Piłkarze Kolejorza trenowali przed meczem drugiej rundy eliminacji Ligi Europy na Haugesund Stadion. Zajęcia przez piętnaście minut był otwarte dla przedstawicieli mediów.
Kilka minut przed wybiegnięciem lechitów na trening na stadionie zaczęło padać. Było to jednak chwilowe. Gdy poznaniacy pojawili się na boisku, to pogada była nieznacznie lepsza. - Jaka jutro będzie pogoda, będzie cieplej - pytał kilku kibiców, którzy pojawili się na stadionie, pomocnik Lecha, Maciej Makuszewski. Szybko jednak dostał przeczącą odpowiedź. - W czasie meczu nie będzie padać, ale temperatura będzie podobna - usłyszał.
Na boisko wybiegło dwudziestu zawodników. Wśród nich było dwóch bramkarzy. Trener Nenad Bjelica zabrał do Norwegii młodych zawodników - wśród nich znalazł się Jakub Moder, Tymoteusz Puchacz oraz Kamil Jóźwiak. Szansę debiutu w meczu z Norwegami będą mieli m.in. Deniss Rakels, Christian Gytkjaer, a także Nikola Vujadinović, który po kilku dniach treningów z zespołem, znalazł się w szerokiej kadrze na to spotkanie.
Piłkarze Lecha mogli, co przed meczem o stawkę istotne, zapoznać się z piłkami, jakimi zagrają w czwartkowym spotkaniu drugiej rundy eliminacji Ligi Europy. FK Haugesund na co dzień gra piłkami brytyjskiej firmy Mitre. Ważne było też to, by poznać stadion. - Taki jak połowa w Championship - śmiał się Rakels. Łotysz doskonale wie, o czym mówi. Przez półtora roku grał na zapleczu angielskiej Premier League.
Zapisz się do newslettera