki talent Zenona Czechowskiego włączonego do przygotowań kadry narodowej. Szkoleniowa praca w Lechu, której przewodził Jerzy Wielowieyski przynosi wiele satysfakcji nie tylko sympatykom KKS Lech Poznań. Spośród blisko 150 zawodników wyłoniła się seniorska grupa docierająca do kadry narodowej. Jerzy Szopny, Jan Mikołajewski są bliscy dostąpienia najwyższych zaszczytów po udanych startach w turach Dookoła Kuby i Meksyku. Te jednak spotykają Mariana Kegela i Zenona Czechowskiego, którzy na igrzyskach w Meksyku wespół z Andrzejem Bławdzinem, Zygmuntem Hanusikiem, Kazimierzem Jasińskim i Janem Magierą plasują się w „drużynówce” na szóstym miejscu.
Marian Kegel czterokrotnie dostąpił zaszczytu przywdziania koszulki reprezentanta Polski w Wyścigu Pokoju. Zenon Czechowski uczestniczył w tej imprezie pięć razy, a do tego w czterech wyścigach powierzano mu funkcję kapitana zespołu. W ostatnim starcie, w 1971 roku w klasyfikacji generalnej zajął drugą lokatę tuż za zwycięzcą całej imprezy, swym wielkim przyjacielem Ryszardem Szurkowskim. W trzech wyścigach przyczynił się do wywalczenia tytułu najlepszej drużyny imprezy. W mistrzostwach świata brał udział pięciokrotnie.
Po latach tak wspomina swoją przygodę nie tylko z kolarstwem. – Dość długo szukałem miejsca w sporcie. Trafiłem do zespołu hokeistów na trawie Lecha. Było to w 1960 roku. Boisko znajdowało się przy ulicy Obornickiej. Kiedy przyszedłem po którymś z treningów do domu, moja strapiona mama powiedziała: Zenek, zobacz jakie masz poobijane kostki. Daj sobie z tym sportem spokój. Poszukaj czegoś innego. Posłuchałem i udałem się na trening lekkoatletów, na stadion AZS przy Pułaskiego. Wszystko szło mi dobrze, ale jakoś nie miałem do tego stuprocentowego przekonania. Wreszcie z piątką kolegów z mojego rodzinnego fyrtla, z ulicy Dobrzyńskiej, po której obecnie mknie szybki tramwaj, udaliśmy się do sekretariatu Lecha mieszczącego się wówczas na terenie dzisiejszego Dworca Letniego. Byliśmy zdecydowani wstąpić do sekcji kolarskiej.
Wstępnie zostaliśmy zapisani przez kierownika ekipy cyklistów, niezapomnianego pana Stefana Przybylskiego. O tym, czy się nadajemy miał się wypowiedzieć nasz pierwszy trener, były doskonały kolarz Edmund Frąckowiak. Okazaliśmy się przydatni. Rozpoczął się sport i to na całego. Miałem rower favorit. Ojciec, uznający moją fascynację kolarstwem, sprawił mi ogromną radość kupując wymarzonego huragana. Pozostał krok, aby dosiąść wyczynowego jaguara. Tak rozpoczęła się przygoda trwająca do 1972 roku. Dziś o sukcesach w sporcie decydują pieniądze. Trudno ich poszukać. Talenty się rodzą każdego roku. W Polsce, w moim rodzinnym Poznaniu są dzieci, jest uzdolniona sportowo młodzież. Nie sadzę, abym doczekał się wielkich sukcesów kolarstwa w Lechu, moim klubie, tak mogę powiedzieć – moim klubie. Nakłady na tę dyscyplinę sportu są gigantyczne. Chyba, że przydarzy się cud.
Zenon Czechowski w latach 1970 i 1971wybrany został najlepszym sportowcem Wielkopolski, trzykrotnie plasował się w dziesiątce najlepszych sportsmenów w plebiscycie Przeglądu Sportowego, pięciokrotnie w plebiscycie na najlepszego kolarza. Dzisiaj byli kolarze Lecha: Bogdan Bartkowiak, Tadeusz Kubiak, Zenon Czechowski włączają się w sportowe życie na wiele sposobów. Uczestniczą w wyścigach mastersów, organizują zawody dla amatorów ścigania w różnym wieku. Tadeusz Kubiak szczególną pamięć oddaje przedwcześnie zmarłemu Marianowi Kegelowi organizując memoriał noszący imię uczestnika Wyścigu Pokoju, mistrzostw świata, igrzysk olimpijskich. Miłość do sportu, do roweru nie wygasła. – W nich ciągle jest siła i niespożyte chęci, i za to ich kocham – mówi zafascynowany także kolarstwem jeden z nestorów dziennikarstwa, ten, którego głos z tras Wyścigu Pokoju przez głośniki radioodbiorników docierał do naszych domów, mistrz sportowej relacji Bogdan Tuszyński.
* Artykuł po raz pierwszy opublikowano na portalu "Kibic Poznański". Wszystkie informacje aktualne na dzień publikacji tekstu.
Zapisz się do newslettera