Lech Poznań w przeciągu jedenastu dni rozegra trzy mecze u siebie. Niebiesko-biali najpierw zmierzą się w PKO BP Ekstraklasie z Pogonią Szczecin i Wartą Poznań, a następnie przystąpią do rywalizacji w ćwierćfinale Ligi Konferencji z Fiorentiną. To już czwarty taki przypadek w tym sezonie, kiedy lechici zagrają trzy spotkania z rzędu na własnym stadionie.
Na mistrzów Polski w najbliższych dniach czekają wymagający przeciwnicy. Piłkarze Kolejorza zmierzą się drużynami, które cały czas liczą się w walce o grę w europejskich pucharach w przyszłym sezonie i gonią Lecha Poznań. Niebiesko-białych w kwietniu czeka jednak przede wszystkim starcie z Fiorentiną w Lidze Konferencji. Lechici do połowy kwietnia zagrają trzy spotkania i wszystkie te rywalizacje odbędą się na stadionie przy Bułgarskiej.
- Te mecze są dla nas bardzo ważne, bo to są bezpośredni rywale w tabeli w Ekstraklasie. Zaczęliśmy to tydzień temu z Widzewem pokonując ich na wyjeździe i teraz mam nadzieję, dołożymy kolejne sześć punktów w tych dwóch spotkaniach. Rozgrzewką bym tego nie nazwał, bo cały czas jesteśmy w rytmie meczowym, więc nie potrzebujemy takich rozgrzewek. A czy to jest jeden z najważniejszych meczów, jeśli chodzi o Fiorentinę? Na ten moment może tak, ale musimy pamiętać o tym, że później mamy rewanż we Florencji, a następnie daj boże, że przejdziemy dalej, więc wtedy będzie kolejny najważniejszy mecz. Tych najważniejszych spotkań mamy sporo w tym sezonie. To jest fajne, przyjemne, że doprowadziliśmy do takiego momentu, że ściągamy kibiców na stadion i wszyscy razem pokazujemy się z jak najlepszej strony. Mam nadzieję, że i w lidze i w Lidze Konferencji tak samo to będzie wyglądało, że będą zwycięstwa. Te dwa mecze będą dla nas bardzo ważne, jeżeli chodzi o ekstraklasę, bo musimy odskoczyć - mówi Radosław Murawski.
To czwarty raz, kiedy zespół prowadzony przez trenera Johna van den Broma rozgrywa trzy mecze z rzędu u siebie. Po raz pierwszy taka sytuacja miała miejsce w sierpniu, kiedy lechici rywalizowali z Vikingurem (4:1), Śląskiem Wrocław (0:1) i Dudelange (2:0). Na kolejny hat-trick domowy kibice czekali do października. Niebiesko-biali zmierzyli się wtedy z Legią Warszawa (0:0), Hapoelem Beer Sheva (0:0) oraz Radomiakiem Radom (1:0). Kilka tygodni później do Poznania w krótkim odstępie czasowym przyjechały zespoły Rakowa Częstochowa (1:2), Villarreal (3:0) i Korony Kielce (3:2).
Lechici w tym sezonie w PKO BP Ekstraklasie radzą sobie gorzej na własnym stadionie niż w ubiegłych rozgrywkach. Piłkarze Kolejorza przy Bułgarskiej ponieśli aż pięć porażek. Jest to duża różnica biorąc pod uwagę, że w poprzedniej kampanii niebiesko-biali na swoim boisku ulegli tylko jeden raz.
- Ciężko to wytłumaczyć i miejmy nadzieję, że teraz zmienimy to oblicze i będzie wszystko dobrze, zaczniemy wygrywać. Gramy teraz na swoim stadionie z Pogonią, będzie dużo kibiców, z Wartą pewnie też. Dla nas to jest ważny mecz w kontekście walki o naszą przyszłość i puchary w następnym sezonie i o to, żeby się bić do końca o najwyższe cele. My musimy dać z siebie sto procent i w końcu przełamać tą niemoc na swoim stadionie - stwierdza pomocnik Lecha Poznań.
Bilety na zbliżające się mecze cały czas są dostępne tutaj >>>
Zapisz się do newslettera