W poniedziałek, 17 grudnia, mija dokładnie dziesięć lat od zwycięstwa Lecha Poznań z Feyenoordem Rotterdam. Było to wyjazdowe zwycięstwo z uznanym europejskim klubem, ale przede wszystkim Kolejorz wywalczył awans z grupy Pucharu UEFA i po raz pierwszy w swojej historii mógł przygotowywać się do wiosennych meczów europejskich pucharów.
Udział niebiesko-białych w Pucharze UEFA 2008/2009 do dzisiaj jest wspominany przez kibiców. Oczywiście jako pierwszy do głowy przychodzi pamiętny mecz z Austrią Wiedeń, który dał zawodnikom trenera Franciszka Smudy awans do fazy grupowej. Jednak jeżeli odstawilibyśmy na bok emocje i dramaturgię to ważniejszym spotkaniem było starcie z holenderskim Feyenoordem, ponieważ wygrana w tym meczu dała historyczny awans do wiosennych gier w europejskich pucharach.
Po trzech meczach grupowych sytuacja Lecha nie była komfortowa, gdyż na koncie poznaniaków były zaledwie dwa punkty, po remisach z Nancy i Deportivo La Coruna. Jednak sytuacja w tabeli układała się w taki sposób, że wysokie zwycięstwo dawało Kolejorzowi awans, bez oglądania się na inne drużyny, a przy korzystnym wyniku w spotkaniu Deportivo-Nancy wystarczyła jednobramkowa wygrana. Pomimo tego, że Feyenoord Rotterdam jest uznaną europejską marką to w tamtym okresie przeżywał wyraźny kryzys i w trzech meczach grupowych zgromadził zero punktów.
Dodatkowo, dla Lecha było to ostatnie spotkanie w 2008 roku i był już dziesięć dni po ostatniej kolejce ekstraklasy. W międzyczasie lechici rozegrali jeszcze spotkanie w ramach Pucharu Ekstraklasy, ale zagrali w nim głównie juniorzy oraz zawodnicy na co dzień nie łapiący się do 18-tki meczowej. Natomiast Holendrzy dopiero co mierzyli się z liderem swojej ligi Alkmaarem, a za chwilę mieli do rozegrania prestiżowy mecz z PSV Eindhoven. Równocześnie w Feyenoordzie nie mogło wystąpić kilku podstawowych piłkarzy, w tym Jon Dahl Tomasson i Giovanni van Bronckhorst. Wszystkie te przesłanki dawały nadzieję na zwycięstwo Lecha.
Na stadionie De Kuip, czyli areny finału Euro 2000, pojawiło się aż 3000 poznańskich kibiców i w pełni zdominowali oni miejscowych sympatyków. Zawodnicy trenera Smudy od początku wiedzieli jaki jest ich cel, dlatego skupiali się na bronieniu dostępu do własnej bramki i jak tylko nadażała się okazja to starali się kontratakować. Jednak bramkę Kolejorzowi wcale nie przyniosła taka akcja, a stały fragment gry. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Semir Stilić, a celnie główkował były szkoleniowiec Lecha Poznań, Ivan Djurdjević. Niebiesko-biała trybuna znajdująca się za holenderską bramką eksplodowała radością.
W tym momencie Lech miał swój wynik, ale ta sytuacja ani trochę nie zadowoliła drużyny, która w tamtym sezonie zaskakiwała całą piłkarską Polskę. Do końca pierwszej połowy dogodne sytuacje mieli Hernan Rengifo, Robert Lewandowski oraz Sławomir Peszko. Niestety na przerwę lechici schodzili tylko z jednobramkowym prowadzeniem. Po przerwie gra poznaniaków nie wyglądała już tak dobrze. Holendrzy kilkukrotnie zagrażali bramce bronionej tego wieczoru przez Ivana Turinę. Drugie czterdzieści pięć minut miało dwóch bohaterów. Jednym był właśnie chorwacki bramkarz, który kilka razy uratował zespół przed stratą gola, a drugim, rozgrywający fenomenalne spotkanie w środku pola, Rafał Murawski.
Ostatecznie Kolejorz wygrał 1:0 i dzięki zwycięstwu Deportivo La Coruna z AS Nancy awansował do kolejnej rundy Pucharu UEFA. Teoretycznie lechici byli najsłabszym zespołem spośród tych, które miały zmierzyć się ze sobą na wiosnę, ale w Poznaniu nikt się tym nie przejmował. Piłkarze oraz kibice czekali na losowanie i wielkiego rywala.
17.12.08
Bramki: Ivan Djurdjević (27’)
Feyenoord Rotterdam: Henk Timmer – Dwight Marciano Tiendalli, Timothy Derijck, Andre Bahia, Kevin Greg Wattamaleo – Georginio Wijnaldum (65’ Michał Janota), Theo Lucius, Karim El Ahmadi Arrousi (56’ Kevin Leerdam), Leroy Fer (64’ Kermit Romeo Erasmus) – Luigi Bruins, Roy Makaay
Lech Poznań: Ivan Turina – Grzegorz Wojtkowiak, Zlatko Tanevski, Manuel Arboleda, Ivan Djurdjević – Sławomir Peszko, Rafał Murawski, Semir Stilić (70’ Tomasz Bandrowski), Robert Lewandowski (90’ Piotr Reiss), Jakub Wilk – Hernan Rengifo (90’ Marcin Kikut)
Zapisz się do newslettera